Redakcja
Będzie dochodzenie konsulatu i Legislatury
Szpital uniwersytecki Robert Wood Johnson w New Jersey okazał wyjątkowy brak etyki wysyłając nieprzytomnego imigranta do kraju jego urodzenia. Decyzję tę podjęto z chwilą, gdy ustalono, że pacjent nie ma prawa stałego pobytu w USA.
Pacjentem, który szukał pomocy w szpitalu po wylewie krwi do mózgu był 69-letni Polak Władysław Haniszewski.
Jak informuje The New York Daily News przedstawiciele władz polskich, którym oddano pieczę nad mężczyzną nie kryli gniewu. "Wyobraźcie sobie przewożenie chorego jak worek kartofli" – powiedziała konsul generalna w Nowym Jorku Ewa Juńczyk-Ziomecka.
Haniszewski nie był ubezpieczony, większość swego 30-letniego, nielegalnego pobytu w USA spędził w miejscowości Perth Amboy w New Jersey.
Mężczyzna odzyskał przytomność w szpitalu w Bolesławcu. "Szpital uniwersytecki Robert Wood Johnson deportował ofiarę wylewu krwi do mózgu do Polski, bez jej zgody" – pisał o sprawie Nowy Dziennik.
"Nasz pacjent przebywał pod specjalistyczną opieką medyczną przez 51 dni. Został przewieziony do swego kraju pod nadzorem wysoko kwalifikowanych techników medycznych w biznesowej klasie komercyjnego samolotu. Technicy towarzyszyli mu do szpitala w Bolesławcu" – brzmiała odpowiedź szpitala Robert Wood Johnson na pytania zadane w tej sprawie przez Huffington Post.
Szpital mógł deportować Haniszewskiego na podstawie przepisu znanego jako "medyczna repatriacja". Te kontrowersyjne praktyki są często stosowane przez szpitale, które nie chcą pokrywać wysokich kosztów leczenia nielegalnych imigrantów. W ciągu ostatnich 5 lat w ten sposób usunięto z USA 600 chorych imigrantów.
Polska stacja telewizyjna TVN24 informuje, że konsulat RP w Nowym Jorku przeprowadzi dochodzenie celem ustalenia, czy deportacja Haniszewskiego była zgodna z amerykańskim prawem.
Podjęcie śledztwa zapowiedział również wicemarszałek Legislatury New Jersey, demokrata John S. Wisniewski.
(HP – eg)
