Łukasz Dudka: Chicago miało być miastem pokazowym, gdzie miały rozpocząć się spektakularne akcje policji imigracyjnej i deportacje. Czy docierają do Pani sygnały, że rzeczywiście policja imigracyjna ICE próbuje dostać się do różnych miejsc?
Ewa Brożek: Nie w takim stopniu, w jakim przedstawia to telewizja. Uważam, że informacje w mediach są bardziej przerażające niż rzeczywistość. Mamy sygnały, że policja imigracyjna próbuje wejść do niektórych miejsc publicznych, ale społeczeństwo jest już na tyle wyedukowane, że w kilku przypadkach udało się zablokować im dostęp, prosząc o okazanie nakazu, którego nie mieli, więc nie zostali wpuszczeni. Mamy też sygnały, że dochodzi do aresztowań, jednak nie dzieje się to na taką masową skalę, jak słyszymy w mediach. Na pewno dzieje się to w innych społecznościach, dlatego do nas nie docierają tak mocno takie sygnały, ponieważ nie dotyczy to jeszcze w takim stopniu społeczności polonijnej. I mamy nadzieję, że tak zostanie.

Tematy związane z imigracją i zapowiedź masowych deportacji nielegalnych imigrantów elektryzują jednak opinię publiczną od kilku tygodni. Czy w związku z tym otrzymujecie Państwo więcej telefonów do kancelarii?
– Tak, otrzymujemy bardzo dużo telefonów. Klienci zadają nam wiele pytań, a nasza rola wykracza obecnie poza standardową pomoc prawną. Często pełnimy także funkcję swoistego wsparcia psychologicznego. Staramy się uspokajać naszych klientów i wyjaśniać im obecną sytuację w sposób rzeczowy i zrozumiały. Ludzie są zaniepokojeni i tak naprawdę nie wiedzą, czego się spodziewać. Żyją w strachu, który jest dodatkowo potęgowany. My natomiast staramy się uspokajać ich emocje i sprawić, aby po pierwszym szoku mogli wrócić do normalnego życia.
Zamykanie się w domach czy rezygnacja z pracy nie ma jednak sensu.
– To nie jest rozwiązanie. Musimy przygotować się na długofalową walkę. To nie jest kwestia krótkoterminowa, musimy być gotowi na najbliższe cztery lata.
O co najczęściej pytają klienci, którzy kontaktują się z Waszą kancelarią?
– Z reguły są to oczywiście nasi obecni klienci, ale dzwonią również nowi. Najczęściej pytają o dowód na to, że mają sprawy w toku, aby w razie zatrzymania móc udowodnić, że są w trakcie na przykład sponsorowania przez pracodawcę lub rodzinę. Pytają także, jak zachować się w przypadku zatrzymania przez policję imigracyjną – czego mogą się spodziewać i jak postępować. Pracodawcy również dzwonią z zapytaniem, jak postępować w przypadku kontroli w miejscu pracy. Pytają też o możliwości zalegalizowania pobytu, ponieważ wiele z tych osób przez lata liczyło na amnestię. Mieli czasami możliwość złożenia petycji lub aplikacji o stały pobyt, ale nie zrobili tego. Teraz wszyscy są zmobilizowani, by jak najszybciej podjąć kroki w tej sprawie.
Do tej pory mówiło się o tym, że posiadanie rekordu kryminalnego będzie czynnikiem, który może sprawić, że służby imigracyjne zainteresują się daną osobą. Zacznijmy może od tego, czym jest rekord kryminalny i jakie wykroczenia mogą się w nim znaleźć.
– Trzeba podkreślić, że większość akcji zmierzających do deportacji dotyczy głównie osób z rekordem kryminalnym. Szacunkowe dane wskazują, że to niewielki procent osób przebywających nielegalnie, bo około 5 proc. z nich ma jakikolwiek rekord kryminalny. Musimy pamiętać, że urząd imigracyjny czy IRS (Urząd Skarbowy – red.) widzą w systemie informacje o aresztowaniach, ale nie zawsze wiedzą, jak sprawa się zakończyła. Może to być drobne przewinienie, które zakończyło się usunięciem z systemu karnego, ale nadal figuruje w systemie FBI jako rekord kryminalny. Jednak teraz przestępstwa takie jak kradzież, pobicia, rozboje, kradzieże z użyciem niebezpiecznych narzędzi, a także drobne kradzieże w sklepach są traktowane bardzo poważnie.
A co z DUI (Driving Under the Influence) – prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu lub narkotyków?
– Do tej pory, jeśli ktoś miał nawet dwa przestępstwa DUI, nie podlegał deportacji. Natomiast teraz można się obawiać, że każdy rekord kryminalny będzie powodował, że jesteśmy wystawieni na większe ryzyko deportacji.
Czy oprócz posiadania rekordu kryminalnego istnieją inne czynniki, które mogą narażać osoby nieudokumentowane na uwagę służb imigracyjnych?
– Oczywiście, osoby, które mają już nakaz deportacji i nie opuściły Stanów Zjednoczonych. Takich osób jest ponad milion. Z danych szacunkowych wynika, że są one zarejestrowane, a służby imigracyjne wiedzą, że nie wyjechały. Osoby z rekordem kryminalnym oraz te z nakazem deportacji są na celowniku. Jednak retoryka urzędników i przedstawicieli administracji zmieniła się znacznie w ciągu ostatnich dni. Do tej pory mówiło się o tzw. target removal, czyli o osobach konkretnie wskazanych do deportacji. Teraz mowa jest także o tzw. collaterals, czyli osobach, które przypadkowo znalazły się w miejscu, w którym policja imigracyjna (ICE- red.) weryfikuje, kogo należy deportować. Takie osoby, które były w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, również mogą zostać deportowane. W związku z tym na jakiś czas, przynajmniej do momentu, gdy sytuacja się wyklaruje, powinniśmy unikać miejsc wyższego ryzyka, takich jak lotniska czy strefy przygraniczne. Na pewno nie zaleca się wycieczek nad Niagarę, ponieważ tam również działa dużo policji imigracyjnej. Warto również unikać miejsc, gdzie mogą przebywać duże społeczności imigranckie.
A co jeśli ktoś pracuje w miejscu, gdzie ma kilku, kilkunastu, a może nawet kilkudziesięciu współpracowników, o których można się domyślać, że są nieudokumentowani? Czy w takim przypadku lepiej poszukać nowej pracy?
– Nie chcemy, żeby ludzie rezygnowali z pracy tylko z powodu strachu, dlatego że otrzymujemy wiele telefonów od pracodawców, którzy informują nas, że w takich sytuacjach pracownicy odmawiają przyjścia do pracy, chcą pracować zdalnie, bo czują się przerażeni. Nie zachęcamy do takiego paraliżu, ale przede wszystkim pracodawcy oraz pracownicy, którzy pracują na recepcjach, muszą być odpowiednio wyedukowani, by nie wpuszczać służb imigracyjnych ani policji imigracyjnej, dopóki nie okażą ważnego nakazu wejścia, podpisanego przez sędziego. Musi być to dokument spełniający wszystkie formalne wymogi. Na pewno warto pamiętać, że dobrowolne wpuszczanie policji imigracyjnej do firmy jest absolutnie niezalecane i trzeba na to zwracać szczególną uwagę. Niemniej jednak, kontrole będą się zdarzać przy okazji „collateral arrests” (dosł. areszty uboczne- red.).
Właśnie podkreślmy to jeszcze raz, że nawet jeśli służby imigracyjne wejdą do jakiegoś zakładu pracy, szukając konkretnej osoby, a przy okazji w tym samym miejscu znajdą inne osoby, to te osoby również mogą zostać zatrzymane.
– Tak, o tym mówi się już otwarcie, że będą się zdarzały „collateral arrests” i te osoby będą podlegały aresztowaniu i deportacji.
W Stanach Zjednoczonych przebywają Polacy, którzy mieszkają tu od 10, 20 lat, pracują, płacą podatki, posiadają nieruchomości i mają dzieci będące obywatelami. Czy jeśli ktoś wjechał do USA na wizie turystycznej 10 lat temu, pozostał po jej wygaśnięciu i nie ma legalnego statusu, może teraz obawiać się deportacji?
– Jak już wcześniej wspomniałam rekord kryminalny ma duże znaczenie. Natomiast legalny wjazd do Stanów Zjednoczonych rzeczywiście pomaga. Wiele osób, na przykład, czeka na ukończenie 21. roku życia przez swoje dziecko, aby mogły być sponsorowane przez dziecko-obywatela, wówczas legalny wjazd na pewno nam pomaga. Natomiast osoby, które wjechały nielegalnie, mają bardziej skomplikowaną sytuację, ponieważ potrzebują dodatkowy „waiver” przez małżonka lub rodzica. Natomiast z punktu widzenia urzędników policji imigracyjnej, to czy ktoś wjechał legalnie, czy nielegalnie, nie ma większego znaczenia, ponieważ te osoby nadal pozostają nielegalnie w USA. Jednak z perspektywy możliwości zalegalizowania statusu, ma to ogromne znaczenie. Mamy kilkutysięczną bazę naszych klientów i tak naprawdę niewielu z nich ma poważny rekord kryminalny. Natomiast ogromna większość, a w tej większości przeważają Polacy, żyje tutaj, posiada majątek, domy, prowadzi firmy, zatrudnia pracowników, płaci podatki i ogólnie świetnie funkcjonuje w tym kraju.
Czy to może pomóc w przypadku aresztowania przez policję imigracyjną?
– W pewnych przypadkach może to działać na korzyść, ponieważ jeśli taka sprawa trafi do sądu imigracyjnego, a osoba ta ma dzieci urodzone w Stanach Zjednoczonych, mieszka tu od ponad 10 lat, płaci podatki i może udowodnić dobry moralny charakter, może ubiegać się o tzw. cancellation of removal (odwołanie deportacji), czyli zalegalizowanie statusu przez sędziego na podstawie tego, że jest tu od tak długiego czasu, ma nieskazitelny rekord i zasługuje na to, by oddalić sprawę o deportację oraz przyznać jej zieloną kartę. Jednak te procesy będą na pewno utrudnione – jeśli nie całkowicie zawieszone – przez następne cztery lata. Będzie bardzo trudno uzyskać takie orzeczenie od sędziego, ale zawsze można złożyć wniosek. Procesy obrony przed deportacją, nawet wcześniej, trwały latami. To nie jest metoda legalizacji statusu, ale daje możliwość obrony przed deportacją, opóźnia postępowanie i daje szansę, że za kilka lat sprawa zostanie ponownie rozpoznana przez sędziego imigracyjnego. Ważną kwestią jest również to, w jakim wieku będą dzieci, kiedy sprawa trafi na wokandę i kiedy wyznaczony zostanie termin w sądzie. To trudno przewidzieć, ale zawsze może to stanowić argument w obronie przed deportacją.
Pani Mecenas, czy Konsulat Generalny RP w Chicago jest w stanie nam w jakiś sposób pomóc, kiedy już dojdzie do tego kontaktu ze służbą imigracyjną?
– Właśnie dzisiaj (31 stycznia br.) brałam udział w spotkaniu z innymi adwokatami imigracyjnymi oraz z naszymi konsulami w Chicago. Nasi konsulowie są bardzo wspierający i reagują natychmiast na obecną sytuację oraz na telefony i sygnały od obywateli polskich. Poprosili o konsultację społeczną z adwokatami imigracyjnymi, aby lepiej przygotować się do udzielania właściwych porad oraz kierowania ludzi do odpowiednich instytucji i do właściwych działań. I tutaj apel do wszystkich naszych rodaków, także w imieniu konsulatu, który prowadzi już od dawna akcję uświadamiającą, że posiadanie polskiego paszportu jest bardzo ważne.
W sytuacji, gdy nie będziemy mogli pomóc i znajdziecie się Państwo w areszcie lub w więzieniu imigracyjnym, posiadanie ważnego paszportu ułatwi szybkie uwolnienie. Jeśli ktoś zdecyduje się wrócić jak najszybciej do Polski, ważny paszport pomoże uniknąć opóźnień związanych z oczekiwaniem na potwierdzenie obywatelstwa, co może trwać nawet rok. Oczywiście są to skrajne przypadki, ale warto zadbać o takie drobne sprawy, które mogą okazać się niezwykle ważne w trudnych momentach.
Czyli sprawdzajmy ważność swojego polskiego paszportu. Czy konsulat otrzymuje więcej telefonów i próśb o interwencje w związku z obecną sytuacją imigracyjną?
– Konsulaty są na to przygotowane, ale chcemy uspokoić, że nie otrzymaliśmy żadnych informacji o zwiększonej liczbie telefonów ani o konieczności interwencji konsulatu. Na szczęście nie ma takich sygnałów, co nas cieszy. Mamy nadzieję, że ten stan utrzyma się jak najdłużej. Konsulat jest jednak gotowy do działania i poinformował nas, że w ośrodkach, aresztach i więzieniach są dostępne numery telefonów do konsulatu, z których można skorzystać w razie potrzeby. Na razie nie ma potrzeby, by się niepokoić, bo przez te kilka dni nie zauważyliśmy wzrostu takiej potrzeby.
Czy sądy imigracyjne różnią się od tradycyjnych sądów, a jeśli tak, to w jaki sposób?
– To nie są takie same sądy, jak kryminalne czy cywilne. Sądy imigracyjne mają charakter administracyjny, więc sędzia imigracyjny, mimo że nazywa się sędzią, jest urzędnikiem administracyjnym podlegającym administracji rządu federalnego. Realizuje też politykę partii rządzącej w danym momencie. W związku z tym musimy liczyć się z tym, że czasami sędzia, mimo że może chcieć pomóc i zatwierdzić sprawę na podstawie przedstawionych dowodów, nie ma takiej możliwości, ponieważ obowiązują rozporządzenia, które to nieumożliwiają. Dlatego nasze działanie oraz państwa postawa powinny być skoncentrowane na przetrwaniu tych czterech lat. Należy unikać wszelkich działań, które mogą narażać na nieprzyjemności, a jednocześnie zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby się zabezpieczyć, bez popadania w panikę.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała ostatnio, że wszyscy, którzy pozostają w Stanach Zjednoczonych nielegalnie, są traktowani jako przestępcy kryminalni, ponieważ złamali prawo. Czy oznacza to kryminalizację nielegalnego pobytu w Stanach Zjednoczonych?
– To są już niuanse prawne związane z definicjami prawnymi, ponieważ administracja rządowa stara się przedstawić osoby, które pozostają w kraju nielegalnie, jako sprawców przestępstw kryminalnych. Jednak to nie jest przestępstwo kryminalne. Od lat podejmowane są próby kryminalizacji takiej sytuacji, tak jak miało to miejsce kilka lat temu. My, prawnicy imigracyjni, wraz z organizacją American Immigration Lawyers Association, walczymy o to, aby nie kryminalizować tego aktu pozostania tutaj po upływie czasu, który został nam udzielony. To nie jest przestępstwo kryminalne i osoby, które przedłużyły swój pobyt, nie powinny być traktowane jak przestępcy.
Co powinniśmy zatem robić, aby nie popaść w panikę, ale jednocześnie odpowiednio przygotować się na możliwe trudności?
– Żyć normalnie, wdrażać procedury, które mogą pozwolić Państwu zachować spokój i poczuć się komfortowo, ale nie zmieniać drastycznie swojego życia. Należy unikać tylko miejsc wysokiego ryzyka. Może warto nie odbierać swoich krewnych z lotniska, gdy przyjeżdżają. Unikać tych miejsc. To nie wpłynie na jakość Państwa życia. Wszyscy też zastanawiamy się, jak będzie się rozwijała sytuacja.
Wydaje się, że jest to też właściwy moment, aby załatwić to, co wcześniej odkładaliśmy, np. egzamin na obywatelstwo. Aby sprawdzić swoją sytuację imigracyjną w Stanach Zjednoczonych?
– Osoby, które być może z lenistwa nie podejmowały kroków prawnych w celu uregulowania swojego statusu lub zwiększenia swojego bezpieczeństwa przez aplikację o naturalizację, powinny teraz na spokojnie zająć się tym tematem. To dobry czas, aby podjąć działania i złożyć wnioski, do których mają Państwo prawo. Jeśli ktoś ma dzieci powyżej 21. roku życia, rodziców lub siostrę będącą obywatelką, zachęcamy do złożenia petycji. Zawsze do tego namawialiśmy, ponieważ, mimo że procesy te trwają długo – na przykład sponsorowanie przez siostrę może trwać 12-14 lat – to jednak sama petycja, będąca w trakcie, daje poczucie bezpieczeństwa. Posiadanie dokumentu, który potwierdza, że proces jest w toku, może uratować przed aresztowaniem, zwłaszcza że urzędnik weryfikujący status nie zawsze będzie znał szczegóły procesu imigracyjnego. Dlatego gorąco zachęcamy tych, którzy jeszcze tego nie zrobili, do rozpoczęcia procedury. Również składanie aplikacji o obywatelstwo zapewnia większe poczucie bezpieczeństwa w Stanach Zjednoczonych oraz więcej praw, w tym prawo do głosowania w nadchodzących wyborach.
Porozmawiajmy jeszcze o imigrantach z Ukrainy. Jak wiemy, ta grupa rośnie i jest bardzo mocno zintegrowana z Polakami w USA. Pracujemy razem, mieszkamy obok siebie, kupujemy te same rzeczy w tych samych sklepach. Co z sytuacją Ukraińców? Na jakich warunkach oni w tej chwili trafiają do Stanów Zjednoczonych i jak będzie wyglądała ich przyszłość?
– Trzeba podkreślić, że często ratują polskie biznesy, bo otrzymujemy sygnały od pracodawców, że pracownicy z Ukrainy wypełniają luki, których nie są w stanie wypełnić Polacy, głównie z powodu mniejszej liczby imigrantów z Polski w ostatnich latach. Obywatele Ukrainy, co ważne, przyjeżdżają tutaj w ramach programów specjalnych, tymczasowych, takich jak United for Ukraine (U for U) lub Temporary Protected Status (TPS). Te statusy dają im pozwolenie na pracę, ale mają termin wygaśnięcia. Osoby te mogą starać się o zieloną kartę, np. poprzez sponsorowanie przez pracodawcę. Do tej pory wielu z nich, tak jak duża część Polaków przez lata, miało nadzieję na amnestię lub specjalny program przyznający zielone karty z powodu sytuacji na Ukrainie. Teraz wiemy, że nie można na to liczyć, ale w każdej sytuacji aktywne staranie się o zalegalizowanie swojego statusu jest zdecydowanie zalecane. I ważne, żeby nie wpadać w panikę.
Jakie są perspektywy przedłużenia programu Temporary Protected Status (TPS) dla obywateli Ukrainy?
– Mamy nadzieję, że program Temporary Protected Status (TPS) będzie przedłużany. Podobne programy były wcześniej przewidziane dla obywateli Syrii, Wenezueli i Afganistanu, a teraz także dla Ukrainy. Jeśli sytuacja w Ukrainie nie zostanie uregulowana, a kraj będzie nadal w stanie wojny lub w fazie odbudowy, potrzeba przedłużania tego programu może trwać przez wiele lat. Zależy to jednak od decyzji prezydenta, czy program TPS będzie kontynuowany, czy nie. Program TPS dla obywateli Wenezueli został obecnie zawieszony, ale sytuacja obywateli Ukrainy jest bardziej dramatyczna, więc mamy nadzieję, że ta kwestia będzie brana pod uwagę. Program TPS dla obywateli Ukrainy został ogłoszony przez poprzednią administrację, a od 17 stycznia obywatele Ukrainy mogą składać wnioski o przedłużenie swojego statusu na kolejne 18 miesięcy. Mamy nadzieję, że po tym okresie program zostanie przedłużony, co da im wystarczająco dużo czasu na zalegalizowanie swojego statusu.
Podsumowując naszą rozmowę, myślę, że warto ponownie powtórzyć apel o spokój. Apel o to, aby żyć normalnym życiem, nie panikować i unikać działań, które mogą niepotrzebnie skomplikować sytuację.
– Racjonalność to chyba kluczowe słowo. Bądźcie Państwo racjonalni, oglądajcie telewizyjne wiadomości, ale filtrujcie je, sprawdzajcie informacje, które dostajecie z różnych źródeł. Starajcie się pytać w różnych miejscach, jakie są Wasze możliwości i oceniajcie je realnie. Bądźcie czujni na różne porady, ale róbcie to, co jest możliwe w zasięgu Waszej ręki i co jest wskazane. Składajcie petycje, rozpoczynajcie procesy, które są zgodne z przepisami i które dają Wam szansę na przetrwanie tych czterech lat oraz zalegalizowanie statusu – czy to w ciągu roku, czy w dłuższym okresie czasu. Takie działania zapewnią Wam spokój na najbliższe lata.
Wydaje mi się, że warto zaapelować również o życzliwość w stosunku do siebie nawzajem.
– Tak, zgadza się. Tak naprawdę w naszej społeczności polonijnej niewiele osób nie ma w swoim kręgu znajomych, którzy mają nieuregulowany status. Bądźmy dla nich życzliwi, bo tak naprawdę każdy z nas przechodził przez podobny proces. Dla jednych był on łatwiejszy, dla innych bardziej skomplikowany, ale wszyscy przeżywaliśmy to w różny sposób. Pamiętajmy, przez co przechodziliśmy – jeszcze kilka lat temu, a może nawet kilka miesięcy temu. Dlatego bądźmy życzliwi dla sąsiadów, współpracowników i rodziny. Jeśli to możliwe, podpowiadajmy sobie nawzajem, jak unikać kłopotów i jak ewentualnie zalegalizować status.
Pani Mecenas, dziękujemy za bardzo potrzebną rozmowę.
– My zawsze służymy poradą telefoniczną, ale jeśli można przekazać to większej społeczności za jednym razem, to na pewno jest to bardziej efektywne i dotrze do większej grupy czytelników.
Ewa Brożek jest adwokatem imigracyjnym w kancelarii Kurczaba & Brozek Law Offices LLC, której biura znajdują się przy 6219 N. Milwaukee Ave. i 7742 W. Higgins Rd w Chicago. Numer telefonu: (773) 774-0000, strona internetowa: kblaw.us
Rozmawiał: Łukasz Dudka
Wywiad opracowała: Joanna Trzos