Ja i moja żona Linda jesteśmy małżeństwem od prawie 50 lat. Przez cały ten czas dałem jej kilka wspaniałych prezentów świątecznych. Dałem jej pierścionek z diamentem, pralkę, wagę, iPada, rower i – według mojej żony – najpiękniejszy naszyjnik z pereł, jaki mąż kiedykolwiek dał swojej żonie.
W te święta, biorąc pod uwagę tę historię, chciałem jej podarować na prawdę coś wspaniałego – coś, czego nigdy nie zapomni. Coś, co chciałaby dostać na każde kolejne święta. Kilka dni temu pomyślałem, że znalazłem idealny prezent: dwudniowy/jednonocny wypad do świetnego kasyna.
Mieszkamy w stanie Virginia, a ten stan nie jest przyjacielski dla hazardzistów. Ale w listopadzie wszystko się zmieniło. Otwarto pierwsze stanowe kasyno. Pomyślałem, że wyprawa do tego kasyna będzie idealnym prezentem świątecznym. Moja żona Linda studiowała matematykę i uwielbia wykorzystywać swoje umiejętności matematyczne do zarządzania finansami rodzinnymi i hazardu. Szczególnie lubi siadać przy stole do blackjacka lub pai gow, obliczać szanse i wykonywać swoje ruchy. To, co było również wyjątkowe w tym nowym kasynie, to fakt, że należy ono do sieci najpopularniejszych kasyn w Stanach Zjednoczonych – sieci z ponad tuzinem kasyn rozsianych od wybrzeża Atlantyku po Pacyfik. Pomyślałem, że noc w tym kasynie byłaby wspaniałym prezentem świątecznym dla Lindy i kiedy jej o tym powiedziałem, całkowicie się ze mną zgodziła i mocno mnie przytuliła.
Oboje się myliliśmy.
Kasyno samo w sobie było w porządku. Stoły do gry były jasne i wygodne, a krupierzy przyjaźni i uczciwi.
Ale hotel, który był połączony z kasynem, to była porażka. Sam pokój był w sumie w porządku, duży z wygodnym łóżkiem i gigantycznym telewizorem. Jedną rzeczą, która była kłopotliwa, było to, że w łazience była lampka nocna, która automatycznie włączała się za każdym razem, gdy wchodziłeś do łazienki, i pozostawała włączona przez około 5 minut po wyjściu z łazienki. Jak można to sobie wyobrazić, było to denerwujące, gdy próbowało się złapać trochę snu po całym dniu grania w kasynie.
Ale to nie była najbardziej wkurzająca rzecz w tym hotelu.
Po pierwsze opowiem wam o ekspresie do kawy. W pokoju była maszyna typu k-cup, i kiedy wstaliśmy o około 5.30 rano, to próbowałem zaparzyć kawę. Ekspres nie chciał się włączyć. Linda zadzwoniła do recepcji i powiedziała im o problemie. Powiedzieli, że wyślą kogoś, żeby to naprawił. Po 30 minutach nikt się nie pojawił, więc moja żona zadzwoniła ponownie. Osoba w recepcji była zaskoczona i powiedziała, że wyśle kogoś natychmiast. Godzinę później nadal czekaliśmy na kogoś, więc moja żona zadzwoniła po raz trzeci.
Tym razem ktoś przyszedł. Spojrzał na ekspres, uśmiechnął się i powiedział, że nie jest on podłączony do prądu, ale może to naprawić bardzo łatwo. Wszystko czego potrzebuje, to śrubokręt, żeby odkręcić gniazdko. Powiedział, że zejdzie na dół, żeby go wziąć i zaraz będzie z powrotem.
Czekaliśmy godzinę, a ten ktoś nie wrócił.
Ale tym razem ja i żona pomyśleliśmy, że już mamy dość tego hotelu i kasyna. Czekaliśmy trzy godziny, żeby ktoś podłączył ekspres do kawy do prądu, a to czekanie utwierdziło nas w przekonaniu, że już pora opuścić ten hotel. Spakowaliśmy nasze bagaże i udaliśmy się do lobby, żeby się wymeldować.
Podczas wymeldowania się recepcjonistka spytała nas, jaki był nasz pobyt tutaj. Opowiedzieliśmy jej o głupim problemie z ekspresem k-cup i o okropnej obsłudze, jaką w związku z tym otrzymaliśmy. Była w szoku. Powiedziała nam, że każde z nas może dostać darmowy kubek kawy w kawiarni w kasynie. Ucieszyło nas to i zdecydowaliśmy się na kawę przed opuszczeniem kasyna. Poszliśmy do kawiarni i powiedzieliśmy obsłudze, że obiecano nam darmową filiżankę kawy na koszt hotelu. Recepcjonistka uśmiechnęła się i próbowała doliczyć kawę do rachunku hotelu, ale jej się nie udało. Z jakiegoś powodu komputer w kawiarni nie był podłączony do komputera w recepcji hotelu.
Poddaliśmy się jeśli chodzi o kawę w hotelu czy kasynie i wróciliśmy do recepcji, żeby się wymeldować.
Wyrejestrowanie przebiegło w zasadzie bezproblemowo oprócz jednej rzeczy. Recepcjonistka nie mogła ze swojego komputera wydrukować rachunku za nasz pobyt. Zapewniła nas, że to żaden problem i że cyfrowy rachunek zostanie wysłany na nasz adres e-mail.
Pokiwaliśmy głowami i opuściliśmy hotel i kasyno.
Ale to nie koniec historii.
Kiedy dotarliśmy do domu moja żona sprawdziła email i okazało się, że hotel nie policzył nam za jedną noc. Skasowali nas za dwie noce.
Kiedy natychmiast zadzwoniliśmy do hotelu, aby złożyć skargę, osoba, z którą rozmawialiśmy, przeprosiła nas serdecznie i powiedziała, że na pewno naprawi problem. Po prostu kazała nam czekać przez kilka minut.
I zrobiła to. Kazała nam czekać i się rozłączyła.
Nawet nie powiedziała „Wesołych Świąt”.
The Worst Christmas Gift Ever
My wife Linda and I have been married for almost 50 years. In all that time, I’ve given her some great Christmas presents. I’ve given her a diamond ring, a washing machine, a weight scale, an iPad, a bicycle, and – according to my wife – the most beautiful pearl necklace a husband ever gave his wife.
Given this history, I wanted to really give her something terrific this Christmas, something that she would never forget, something she would want again Christmas after Christmas. And a few days ago, I thought I had found that perfect gift: A two-day/one-night trip to a great casino.
We live in Virginia, and Virginia hasn’t been a state friendly to gamblers. This November, however, all that changed. The state’s first casino opened. I thought that a trip to that casino would be the ideal Christmas gift. My wife Linda was a math major in college, and she loves to use her math skills taking care of the family finances and gambling. She especially loves to sit at a blackjack table or a pai gow table and figure the odds and make her moves. What was also special about this new casino was that it was a member of one of the most popular casino chains in the United States, a chain with more than a dozen casinos spread out from the Atlantic coast to the Pacific. I thought a night at this casino would be a great Christmas present for Linda, and when I told her about this she was totally in agreement and gave me a big, big hug.
We were both wrong.
The casino itself was fine. The game tables were bright and comfortable and the dealers were friendly and honest.
The hotel connected to the casino, however, was a disaster. The room itself was mostly fine, large with a comfortable bed and a gigantic TV. One thing that was troublesome was that there was a night light in the bathroom that automatically kicked on everytime you walked into the bathroom, and it stayed on for about 5 minutes after you left the bathroom. As you can imagine, this was annoying when you were trying to catch some sleep after a full day of gambling.
But that wasn’t the most annoying thing about the hotel.
First, let me tell you about the coffee maker. There was a k-cup coffee machine in the room, and when we got up about 530 in the morning, I tried to make some coffee. The machine wouldn’t turn on. Linda called the front desk and told them about our problem. They said they would send someone up to fix it. 30 minutes later no one had showed up, so my wife called again. The person at the front desk was shocked and said she would send someone up immediately. An hour later we were still waiting for that someone, so my wife called a third time.
This time someone came. He looked at the coffee maker, smiled, and said the machine wasn’t connected to the electrical power source, but that he could fix it very easily. All he needed was a screwdriver to loosen the electrical outlet. He said he’d go downstairs to get it and that he would be right back.
We waited for an hour, and he never came back.
By this time, my wife and I both felt we had had enough of the hotel and the casino. We had spent 3 hours waiting for the coffee maker to be plugged in, and that waiting had convinced us both that it was time to leave this hotel. We packed our bags and went to the lobby to check out.
As we were checking out, the clerk at the front desk asked us how our stay was. We told her about the stupid problem we had with the k-cup machine and the terrible service we received. She was shocked. She told us that we could each get a free cup of coffee at the coffee shop in the casino. We were happy to hear this and decided to get some coffee before we checked out. We went to the coffee shop and told the clerk there that we were promised a free cup of coffee that would be charged to the hotel. The clerk smiled and tried to charge the coffees to the hotel and failed. For some reason, the computer in the coffee shop was not hooked up to the computer at the hotel’s front desk.
We gave up trying to get a cup of coffee in the hotel or the casino and went back to the front desk to check out.
The check out seemed to go smoothly except for one thing. The clerk at the front desk couldn’t get her computer to print off a receipt for our stay. She assured us that this was no problem and that a digital receipt would be sent to our email address.
We shook our heads and left that hotel and casino.
But that wasn’t the end of the story.
When we got home, my wife checked her email and found that the hotel had not just charged us for one night. It charged us for two nights.
When we immediately called the hotel to complain about this, the person we spoke to apologized profusely and said she would absolutely fix the problem. She would just put us on hold for a couple of minutes.
And that’s just what she did. She put us on hold and hung up.
She didn’t even say, “Merry Christmas.”
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
-
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.