Wybór Kamali Harris na moją nastęczynię był najlepszą decyzją, jaką podjąłem - powiedział w poniedziałek prezydent USA Joe Biden podczas spotkania ze związkowcami w Pittsburghu w ramach amerykańskiego Święta Pracy. Biden wspólnie z Harris obiecał, że będzie ona "historycznie prozwiązkowym prezydentem".
"Pierwszą decyzją, jaką podjąłem, kiedy otrzymałem nominację w 2020, było wybranie jej na wiceprezydenta. I była to najlepsza decyzja podjęta przeze mnie jako prezydenta Stanów Zjednoczonych" - powiedział Biden na wspólnym wiecu w siedzibie związku zawodowego elektryków IBEW w Pittsburghu. "Patrzyłem jak wszyscy eksperci od polityki zagranicznej i krajowej dawali nam porady, kiedy siedzieliśmy sami w pokoju. Ona ma kręgosłup jak ze stali, ma kompas moralny świętej. Ta kobieta wie, co robi (...) Ona będzie historycznie prozwiązkowym prezydentem" - dodał Biden.
Harris obiecała, że jako prezydent ułatwi zakładanie związków zawodowych w zakładach pracy i sprzeciwiła się przejęciu lokalnego giganta branży stalowej, US Steel, przez japoński koncern Nippon Steel.
Jej zdaniem, o ile Joe Biden został pierwszym w historii prezydentem, który dołączył do strajkujących związkowców w ub.r., Trump zamiast przyłączyć się do strajkujących wolałby ich złamać. Na te słowa Harris uczestnicy wiecu odpowiedzieli, skandując "Trump to łamistrajk".
"Nie wrócimy do tego, co było" - powiedziała Harris, powtarzając jedno ze swoich wyborczych haseł ("We're not going back"). Podobne przemówienie wygłosiła wcześniej do związkowców z branży motoryzacyjnej w Detroit.
O głosy członków związków zawodowych walczą kandydaci obydwu partii, ponieważ związki stanowią ważną część elektoratu w kluczowych stanach "pasa rdzy" (Michigan, Wisconsin i Pensylwania). Mimo to, w Święto Pracy Trump nie zorganizował żadnych kampanijnych wydarzeń.
Obchodzone 2 września Święto Pracy jest powszechnie uznawane za dzień, kiedy kampania wyborcza wchodzi w decydującą fazę, i kiedy wracający z wakacji wyborcy zaczynają w większym stopniu interesować się wyborami.
Jak podkreśliła Harris, mimo że do wyborów zostały nieco ponad 2 miesiące, w Pensylwanii głosowanie zacznie się już za 15 dni. Wyborcy mogą zagłosować przed 5 listopada poprzez wrzucenie swojej karty do głosowania korespondencyjnego do specjalnych skrzynek lub składając ją w urzędach.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)