Czaszka w ogrodzie
Zanim na terenie jego luksusowej rezydencji Fox Hollow w Indianie znaleziono fragmenty ludzkich szkieletów, Herb Baumeister przez dekady znany był jako odnoszący sukcesy w biznesie właściciel sieci sklepów. Żonaty, z trójką dzieci, nie budził niczyich podejrzeń. Gdyby jednak ktoś przyjrzał się bliżej jego dzieciństwu, znalazłby sporo alarmujących sygnałów.
Bo choć Herb dorastał w normalnym domu, jako nastolatek był wyjątkowo aspołeczny i cierpiał na urofilię. Koledzy z liceum wspominali, jak notorycznie sikał na biurka nauczycieli i fantazjował na ten temat. W końcu ojciec wykończony zachowaniem syna poddał go badaniom psychicznym. Lekarze zdiagnozowali u Herba schizofrenię paranoidalną i antyspołeczne zaburzenie osobowości. Nie skierowano go jednak na leczenie psychiatryczne, a całą sprawę zamieciono pod dywan. Herb poszedł za to na studia, a potem podjął pracę. Ceniono go podobno za wysoką etykę.
Julie, poślubiając Herda w 1971 roku, nie miała pojęcia, jak bardzo chory mentalnie jest jej wybranek. A on swoje mroczne czyny ukrywał wyjątkowo skutecznie przez kolejne lata. Na ofiary polował nocami w gejowskich barach, gdy Julie z ich synem przebywała w wakacyjnej posiadłości Baumeisterów. W dzień rozkręcał swój biznes – sieć sklepów z artykułami używanymi „Sav-A-Lot”.
Przełom nastąpił w 1994 roku. Pewnego dnia 13-letni syn Herba znalazł na terenie ich posiadłości ludzką czaszkę. Zafrasowany nastolatek przyniósł ją do domu i pokazał matce. Potem w ogrodzie znaleźli resztę szkieletu. Kiedy Herb wrócił wieczorem do domu, Julie skonfrontowała go. Ten wyjaśnił jednak, że szkielet pochodzi ze szkoły medycznej i był darem od jego zmarłego ojca, anestezjologa. Wyjaśnienie wydawało się na tyle logiczne, że rozwiało niepokój Julie. Przynajmniej na pewien czas…
Erotyczne duszenie
Na początku lat 90. w Indianapolis zaczęli ginąć masowo homoseksualiści. Wszyscy byli w podobnym wieku, podobnego wzrost i postury. Znikali z barów gejowskich. W tym samym roku, w którym syn Herba odkrył czaszkę w ogrodzie, z detektywem skontaktował się niejaki Mark Goodyear. Wyznał policjantowi, że jakiś czas temu mężczyzna, którego spotkał w barze gejowskim w Indianapolis, próbował go zabić.
Brian Smart, bo taką miał ksywkę napastnik, namówił Goodyeara, by poszli do jego domu kontynuować zabawę. Tam na gościa czekały manekiny posadzone za barem wokół basenu. Goodyear czuł, że trafił na dziwaka. Dlatego, gdy tamten nalał mu drinka, poszedł ze szklanką do łazienki, wylał go i wlał wodę. A gdy potem w basenie uprawiali seks z sesją „duszenia autoerotycznego”, miał wrażenie, że Bryan naprawdę chciał go udusić. Fascynował go sam proces, próbował krawata, paska. Mark czuł, że gdyby nie był trzeźwy, mógł zginą
tamtej nocy.
Goodyear nie pamiętał, gdzie znajdowała się posesja. Opisał jednak przyjacielowi wygląd Smarta. Traf chciał, że znajomy zauważył na parkingu osobę, która pasowała do tego rysopisu. Zapisał numer rejestracyjny jego auta. Okazało się, że samochód należał do Baumeistera.
10 tysięcy kości
Po ustaleniu w 1996 roku, że pod pseudonimem Brian Smart kryje się Herb Baumeister, śledczy pojawili się na jego farmie. Poinformowali, że jest podejrzanym i poprosili o zgodę na przeszukanie domu. Ani Herb, ani jego żona nie zgodzili się. Niedługo potem Julie złożyła pozew o rozwód i zgodziła się na przeszukanie posesji. Powiedziała też policji o czaszce, którą znalazł jej syn.
Przeszukanie posesji odbyło się w czasie, gdy Herb był na wakacjach. Wszystko przypominało scenariusz z horroru. Pod gruntem kryły się tysiące fragmentów kości. Większość znaleziono w dwóch obszarach lasu należących do posiadłości. Niektóre zostały częściowo spalone. Na terenie rezydencji Fox Hollow śledczy doliczyli się w sumie 10 tysięcy ludzkich kości.
Tymczasem Baumeister zniknął. Osiem dni po makabrycznym odkryciu znaleziono go martwego w parku w Ontario w Kanadzie. Strzelił sobie w głowę. W liście pożegnalnym napisał, że żałuje rozpadu małżeństwa i upadku biznesu. Nie wspomniał jednak o szkieletach zakopanych na jego posesji. Skomplikowaną i czasochłonną zagadkę zostawił do rozwiązania policji.
Ciała przy autostradzie
W 1999 światło ujrzała kolejna sensacyjna informacja. Policja uznała, że Baumeister był także „Dusicielem I-70”. Był to pseudonim niezidentyfikowanego amerykańskiego seryjnego mordercy, który od 1980 do 1991 roku grasował niedaleko stanowej autostrady. W Indianie i Ohio zabił co najmniej młodych 11 gejów, najmłodszy z nich miał 14 lat. Ich nagie ciała znajdowano obok autostrady nr 70, porzucone w okolicznych strumieniach, rzekach i rowach.
Każda z ofiar została uduszona. Choć sprawa oficjalnie pozostała nierozwiązana, Herba uznano za głównego podejrzanego. Dusiciel, tak samo jak Brian Smart, wynajdował swoje ofiary w barach gejowskich Indianapolis. Co więcej, ciała zabitych gejów przestano znajdować koło autostrady w 1991 roku. W tym samym roku Baumeister kupił posiadłość Fox Hollow, którą wykorzystywał jako miejsce pochówku swoich ofiar.
Po niemal 30 latach od makabrycznego odkrycia policja nadal pracuje nad identyfikacją ofiar Baumeistera. W 2022 roku z pomocą przyszedł postęp w technologii DNA, w tym genealogia genetyczna. Po nagłośnieniu sprawy otrzymano około 40 próbek DNA od osób, które uważały, że ich zaginieni krewni mogli być ofiarami Briana Smarta. Zespół zaczął porównywać dane z próbkami pobranymi ze zwęglonych szczątków. Obecnie szacuje się, że tylko na terenie posiadłości Herb zakopał ciała około 25 osób. Do tej pory udało się zidentyfikować jedynie niektóre z nich.
Joanna Tomaszewska