Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 12:19
Reklama KD Market
Reklama

Umieć pomagać

Wiele jest dzieci, które już na samym początku życia nie mają tego, co najważniejsze – miłości najbliższych, godnych warunków życia, możliwości rozwoju. Ważne, żeby zdać sobie sprawę z tego, że istnieją naprawdę i faktycznie każdego dnia przeżywają koszmar opuszczenia, samotności i bezradności. Z różnych przyczyn trafiają do domów dziecka, często porzucane, zostawiane samym sobie, krzywdzone przez dorosłych…
Ktoś powie: ,,To nie moja sprawa, to wina rodziców, że dziecko jest w potrzebie, to państwo powinno się tym zająć’’. I choć dużo w tym racji, to przecież samo dziecko nie jest niczemu winne, a to ono cierpi… Nie dość, że musi wychowywać się bez rodziny, to często także w niegodnych warunkach. Fundacja z Florydy prowadzona od 1992 r. przez wolontariuszkę Elżbietę Rutkowską-Nazarian właśnie takim dzieciom stara się bezinteresownie pomagać.
Zaczęło się od koperty…
Elżbieta Rutkowska-Nazarian zapytała kiedyś: ,, Cóż może być przyjemniejszego niż pomagać?’’ Bez oglądania się na innych, dostrzegła dzieci i najzwyczajniej zaczęła nieść im pomoc. Wszystko zaczęło się od smutnego wydarzenia, jakim była śmierć jej mamy. Wtedy to porządkując mieszkanie natknęła się na kopertę pełną tysięcy dolarów, które sama przesyłała jej z Chicago przez 10 lat z przeznaczeniem na bieżące potrzeby. Jak sama twierdzi, czuła, że tych pieniędzy nie wolno jej zwyczajnie roztrwonić. I tak w 1992 roku powstała Fundacja Direct Help to Eastern Europe, Inc.
Zaczęło się od paczek z ubraniami i zabawkami wysyłanymi do Domów Dziecka w Polsce w liczbie około 500 rocznie. Potem bazary polonijne przy parafii św. Jacka w Chicago zaczęły przynosić dochody, które przeznaczane były na Fundację. Obecnie z North Port na Florydzie w każdym roku do Polski dociera pomoc w kwocie ponad 10 tys. dolarów. Pragnieniem Elżbiety Nazarian jest, aby dzieci, które nie mogą liczyć na wsparcie rodziców, miały zapewnione chociaż najpotrzebniejsze środki do życia; żeby ich życie choć pod tym względem wyglądało normalniej. Dlatego niejednokrotnie apelowała i apeluje nadal do ludzi dobrego serca, którzy zechcą otoczyć opieką konkretne dziecko, którzy zechcą stać się wujkiem, ciocią dla niego. Bo wystarczy trochę chęci, ciepła żeby rozjaśnić twarz dziecka, sprawić, że poczuje się chciane.. odrobinę kochane.
Biały arkusz
Tak wiele mówi się o nieuczciwych organizacjach charytatywnych, których koszty własne przekraczają sumy wpływające na pomoc potrzebującym. Fundacja Elżbiety Nazarian takich kosztów nie ma, ponieważ zarówno ona sama, jak i jej córki Anna i Elżbieta oraz wolontariusze z Polski i Chicago pracują charytatywnie. Ponadto na stronie internetowej Fundacji można sprawdzić na jaki cel i do jakiego Domu Dziecka wpłynęły pieniądze konkretnego ofiarodawcy. Wszystkie zebrane fundusze trafiają do placówek w Polsce, Armenii i na Ukrainie. A takich, jak wiemy, nie brakuje…
Grace Geslowski, wiceprezes Fundacji DHTEE informuje, że w Polsce obecnie istnieje ponad 320 Domów Dziecka. W ciągu ostatnich kilku lat, jak mówi, zauważalna jest niebezpieczna tendencja. Do placówek trafiają coraz młodsze dzieci, często poniżej 4 roku życia. Często głodne i zaniedbane wałęsają się po ulicach zanim znajdą się w Domu Dziecka. Niestety praktycznie każdy taki dom napotyka wiele problemów finansowych, co skutkuje niemożnością zaspokojenia wszystkich potrzeb dzieci. Grace Geslowski apeluje: ,,Gdy nasza ekonomia przechodzi niespotykany kryzys, my, uczestnicząc w walce o lepsze jutro, nie zapominajmy o bezbronnych dzieciach pokrzywdzonych przez los’’.
List pisany przez życie
Na szczęście można spotkać wielu dyrektorów Domów Dziecka w Polsce, dla których los skrzywdzonych sierot nie jest obojętny. Adam Bogdanowicz, dyrektor Wielofunkcyjnej Placówki Opiekuńczo – Wychowawczej w Dębinakch niewątpliwie wpisuje się w ten opis. Mówi otwarcie, że bardzo trudno jest prowadzić Dom Dziecka i Pogotowie Opiekuńcze.
Fundacja Elżbiety Nazarian od 10 lat wspiera Dom Dziecka w Dębinkach. Dzięki tej pomocy udało się zrobić wiele, m. in. wyposażyć 4 aneksy kuchenne, zakupić krzesła tapicerowane do biurek, odzież, obuwie. W każdym roku dzieci otrzymują paczki z przyborami szkolnymi, odzieżą i słodyczami. W roku 2009 wychowankowie dostali szansę nauki języka angielskiego. Fundacja przeznaczyła na ten cel 2000 dolarów.
Pomimo ukończonych studiów pedagogicznych o specjalności opiekuńczo – wychowawczej na Uniwersytecie Warszawskim, kierowaniu wraz z żoną jednej z grup wychowawczych w placówce Adam Bogdanowicz twierdzi, że ta praca to ogromna odpowiedzialność za przyszłe losy dziecka. I choć w toku wychowywania zdarzają się porażki i pojawiają momenty zupełnej bezradności, nie należy się poddawać. ,, Placówka dąży do stworzenia dzieciom warunków i atmosfery zbliżonej do rodzinnej – zapewnia’’. To jednak wcale nie jest takie proste przy dużej rotacji dzieci, z których każde ma za sobą wiele smutnych doświadczeń, a funduszy wystarcza na zaspokojenie minimalnych potrzeb dzieci. Na pytanie czego brakuje, dyrektor odpowiada: ,, Mile widziana jest pomoc materialna w formie odzieży, obuwia, gier planszowych i komputerowych, książek, a także finansowa na zakup oleju opałowego na zimę, na wykonanie remontu zabytkowych budynków placówki. Dzieciom, które najlepiej opanują angielski chcielibyśmy także umożliwić wyjazd do USA na letni wypoczynek, ale na to potrzebne są fundusze…’’. Adam Bogdanowicz dostrzega także jak ważna jest pomoc ludzi z zewnątrz, szczególnie rodzin, które otoczą ciepłem i przyjaźnią poszczególnych wychowanków, pokażą wzorzec prawdziwej rodziny.
Siostra Monika Knysz, kierownik Domu Samotnej Matki ,, Dar Życia’’ w Koszalinie na nazwisko Elżbiety Rutkowskiej-Nazarian reaguje bardzo życzliwie. ,,Pani Nazarian interesuje się od kilku lat naszą placówką i systematycznie nas wspiera. Zawsze podczas przekazywania darów jest czas na rozmowę, na podzielenie się problemami, które nas dotykają – dodaje’’. Kobiety, które trafiają do tego domu borykają się z przeróżnymi trudnościami. Niektóre próbują wyjść z współuzależnienia, prostytucji, inne mają problem z alkoholem, a jeszcze inne nie mogą znaleźć pracy. Najtrudniej przychodzi im znalezienie w sobie chęci i motywacji do przemiany życia. Jednak jak w każdej placówce pojawiają się i bardziej prozaiczne problemy. Obecnie potrzebna jest np. wymiana kilku brodzików, kranów, słuchawek prysznicowych, brakuje też środków do pielęgnacji niemowląt, pampersów i środków chemicznych. W roku 2009 we wrześniu DSM otrzymał od fundacji kilkaset złotych. Prowadząca placówkę siostra Monika przeznaczyła te pieniądze na zakup wirówki, sokownika do robienia dzieciom soków, a także sprzęt potrzebny przy sprzątaniu kuchni. Chociaż praca w placówce bywa męcząca, siostra Monika się nie poddaje: ,, Radością jest dla mnie, kiedy kobiety z naszego domu podejmują terapię, idą do szkoły, kiedy zaczynają pracować nad sobą. Tego typu praca jest wpisana w moje powołanie do służby Bogu i ludziom’’ – podkreśla.
Zarówno Elżbieta Nazarian, Grace Geslowski jak i dyrektor Adam Bogdanowicz w Dębinkach i siostra Monika zauważają, że, wychowankowie opuszczajac Dom Dziecka pragnąc się usamodzielnić stają przed wieloma problemami i potrzebuja naszej pomocy. Największym problemem jest niewątpliwie brak mieszkania. Adam Bogdanowicz podkreśla, że chociaż byli wychowankowie są dobrze przygotowani do dorosłego życia, potrafią znaleźć sobie pracę i gospodarować pieniędzmi, to w kwestii mieszkania pojawia się duży problem: ,,Wychowanek ma do wyboru albo rozpocząć samodzielne życie i żyć tak jak go wychowano w Domu Dziecka, albo powrócić do domu rodzinnego (jeżeli istnieje), z którego kilka lub kilkanaście lat temu zabrał go „sąd rodzinny’’ – podkreśla. Placówka zapewnia takiemu dziecku te rzeczy materialne, które znajdują się w jej zasobach i będą dla niego przydatne, choć nie leży to w jej obowiązku. Głównie opiekun wychowanka pozostaje z nim nadal w kontakcie, udziela rad, kiedy takie są potrzebne. Jeśli zaś chodzi o pomoc państwa, to polega ona na wsparciu wychowanka sumą około 500 zł miesięcznie (do 25 roku życia) w przypadku kontynuowania nauki, udzieleniu jednorazowej pomocy pieniężnej na usamodzielnienie, a także sfinalizowaniu wyprawki rzeczowej. Tylko gdzie wstawić lodówkę czy pralkę? Taka suma nie wystarcza na zakup mieszkania.
Pozostanie dobro
Życie karmi nas czasem bolesnymi doświadczeniami. Choroba, śmierć bliskiej osoby mogą odebrać chęć do życia, wiarę w jego sens, a na końcu nadzieję na lepsze jutro. Elżbieta Rutkowska-Nazarian nie poddała się zniechęceniu i rezygnacji, kiedy dotknęła ją ciężka choroba. Ale nawet podczas jej zmagań z chorobą nie odsunęła się od dzieci. Także tym razem skoncentrowała się na niesieniu pomocy innym. Nie zostawiła dzieci bez potrzebnych im ubrań, butów, krzeseł…
Ktoś kiedyś powiedział: ,,Zostanie po nas tylko dobro, które uczyniliśmy’’. Tak wiele dzieci w Domach Dziecka czeka na lepsze warunki, czeka na drugiego człowieka, który wysłucha, przytuli, który po prostu będzie. Miłe jest odczucie, że są tacy ludzie jak Elżbieta Rutkowska-Nazarian,Grace Geslowski, Adam Bogdanowicz , siostra Monika Knysz i wielu wolontariuszy, którzy pomagają, bo wiedzą, że tak trzeba, że warto, że nie można inaczej!
Anna Wolak
Więcej o Fundacji ,, Direct Help to Eastern Europe, Inc.’’ dowiesz się na stronie: www.directhelpforchildren.org
Tam również znajdziesz informacje o lokalizacji poszczególnych Domów Dziecka, w których dzieci czekają na nową ciocię, na nowego wujka, którym możesz być również Ty!

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama