Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 27 listopada 2024 08:09
Reklama KD Market

Prof. John Micgiel o sile i słabości Polonii amerykańskiej

Nowy Jork – Wizerunek Polski i Polaków w USA zmienia się na lepsze - uważa profesor John Micgiel, politolog i historyk dziejów najnowszych z nowojorskiego Uniwersytetu Columbia. Ale znaczenie polityczne Polonii jest zbyt małe w stosunku do jej liczebności.

/a> Prof. John Micgiel fot. columbia.edu


„Negatywne stereotypy powoli zanikają. Wystarczy włączyć którąś ze stacji radiowych w Nowym Jorku, by się przekonać, że Amerykanie coraz lepiej, na przykład, wymawiają nazwisko Tadeusza Kościuszki. Wbrew pozorom, nie jest to nieważne” - powiedział PAP prof. Micgiel, który jest dyrektorem Centrum ds. Europy Środkowowschodniej.

W jego ocenie, Polska powoli traci w USA opinię „kraju antysemickiego” - jak o niej mówił m.in. znany prezenter telewizyjny Larry King i wielu innych komentatorów.

„W przeszłości stereotyp ten umacniały np. kontrowersje wokół klasztoru karmelitanek w Auschwitz. Polacy nie są już jednak postrzegani jako antysemici. Złożyło się na to wiele czynników, jak reakcja w Polsce na rewelacje o pogromie w Jedwabnem, budowa Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie, proizraelska polityka rządu RP, a także coraz liczniejsze wyjazdy do Polski Amerykanów, gdzie mogą obejrzeć festiwal kultury żydowskiej w Krakowie” - mówi Micgiel.

Zdaniem profesora, niedawna homofobiczna wypowiedź Lecha Wałęsy, po której w San Francisco środowiska gejowskie zażądały zmiany nazwy ulicy nazwanej jego imieniem, nie wpłynęła specjalnie na jego reputację w USA, gdzie cieszy się sławą bohatera walki z komunizmem. „Nie sądzę, by większość Amerykanów zauważyła tę wypowiedź. San Francisco jest znane jako miasto ultraliberalne” - powiedział.

Micgiel zwraca uwagę, że umacnia się duma etniczna Polaków w USA, których coraz więcej podkreśla swoje polskie pochodzenie.

„Jest znakiem czasu, że w ostatnich około 20 latach wzrosła liczba dzieci uczących się w polskich szkołach sobotnich, parafialnych i prowadzonych przez konsulaty RP. To efekt najnowszej historii, zmian w Polsce po upadku komunizmu, zasługa takich postaci jak Wałęsa i Jan Paweł II. Ci Amerykanie, którzy nie przyznawali się przedtem do polskości, zaczynają raptem mówić, że są Polakami” - twierdzi Micgiel.

Jego zdaniem, może to także przyczynić się do poprawy wiedzy Amerykanów o Polsce, do niedawna niewielkiej.

„W ciągu ostatnich 10 lat przebadaliśmy ok. 2,5 tysiąca dzieci uczących się w polskich szkołach sobotnich. Znakomita większość tych uczniów daje sobie radę na egzaminach, chociaż większość używa poza domem angielskiego. Myślę, że swoją znajomością historii Polski dzielą się także ze swymi amerykańskimi kolegami” - mówi.

Prof. Micgiel przypomina o roli, jaką w poprawie obrazu Polski odgrywa współpraca polsko-amerykańska w NATO i udział polskich wojsk w operacjach w Iraku i Afganistanie.

Utrzymywanie obowiązku wizowego dla Polaków udających się do USA, wynika – jak uważa Micgiel - ze słabości polskiego lobby w Ameryce. Według profesora, paradoksalnie, jest to ubocznym skutkiem zbiorowego awansu Polonii w społeczeństwie amerykańskim.

„Siłą Amerykanów polskiego pochodzenia jest ich liczebność – według spisu powszechnego około 10 milionów – chociaż w liczbach względnych stanowi to mniejszy odsetek populacji niż w przeszłości. Polacy w USA dobrze się asymilują, ciężko pracują i coraz więcej kończy wyższe uczelnie. W rezultacie wyprowadzają się ze swych etnicznych dzielnic w miastach na przedmieścia, co sprawia, że rozpraszają się w Ameryce i coraz mniej angażują w politykę, a bardziej w zarabianie pieniędzy” - mówi.

Awans w amerykańskich strukturach politycznych – przypomina Micgiel – wymaga cierpliwego terminowania na szczeblu lokalnym, co nie jest atrakcyjne finansowo, i sukcesy osiąga się zwykle dopiero po dłuższym czasie. Przyznaje jednak, że nie tłumaczy to do końca politycznej słabości Polonii, przejawem której jest m.in. malejąca liczba członków Kongresu polskiego pochodzenia o pozalokalnym znaczeniu.

„Polacy mają prawdopodobnie jakiś antytalent do polityki w USA, czy też niechęć do angażowania się w życiu publicznym” - mówi profesor.

Zdaniem niektórych obserwatorów, jedną z przyczyn słabości politycznej Polonii jest niedostateczna promocja elit poprzez np. pomoc stypendialną w finansowaniu studiów na najlepszych amerykańskich uniwersytetach. „Nie zgadzam się z tym, to się poprawia. Coraz więcej polskich studentów uczy się na najlepszych wyższych uczelniach” - mówi jednak John Micgiel.

Prof. Micgiel jest współzałożycielem American Polish Advisory Council (APAC), organizacji prowadzącej lobbing na rzecz spraw polskich. Na jej czele stoi były negocjator rozbrojeniowy w administracji prezydenta Ronalda Reagana, emerytowany generał Edward L. Rowny, a jednym z dwojga honorowych przewodniczących jest obecny minister obrony Chuck Hagel, który też ma polskich przodków. Przed wyborami prezydenckimi w 2004 i w 2012 roku APAC przedstawił ówczesnym kandydatom listy z postulatami polskiej społeczności w USA. Organizacja pracuje też nad politycznym zaktywizowaniem Polonii.

Z Nowego Jorku


Tomasz Zalewski (PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama