Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 24 marca 2025 16:22
Reklama KD Market

Nasila się wojna celna, a wraz z nią niepewność gospodarcza

Chaotyczne decyzje dotyczące ceł i gwałtowne wahania na giełdzie przyniosły w minionym tygodniu niepewność, a nawet obawy przed recesją w Stanach Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump bronił swoich działań na froncie wojny handlowej i załamania rynkowe tłumaczył okresem przejściowym, a 13 marca zagroził gigantycznymi cłami na alkohole z Europy.
Reklama
Nasila się wojna celna, a wraz z nią niepewność gospodarcza

Autor: Adobe Stock

W czwartek, 13 marca prezydent Donald Trump zagroził nałożeniem 200-procentowych ceł na alkohole z państw Unii Europejskiej. To odpowiedź na ogłoszone przez UE dzień wcześniej 50-procentowe cła na amerykańską whiskey, które z kolei były odpowiedzią na 25-procentowe cła Trumpa na import metali z każdego kraju – bez wyjątku – który sprzedaje stal i aluminium do Stanów Zjednoczonych.

ReklamaUbezpieczenie zdrowotne dla seniorów Medicare

Trump w czwartek nazwał Unię Europejską „jednym z najbardziej wrogich i nadużywających organów podatkowych i celnych na świecie, który został utworzony jedynie w celu wykorzystywanie Stanów Zjednoczonych”.

„Jeśli to cło (50 proc. na whiskey – red.) nie zostanie natychmiast zniesione, Stany Zjednoczone wkrótce nałożą 200 proc. cło na wszystkie wina, szampany i produkty alkoholowe pochodzące z Francji i innych krajów reprezentowanych przez UE” – napisał Trump na portalu Truth Social.

Prezydent Trump stwierdził, że tak wysokie cła będą bardzo korzystne dla winiarzy w USA. Z kolei przedstawiciele przemysłu alkoholowego ostrzegają, że unijne cła na whiskey i bourbona mogą być „wyniszczające” dla tej branży.

Obrażona Europa, oburzona Kanada

Zgodnie z decyzją prezydenta Trumpa, w środę, 12 marca weszły w życie 25-procentowe cła na import metali z każdego kraju, który sprzedaje stal i aluminium do Stanów Zjednoczonych. Decyzja najbardziej dotknie dużych eksporterów –w tym Kanadę, Meksyk i kraje UE –którzy byli dotąd całkowicie lub częściowo wyłączeni z ceł ogłoszonych w 2018 r., również przez Trumpa.

Globalne cła na import metali, w tym setki produktów z nich wykonanych, spotkały się z silną reakcją ze strony amerykańskich partnerów handlowych.

Komisja Europejska jeszcze 12 marca poinformowała o nałożeniu ceł odwetowych przez UE na amerykańskie towary o wartości 26 mld euro. Wejdą one w życie 1 kwietnia, a w pełni zostaną wdrożone od 13 kwietnia. Lista towarów objętych unijnymi cłami zostanie zatwierdzona po konsultacjach z państwami członkowskimi.

„Głęboko żałujemy tego środka. Cła to podatki. Są złe dla biznesu, a jeszcze gorsze dla konsumentów” – stwierdziła w oświadczeniu szefowa KE Ursula von der Leyen.

W czwartek, 13 marca w Waszyngtonie miał przebywać z oficjalną wizytą kanadyjski minister finansów Dominic LeBlanc oraz premier prowincji Ontario Doug Ford. Spotkanie z amerykańskim ministrem handlu Howardem Lutnickiem miało na celu ostudzenie nastrojów po napięciach ostatnich dni wywołanych wojną celną.

Kanada, która jest największym eksporterem aluminium i stali do Stanów Zjednoczonych, ostro zareagowała na najnowszą rundę ceł na te metale. W środę, 12 marca nałożyła własne cła na amerykański import o wartości 29,8 mld dolarów kanadyjskich.

Kanadyjski minister finansów Dominic LeBlanc powiedział na konferencji prasowej, że atak celny prezydenta Trumpa jest „niesprawiedliwy i nieuzasadniony”. Kanadyjscy liderzy zarzucają Trumpowi, że chce zastosować ekonomiczny przymus w celu aneksji tego kraju do Stanów Zjednoczonych – pomysł, któremu zdecydowanie się sprzeciwiają.

Wcześniej, we wtorek Kanada zagroziła nawet ocleniem energii elektrycznej eksportowanej do USA z kanadyjskiej prowincji Ontario. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu, gdy administracja Trumpa zagroziła nałożeniem aż 50-procentowych ceł na stal i aluminium.

Co na to giełda?

Na Wall Street miniony tydzień był trudny z gwałtownymi wahaniami zdominowanymi przez obawy o gospodarkę i niepewność odnośnie tego, co mogą przynieść cła Trumpa. Zapowiadanie i odwoływanie na zmianę ceł w minionych tygodniach doprowadziło do spadku amerykańskich akcji i podsyciło obawy przed recesją.

Sytuacja uspokoiła się nieco po najnowszych, środowych danych, zgodnie z którymi inflacja jest niższa, niż przewidywano. Środowa sesja 12 marca na Wall Street zakończyła się przewagą wzrostów, ale już w czwartek, 13 marca na początku notowań akcje znowu spadły.

Główny ekonomista JP Morgan, Bruce Kasman, 12 marca ocenił, że szansa na recesję w Stanach Zjednoczonych w 2025 roku wynosi 40 procent.

Trump: Przywracamy bogactwo do Ameryki

Prezydent Trump bronił swoich decyzji dotyczących ceł i nie wykluczył nałożenia w przyszłości jeszcze wyższych ceł. We wtorek, 11 marca powiedział, że 2 kwietnia ma zamiar nałożyć serię dodatkowych ceł mających wyrównać stawki stosowane przez inne kraje. Mówił też o zamiarze oclenia importu aut.

Administracja Trumpa ma nadzieję, że nowe cła doprowadzą to zwiększenia produkcji na terenie Stanów Zjednoczonych oraz lepszych globalnych umów handlowych.

Pytany o niekonsekwencję i wielokrotne wycofywanie się z decyzji o cłach, prezydent powiedział w 11 marca, że chce zachować elastyczność i ma prawo do wprowadzania poprawek.

„To nie nazywa się niekonsekwencją, lecz elastycznością” – powiedział Trump.
Wcześniej, w miniony weekend, zapytany, czy spodziewa się recesji w 2025 r., prezydent Trump powiedział stacji Fox News: „Nie lubię przewidywać takich rzeczy. Nadchodzi okres przejściowy, ponieważ to, co robimy, jest bardzo duże. Przywracamy bogactwo do Ameryki. To wielka rzecz” – powiedział i dodał: „Potrzeba trochę czasu. To zajmuje trochę czasu”.

Joanna Marszałek
j.marszalek@zwiazkowy.com
 

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama