Okiem felietonisty
Demokracja, to jedyny system sprawowania władzy, który usiłuje realizować utopię sprawiedliwości społecznej dla wszystkich obywateli poprzez równą dostępność do zakazanych owoców.
Próba usatysfakcjonowania całego narodu, który jest zbiorem wybujałych osobowości i niezaradnych obywateli, przerasta możliwości każdego systemu politycznego. Elity systemu zwanego demokracją bardzo łatwo popadają w stan błogiego lenistwa i arogancji, proponując biednym akceptację perwersji zagubionych i bogatych “elit”. Fałszywe wolności mają zwykłym obywatelom zastąpić biedę i związane z biedą poniżenie.
Rządzące elity nie realizują programu rzeczywistych reform, ale proponują tolerancję dla dziwactw, jakie niesie rozpasanie i abnegacja.
Kiedy te “dary” fałszywych wolności są przez naród odrzucane, to liberalne media, ustami przedstawicieli “oświeconego liberalizmu” obrzucają naród epitetami kołtuństwa i zaściankowości. W Polsce zjawisko to przybrało groteskowe rozmiary.
Koalicja rządząca i tak zwana lewica wymusza tworzenie prawa sprzecznego z wymaganiami jakie przed człowiekiem stawia większość religii. Brak tolerancji dla wszelkiego typu wynaturzeń jest fundamentem wszystkich ważniejszych religii. Wymuszanie tolerancji dla odstępstw od zasad jakie powinni praktykować wyznawcy tych religii, stało się w Polsce obsesją kilku partii politycznych. Polacy chcą normalnie żyć zgodnie z zasadami jakie wynieśli z domu rodzinnego, a elity polityczne zaskakują nas tworzeniem praw, które dotyczą nielicznych, ale są oczekiwane przez dekadenckie elity UE.
W Polsce co trzecie dziecko rodzi się w rodzinie żyjącej poniżej progu ubóstwa i jest od urodzenia skazane na biedę, ale to nie robi na rządzących większego wrażenia. Elity polityczne w Polsce już się tak wyalienowały, że straciły zdolność odróżniania ziarna od plew.
Po awanturach w Sejmie, opinie na ten temat wyraził Sąd Najwyższy RP.
“Konstytucyjnie preferowane jest tworzenie rodziny przez małżeństwo, traktowane jako trwały związek mężczyzny i kobiety – ocenił Sąd Najwyższy, opiniując projekty dotyczące związków partnerskich, odrzucone w ubiegłym tygodniu przez Sejm” – czytamy w Gazeta.pl.
Odnosząc się z kolei do zapisów projektu Dunina z PO, dotyczących związków osób tej samej płci, Sąd Najwyższy ocenił, że wykluczona jest regulacja “analogiczna lub zbliżona” do unormowań dotyczących heteroseksualnego małżeństwa, bez wcześniejszej zmiany art. 18 konstytucji.
Okazuje się, że minister Gowin miał rację twierdząc, że kontrowersyjny projekt koalicji rządzącej jest niezgodny z konstytucją. Minister Gowin był w grupie posłów PO, która głosowała za odrzuceniem tego projektu.
Sąd Najwyższy przypomniał, że art. 18 konstytucji stanowi, iż “małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczpospolitej Polskiej”. W ocenie Sądu z tego przepisu wynika “przyznanie heteroseksualnej parze małżeńskiej ochrony i udogodnień, jakie nie przysługują parom, które nie chcą lub nie mogą zawrzeć małżenstwa”. Konstytucja znaczenie małżeństwa dla istnienia rodziny uzasadnia szczególne unormowanie o charakterze protekcyjnym i promocyjnym w systemie prawa.
To są fragmenty opinii Sądu Najwyższego. Teraz pojawią się w mediach interpretacje rozcieńczające opinię SN.
Po kilku miesiącach zostanie zastawiona kolejna pułapka prawna przez liberałów z partii zwanej Ruchem Palikota lub innej partii, której marszałkowie przyznali sobie wysokie premie za “walkę z kryzysem”.
Potem zmienią konstytucję w której już nie będzie art. 18.
Tylko czy zdążą w tym wyścigu z nabrzmiewającym kryzysem ekonomicznym, który zmiecie ich z politycznego “zaścianka” III RP?
31 stycznia 2013