"Łączymy się myślami z wszystkimi, których dotknęła ta tragedia" – przekazała straż przybrzeżna w oficjalnym komunikacie. Według władz samolot zaginął około 34 mil (55 km) na południowy wschód od miasta Nome, 12 mil (19 km) od linii brzegowej. "Maszyna doświadczyła czegoś, co spowodowało gwałtowną utratę wysokości i prędkości" – wyjaśniła straż przybrzeżna.
Rzecznik straży Mike Salerno podał, że ratownicy lecący śmigłowcem dostrzegli wrak w rejonie ostatniej znanej lokalizacji samolotu. Na miejsce opuszczono dwóch ratowników, by ocenili sytuację.
Jak stwierdził David Olson, dyrektor operacyjny Bering Air w rozmowie z lokalnym oddziałem NBC w Anchorage, Cessna Caravan wystartowała w czwartek z Unalakleet – miejscowości położonej na wschodnim wybrzeżu Norton Sound – i zmierzała do Nome, oddalonego o ponad 137 mil (220 km) na zachód.
To już trzeci poważny wypadek lotniczy w USA w ciągu ostatnich ośmiu dni. 29 stycznia w pobliżu Waszyngtonu doszło do zderzenia w powietrzu samolotu pasażerskiego ze śmigłowcem wojskowym, w wyniku czego zginęło 67 osób. 31 stycznia w Filadelfii rozbił się samolot medyczny. Zginęło sześć osób na pokładzie oraz jedna na ziemi.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)