Polscy piłkarze w pierwszym meczu grupy G eliminacji piłkarskich mistrzostw świata 2026 wygrali w Warszawie 1:0 z Litwą.
Ziober zwrócił uwagę, że biało-czerwoni rywalizację o awans na mundial rozpoczęli od konfrontacji ze 142. reprezentacją w rankingu FIFA, do tego grali przed własną publicznością, a mimo to ich zwycięstwo należy uznać za dość szczęśliwe. Gola na wagę trzech punktów Robert Lewandowski zdobył dopiero w 81. minucie.
"Można oszukiwać się, że najważniejszy jest wynik, ale prawda jest taka, że nasza reprezentacja nie pokazała nic, za co można by ją pochwalić. A przecież po mistrzostwach Europy i Lidze Narodów można było oczekiwać, że coś zostało wypracowane. Tymczasem w meczu z Litwą nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki od własnej bramki, stworzyć akcji oskrzydlającej, poukładać gry i dominować w środku pola. Nie widziałem w tym zespole ani dojrzałości, ani odwagi, ani intensywności, ani pomysłu na wygranie ze znacznie niżej notowanym rywalem" – ocenił były skrzydłowy, który 46 razy wystąpił w zespole narodowym.
Dodał, że o poziomie gry Polaków najwięcej mówi fakt, że ten mecz uratowali Łukasz Skorupski, który uchronił Polaków przed stratą gola w 71. minucie oraz Lewandowski.
"Reszta, szczególnie podstawowych piłkarzy, była zupełnie bezbarwna. Można powiedzieć, że nie było ani zespołu, ani indywidualności. Coś więcej próbował zrobić Matty Cash i rezerwowi. Byliśmy zaskoczeni, że Litwini chcą z nami grać w piłkę, bo chyba myśleliśmy, że mecz się sam wygra. Martwi to, że kiedy brakuje Nikoli Zalewskiego, nie ma piłkarza, które potrafi dryblować i wygrać pojedynek jeden na jednego. Przez to dla przeciwnika jesteśmy drużyną bardzo przewidywalną, a dla wszystkich innych po prostu nudną" – zaznaczył.
Zdaniem Ziobera z taką grą nie da się awansować na mundial i – jak podkreślił – przyszedł czas, by powiedzieć sobie prawdę. Zwrócił uwagę, że trener Probierz jest selekcjonerem od półtora roku i to wystarczający czas, by wymagać od niego efektów pracy.
"Czas najwyższy, żebyśmy mogli powiedzieć, że reprezentacja zrobiła jakiś postęp. Tymczasem widzimy, że to każdy rywal Polaków się rozwija, a my co najwyżej stoimy w miejscu. Trener Probierz nie zbudował niczego trwałego i do wskazania dobrych meczów za jego kadencji wystarczą trzy palce. Swojego stylu nie umiemy narzucić nawet z drużyną z drugiej setki rankingu FIFA. Nie widzę w tym zespole wypracowanych schematów, powtarzalności, kultury gry. Trzeba zastanowić się, co dalej, bo kredyt zaufania do trenera Probierza jest na wyczerpaniu" - przekonywał były piłkarz francuskiego Montpellier HSC i hiszpańskiej Osasuny Pampeluna.
W poniedziałek w kolejnym meczu eliminacji do mundialu biało-czerwoni zagrają na PGE Narodowym z Maltą.
"Jeśli wygramy, to nie zachwycajmy się, że mamy sześć punktów. To od poznania terminarza był nasz obowiązek. Mecze z Litwą i Maltą miały raczej pokazać, że coś zostało zbudowane i możemy z optymizmem patrzeć na te eliminacje. Na razie nie ma jednak żadnego punktu zaczepienia, że idziemy w dobrą stroną” – podsumował wychowanek ŁKS Łódź.