Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:19
Reklama KD Market

Emerytalny smutek baby boomera

Emerytalny smutek baby boomera
fot. Depositphotos.com

Portal „Business Insider” opublikował w ostatnich dniach materiał oparty na rozmowach z ponad 40 przedstawicielami powojennego pokolenia wyżu demograficznego (roczniki 1945-64). Przebija z nich rozczarowanie wysokością świadczeń Social Security. Choć z założenia świadczenia gwarantowane przez państwo powinny łączyć się z oszczędnościami i innymi inwestycjami – przedstawiciele pokolenia wyżu demograficznego, z którymi rozmawiał „BI”, mieli trudności z oszczędzaniem, ponieważ na przeszkodzie stanęły wydarzenia losowe i niskie dochody.

Nawet przy pełnych świadczeniach niektórzy przedstawiciele pokolenia baby boomers są zmuszeni kontynuować pracę do 70. i 80. roku życia. Wielu emerytów obawia się, że być może będą musieli wrócić do pracy w niepełnym wymiarze godzin. Inni twierdzą, że rozważają wyprowadzenie się z kraju ze względu na niższe koszty utrzymania lub zamieszkanie z dziećmi.

Brak oszczędności emerytalnych to jeden z podstawowych problemów. Jedna trzecia Amerykanów planuje przejść na emeryturę wyłącznie ze świadczeniami Social Security. Co piąty ankietowany deklaruje, że nie ma żadnych oszczędności emerytalnych. To może nie wystarczyć, aby zapewnić sobie jesień życia powyżej progu ubóstwa.

Świadczenie Social Security różni się w zależności od wieku przejścia na emeryturę i wypracowanych przez lata dochodów. Można się epatować informacjami, że w 2024 r. maksymalne miesięczne świadczenie wyniesie 3822 dolarów w przypadku osób ubiegających się o świadczenie przed ukończeniem 70. roku życia, a dla osób ubiegających się o świadczenie w wieku 70 lat maksymalne świadczenie wynosi 4873 dolarów. Jednak prawda jest inna – średni miesięczny czek jest znacznie niższy: wynosi 1907 dolarów. W wielu miejscach w USA, zwłaszcza w dużych metropoliach, nie wystarczy to, aby normalnie funkcjonować. Zresztą roczny dochód na kwotę nieco poniżej 23 000 dolarów nie jest dziś w USA zbyt wysoki.

Te świadczenia mogą być jeszcze mniejsze w przypadku imigranta, który nie przepracował w Stanach wystarczającej liczby lat, aby mieć pełne świadczenia. Albo pracował na czarno i nie odprowadzał składek. Często w pierwszych latach po przyjeździe musiał pracować za niskie stawki, co też przekładać się będzie na niższą emeryturę. Do tego dochodzą kłopoty związane z pobieraniem świadczeń z dwóch krajów. Każdy, kto choć raz słyszał o WEP czyli Windfall Elimination Provision, wie o czym piszę.

W przypadku emigrantów z Europy łatwo o nieporozumienie związane z tym, czym Social Security jest, a czym nie jest. System ubezpieczeń społecznych powstał w 1935 r., podczas Wielkiego Kryzysu, aby pomóc ponad połowie Amerykanów żyjących wówczas w ubóstwie, w tym starszym pracownikom pragnącym przejść na emeryturę. Social Security różni się więc od zachodnioeuropejskich systemów emerytalnych. Pierwszą i najważniejszą różnicą jest poziom zastąpienia dochodów z pracy świadczeniami emerytalnymi. Social Security nigdy nie miało na celu zapewnienia życia w luksusie. Na przykład, według szacunków Social Security Administration, w przypadku Amerykanina zarabiającego w skali rocznej średnio około 66 000 dolarów, który przejdzie na emeryturę w wieku 65 lat, gwarantowane świadczenia zastąpią zaledwie 39 proc. tego rocznego dochodu. Dla porównania, średnia stopa zastąpienia dochodu wynosi nieco ponad 50 proc. w najbogatszych krajach świata znajdujących się w grupie OECD i prawie 80 proc. w Hiszpanii i Grecji.

Istnieją sposoby, aby świadczenia Social Security nie były katastrofalnie niskie. W USA można zacząć ubiegać się o emeryturę w wieku 62 lat, ale ich miesięczna kwota jest tym wyższa, im dłużej zwleka się z pobieraniem świadczeń. Dla roczników 1960 i młodszych pełnym wiekiem emerytalnym jest 67 lat, a wysokość świadczeń będzie jeszcze rosła do ukończenia 70. roku życia. Warto więc pomyśleć o wydłużeniu aktywności zawodowej oraz o zwiększeniu inwestycji emerytalnych. Dotyczy to nie tylko pokolenia baby boomers, ale także kolejnych roczników. Funduszowi Social Security grozi bowiem niewypłacalność. W związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, problem ten zapewne znajdzie się w centrum uwagi podczas kampanii. Rozwiązania mogłyby obejmować podniesienie górnych limitów zarobków (obecnie opodatkowuje się dochody do 168 tys. dol. rocznie) i podwyższenie składek.

Choć program Social Security jest kosztowny – w 2023 r. stanowił 21 proc. budżetu federalnego – cieszy się dużą popularnością. Sondaże konsekwentnie wykazują ponadpartyjne poparcie dla programu; ankieta Pew Research Center przeprowadzona w kwietniu 2024 r. wśród 8709 dorosłych wykazała, że ​​prawie każda grupa uważa, że ​​nie należy zmniejszać świadczeń Social Security. Obejmuje to 77 proc. Republikanów i 83 proc. Demokratów. Znamienne jest jednak to, że nikt nie mówi o zwiększaniu realnych świadczeń. A to dla baby boomersów oznacza dłuższą aktywność zawodową, a dla kolejnych generacji – konieczność inwestowania na własną rękę w różnych emerytalnych programach. W imię przysłowia: jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.

Tomasz Deptuła

Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama