Rodzice 2-letniego Filipa z Schaumburga, który po nieszczęśliwym wypadku w basenie, podczas wakacji w Meksyku, zapadł w śpiączkę, składają podziękowania za pośrednictwem naszej gazety wszystkim, którzy odpowiedzieli na apel na portalu GoFundMe. – To, co przeszliśmy, jest czymś, czego nie życzyłabym nikomu. Nie chcemy już do tego wracać, ale chcielibyśmy skupić się na podziękowaniach – powiedziała „Dziennikowi Związkowemu” mama Filipa, Claudia Wróbel. Razem z mężem, Łukaszem Wróblem, wyrażają ogromną wdzięczność za pomoc i wsparcie, które umożliwiły im i ich dzieciom przetrwanie tego trudnego okresu. Zebrane fundusze zostaną także przekazane innym małym pacjentom szpitala dziecięcego Lurie w Chicago, w którym Filip odzyskał zdrowie.
Podczas wakacji w Meksyku pod koniec sierpnia polska rodzina z Schaumburga, na północno-zachodnich przemieściach Chicago, przeżyła prawdziwy dramat. Łukasz Wróbel, który opisał sytuację na portalu GoFundMe, wyjechał na wypoczynek z żoną Claudią oraz czwórką dzieci: 14-letnim Maxem, 12-letnią Mileną, 3-letnią Emily i 2-letnim Filipem.
Podczas zabawy przy basenie najmłodsze z dzieci, dwuletni Filip, niespodziewanie wskoczył do wody bez kamizelki ratunkowej. Mimo że wszyscy członkowie rodziny byli obecni – niektórzy w wodzie, inni na leżakach – nikt nie zauważył tego momentu.
Najstarszy syn Wróbla, 14-letni Max, zauważył brata w wodzie i natychmiast go wyciągnął. Ojciec, który był w pobliżu, szybko zareagował. Filip nie oddychał i nie miał pulsu. Rozpoczęła się dramatyczna walka o życie dziecka – ojciec, wspomagany przez innych obecnych przy basenie, w tym lekarza, podjął próbę resuscytacji.
Filip został przewieziony na ostry dyżur w Cancun, gdzie lekarze zdołali przywrócić pracę jego serca. Stan chłopczyka był krytyczny. Nie oddychał samodzielnie i był w śpiączce. Nie było wiadomo, kiedy i w jakim stanie Filip będzie mógł zostać przetransportowany z Cancun do Chicago.
31 sierpnia Łukasz Wróbel poinformował na portalu GoFundMe, że jego 2-letni syn, który wciąż był w śpiączce, został przetransportowany samolotem z Meksyku do Chicago. „Filip i Claudia są w Chicago. Lądowali na lotnisku i zostali przewiezieni karetką do szpitala dziecięcego Lurie. Według meksykańskich lekarzy stan zdrowia Filipa nie uległ zmianie. Prawdziwy obraz poznamy dopiero po ocenie przez amerykańskich lekarzy” – napisał wówczas Wróbel.
Na drugi dzień, 1 września, ojciec dwulatka podzielił się radosną wiadomością: „Filip nie jest już w śpiączce. Oddycha samodzielnie. Jest bardzo zmęczony i teraz odpoczywa. Kiedy się obudził, usiadł i patrzył na nas, a potem przytulił się do mamy. Po kilku kolejnych minutach poprosił o swój ulubiony koc. Jeśli nic się nie zmieni w ciągu najbliższych 12 godzin, Filip zostanie przeniesiony z oddziału intensywnej terapii. Jestem przeszczęśliwy. Wszyscy jesteśmy.”
Mama Filipa, Claudia, z którą „Dziennik Związkowy” rozmawiał 4 września poinformowała, że Filipek został wypisany ze szpitala Lurie we wtorek, 3 września po południu. – Na dzisiaj jest w dobrym stanie. Jedynie potrzebuje teraz po prostu fizykoterapii.
– To, co przeszliśmy, jest czymś, czego nie życzę nikomu – ani wrogowi, ani najlepszemu przyjacielowi. Nie chcę już do tego wracać, ale chciałabym skupić się na podziękowaniach. Razem z mężem chcielibyśmy po prostu podziękować wszystkim, którzy nam pomogli. Niezależnie od tego, jaka to była pomoc – czy finansowa, duchowa, czy wsparcie emocjonalne – każdy gest był dla nas niezwykle cenny. Wiemy, że było wiele modlitw i mszy w intencji zdrowia Filipka, za co również jesteśmy ogromnie wdzięczni.
Łukasz Wróbel, podobnie jak w wcześniejszych wpisach, gorąco podziękował wszystkim, którzy odpowiedzieli na jego apel i przekazali darowizny na pokrycie kosztów pobytu syna w szpitalu w Meksyku. „Nie mam słów, by opisać, jak bardzo doceniamy Waszą pomoc. To jest niewiarygodne.”
Po tym nieszczęśliwym wakacyjnym wypadku rodzina stanęła przed ogromnym wyzwaniem finansowym. Pomimo posiadania ubezpieczenia zdrowotnego dla Filipa, nie obejmowało ono opieki medycznej poza granicami Stanów Zjednoczonych.
„Wczoraj zapłaciliśmy 16 tys. dolarów za karetkę i pierwszy dzień w szpitalu, ale szpital żąda 15 tys. dolarów za każdy dzień opieki nad naszym synem. Nie mamy pieniędzy. Proszę, pomóżcie nam zapłacić za jego pobyt w szpitalu, dopóki nie będziemy mogli przetransportować Filipa do domu i umieścić go w szpitalu w USA. Prosimy o modlitwę za Filipa. On jest silny. Jest odważny. Jest naszym małym sercem. Chce oddychać samodzielnie, ale nie jest jeszcze na to gotowy. Niech Bóg was błogosławi!” – napisał Wróbel w pierwszym wpisie na GoFundMe.
Od 31 sierpnia do 3 września na jego apel o pomoc odpowiedziało wiele osób. Na liście ponad 1500 osób, które wpłaciły pieniądze, dominują polskie nazwiska. Przekazane w sumie 124 tys. 713 dol. przekroczyło zamierzony cel zbiórki, wyznaczony na 80 tys. dol. „Wszystkie pieniądze, których nie wykorzystaliśmy dla Filipa, zostaną przekazane na rzecz Ann & Robert H. Lurie Children’s Hospital w Chicago. Jest jeszcze wiele dzieci w potrzebie. Dziękuję wszystkim za Wasze wsparcie!!!” – napisał Łukasz Wróbel na GoFundMe. (https://www.gofundme.com/f/urgent-help-for-filips-critical-care-and-transport-him-home)
– Szczerze mówiąc, nigdy nie spodziewaliśmy się, że obcy ludzie otworzą swoje serca w takim stopniu. Ta sytuacja przywróciła nam wiarę w ludzką dobroć. W dzisiejszym świecie bywa różnie, ale pomoc, którą otrzymaliśmy, wciąż nas zaskakuje. Jesteśmy w szoku, bo nigdy nie byliśmy osobami, które się wychylają, a mimo to ludzie zjednoczyli się, aby nas wesprzeć. Ta sytuacja pokazała, jak wielka jest siła w naszej Polonii, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni. Dziękujemy wszystkim z całego serca – powiedziała mama Filipa, Claudia.
Joanna Trzos
[email protected]