Okiem felietonisty
Zamiatanie pod dywan, to jest adaptowana przez polityków metoda stwarzania pozorów porządku w tej przestrzeni publicznych działań, nad którymi politycy powinni mieć panowanie. Kiedy pojawia się problem, który należałoby rozwiązać, to zamiast go rozwiązywać, zamiata się go pod dywan i udaje przed opinią publiczną, że problemu nie ma.
Liczba problemów wciąż rośnie, dywan robi się za mały, aby te problemy pod dywan schować i wtedy trzeba dywan zanieść na trzepak, aby go wytrzepać z tych brudów. Rządy wszystkich państw bardzo się bronią przed trzepaniem politycznego dywanu na publicznym trzepaku.
Rząd koalicyjny Platformy Obywatelskiej i PSL jest mistrzem świata w zamiataniu problemów pod dywan. W tym tkwi jego siła i wola przetrwania. Rządy małych państw europejskich mają zapewniony komfort i lenistwo przez super rząd w Brukseli. Co oni tam w Brukseli wymyślą i przygotują, to rządy małych państw unijnych zapisują w języku tubylców i na tym kończy się wysiłek intelektualny i “patriotyczny” lokalnych rządów.
To jest technologia rządzenia bliźniaczo podobna do tej w PRL-u. Wtedy powielano wysiłek intelektualny Biura Politycznego w Moskwie. Obecnie wyrocznię delficką przeniesiono z Moskwy do Brukseli. Technologie rządzenia importowane z nowego kierunku są pozornie bardziej wyrafinowane. Jeżeli minister Arabski z rządu premiera Tuska, dostaje w podzięce za wierną służbę pozycję ambasadora, to próbuje się przekonać opinię publiczną, że to jest zupełnie co innego w porównaniu do wysyłania w amabasadory zaufanych ludzi pierwszego sekretarza KC PZPR.
Wtedy to było “be”, a dzisiaj jest “cacy”. Jeżeli wysocy dygnitarze z Sejmu i Senatu, i Kancelarii prezydenta RP przyznają sobie samemu wysokie premie, to technologia takiego rządzenia nie ma odpowiednika w czasach PRL.
W czasach PRL-u przyznawano sobie talony na malucha lub syrenkę, a to trudno porównać do obecnych apanaży. Radykalnie zmienił się także sposób komentowania tych nagrodowych odpustów. Po przyznaniu sobie wysokiej premii pani poseł Wanda Nowicka nie rezygnowała ze stanowiska wicemarszałkini, nie została również odwołana przez Sejm. Z posiedzenia klubu parlamentarnego Ruchu Palikota ostentacyjnie wyszła. W programie “Fakty po Faktach” skarżyła się na Palikota: “Straszył mnie, czym to się skończy, jeżeli nie zrezygnuję. Mówił, że będę skończona w polityce”. Palikot tak skomentował w TVN postępowanie marszałkini Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, cytuję: “W naszych czasach nawet twardej wymiany poglądów nie uważa się za formę przemocy. A czytając to, podświadomie, czyli psychoanalitycznie, być może Wanda Nowicka chce być zgwałcona, ale to nie ze mną, bo ja nie jestem człowiekiem, który się do takiej roboty nadaje” — koniec cytatu.
Tego rodzaju rozmowy polskich elit politycznych rzeczywiście się różnią od tych z czasów PRL. To jest wyraźny “postęp” świadczący o zupełnie nowym mechanizmie wyłaniania reprezentantów narodu.
W podobnym do Palikota stylu skomentował Stefan Niesiołowski wypowiedź Agnieszki Holland, która wyraziła własną opinię o Platformie Obywatelskiej: “Na oszustów głosować nie będę”.
Celebryta Platformy Stefan Niesiołowski nie przeprosi Holland za obraźliwe słowa, które skierował wobec pani Holland, cytuję: “Obchodzi ją tylko córunia, która jest lesbijką”.
Za Stefana Niesiołowskiego przeprosił panią Holland premier Tusk.
Kto przeprosi wyborców za lenistwo obecnych elit politycznych, za ogromne bezrobocie, za masową emigrację młodych Polaków, za utratę kontroli nad dawniej polskim kapitałem bankowym, za brak inwestycji przemysłowych, za ogromny dług liczony w setkach miliardów, za upadek ducha narodowego?
Nikt nas za to nie przeprosi, ale opierając się na zdobyczach “najnowszych” technologii rządzenia, czeka nas kolejna seria niezwykle intrygujących i chamskich pojedynków słownych obecnych celebrytów politycznych.
Jakie czasy takie obyczaje.
20 lutego 2013