Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 20:13
Reklama KD Market

Elektryczne Gitary wracają do Chicago!

Od lewej: Leon Paduch, Piotr Łojek, Jakub Sienkiewicz, Tomasz Grochowalski, Jacek Wąsowski, Aleksander Korecki fot. Piotr Bułas

Jakub Sienkiewicz: Nasze koncerty to spotkania pokoleń

„Na nasze koncerty przychodzą przedstawiciele wielu pokoleń” – mówi Jakub Sienkiewicz, lider Elektrycznych Gitar, zespołu, który od ponad 35 lat niezmiennie przyciąga tłumy. Wielopokoleniowość stała się jednym z kluczowych elementów sukcesu Elektrycznych Gitar. Od dekad z powodzeniem zespół łączy pokolenia słuchaczy zarówno w Polsce, jak i za granicą. W wywiadzie z „Dziennikiem Związkowym” Sienkiewicz opowiada o nieprzemijającej sile muzyki zespołu oraz o powrocie do Chicago na festiwal Taste of Polonia.

Jakub Sienkiewicz fot. Rafał Nowakowski

Joanna Trzos: Elektryczne Gitary ostatni raz grały w Chicago ponad dekadę temu. Z waszej strony internetowej (elektrycznegitary.pl)  wynika, że ostatni koncert w Copernicus Center odbył się pod koniec listopada 2013 roku.

Jakub Sienkiewicz: Tak, minęło już ponad 10 lat. Myślę, że nasz powrót będzie bardzo miłą i fajną sytuacją zarówno dla zespołu, jak i dla ludzi, z którymi się spotkamy.

Gdybyś miał wskazać najważniejsze zmiany u Elektrycznych Gitar w ciągu tych ostatnich 10 lat, co by to było?

– W zespole niewiele się zmienia. Od 2009 roku, gdy dołączył do nas gitarzysta Jacek Wąsowski, działamy w tym samym składzie. W ciągu ostatnich 10 lat wydaliśmy kilka ważnych płyt, w tym „Czasowniki” z 2016 roku. Po 2016 roku ukazała się jeszcze płyta w 2020 roku z wydawnictwem Records, która była dość nietypowa, bo stworzona w pełni elektronicznie – brzmi to tak, jakby grał komputer, a ja śpiewam. Można to nazwać twórczym kaprysem w naszej drodze. Ostatnio regularnie publikujemy nowe single na platformach streamingowych, co pozwala nam odświeżać repertuar i utrzymać zainteresowanie publiczności. Mamy też nowe wersje naszych starych hitów, co jest korzystne zarówno dla naszej higieny artystycznej, jak i dla zaciekawienia widowni. Po pandemii wróciliśmy na scenę i gramy koncerty, jak leci.

Biorąc pod uwagę 35 lat waszej działalności estradowej, zarówno w Polsce, jak i na scenach zagranicznych, polonijnych, czy mógłbyś opowiedzieć o ewolucji waszego stylu muzycznego na przestrzeni tych lat? Czy pozostaliście wierni swojemu pierwotnemu stylowi, czy może doszło do jego zmiany? Jak określasz ten styl?

– Określiłbym nasz styl jako eksperyment, szaleństwo, chaos i hałas, czyli noise. To są podstawowe elementy naszej muzyki. Jeśli ktoś nie ma wystarczająco dużo własnego wewnętrznego chaosu, chętnie dostarczymy mu trochę naszego. Zachęcamy do zaangażowania się i synchronizacji z naszym chaosem. Coraz bardziej skłaniamy się ku eksperymentom, chaosowi i nieprzewidywalności.

Ale to jest bardzo długi eksperyment…

Eksperyment musi być długi, bo inaczej nie ma wartości?

Eksperyment kojarzy mi się też z szukaniem…

– To szukanie poprzez szaleństwo, nieprzewidywalność, przypadkowość i eklektyzm. Używamy różnych środków wyrazu, różnych pomysłów.

Od lewej: Leon Paduch, Piotr Łojek, Jakub Sienkiewicz, Tomasz Grochowalski, Jacek Wąsowski, Aleksander Korecki fot. Piotr Bułas

A jak to jest z tymi pomysłami? Czy zdarzyło się, że stworzyłeś utwór, który ku twojemu zaskoczeniu okazał się niezwykle popularny?

– Największym zaskoczeniem dla mnie było to, co wydarzyło się na początku, gdy zespół dopiero się formował. Z przyjemnością obserwowałem, jak te piosenki chwyciły i trafiły do szerokiej widowni. Nie całkiem się tego spodziewałem. Co prawda czułem, że repertuar, który zgromadziłem przed powstaniem zespołu, miał spory potencjał, ale nie sądziłem, że przyniesie aż takie możliwości. Późniejsze zainteresowanie naszą twórczością falowało w zależności od tego, co oferowaliśmy publiczności. Ostatnie lata są dla mnie szczególnie interesujące, ponieważ obserwuję, jak nasze najstarsze piosenki są odbierane przez nowe pokolenia. Zespół jest już słuchany przez trzy, a nawet trzy i pół pokolenia. Ciekawe jest to, że dzieci naszych rówieśników, którzy poznawali naszą muzykę, teraz organizują nasze koncerty i wychowują na niej swoje dzieci. To sprawia, że mamy wielopokoleniowy przekaz i transmisję naszego poczucia estetyki oraz sposobu muzykowania. Każde pokolenie odbiera nasze piosenki nieco inaczej, co jest fascynujące i pozwala nam dostosować repertuar, abyśmy sami czerpali z tego przyjemność oraz dostarczali wartościowej muzyki naszym słuchaczom.

Wracając do odbiorców polonijnych, czy koncerty za granicą różnią się od tych w Polsce? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czy łatwiej jest rozruszać Polonusów?

– Z mojego doświadczenia wynika, że występy w Stanach Zjednoczonych i w innych miejscach za granicą stały się z biegiem lat bardzo podobne do grania w Polsce. Współczesna intensywna wymiana kulturowa oraz łatwość podróżowania sprawiają, że publiczność, zarówno krajowa, jak i zagraniczna, z naszego punktu widzenia estradowego, niewiele się różni. Musimy pokazać bardzo podobny warsztat i podejście do widowni, zarówno w kraju, jak i za granicą. Dzięki szybkiemu przepływowi informacji, kultury i ludzi, granice te stały się praktycznie nieistotne.

W jakim składzie przylecicie do nas, do Chicago?

– Prezes Jakub Sienkiewicz używający gitary i głosu, „kaowiec” (KO – kultura, oświata) Piotr Łojek wciskający klawisze, Aleksander Korecki, magister fletu i saksofonu, inżynier Jacek Wąsowski – gitara elektryczna oraz Tomasz Grochowalski, gitara basowa. Jak go zatytułować? Specjalista od przygody i od muzyki, tak go nazwijmy. Przygody w różnych aspektach, przede wszystkim takie biegi survivalowe. Leon Paduch, który gra na perkusji, jest też bardzo ciekawą postacią, jest specjalistą od nagłośnienia i zna się na tej dziedzinie wyjątkowo dobrze. Jest postrachem wszystkich ekip nagłośnieniowych na naszych koncertach, ponieważ wszyscy się go boją.

Od lewej: Leon Paduch, Jacek Wąsowski, Aleksander Korecki, Jakub Sienkiewicz, Piotr Łojek, Tomasz Grochowalski fot. fot. Piotr Bułas

Jesteście pokoleniem artystów, którzy na żywo brzmią równie dobrze jak na płytach czy w studiu, co nie jest takie oczywiste w przypadku współczesnych artystów, którzy są produkowani nawet przy użyciu sztucznej inteligencji (AI). Jak ważne jest dla was koncertowanie?

– Uważam, że muzyka na żywo zawsze ma przewagę nad nagraniami studyjnymi. Dlaczego? Na koncertach jesteśmy zmuszeni do eksperymentowania, wprowadzania muzycznych żartów i reagowania na bieżące wydarzenia wokół sceny. To wszystko dodaje wartości, której nie da się osiągnąć w studio. Żywa muzyka oferuje zupełnie inny odbiór niż słuchanie nagrań. Oczywiście, aby zapoznać się z dorobkiem artysty, warto sięgnąć po streaming czy nośniki, ale prawdziwa magia dzieje się podczas koncertów. Nie chcemy po prostu odtwarzać wersji studyjnej, lecz zaskakiwać i angażować publiczność nowymi interpretacjami. To jest nasza zasada i tego się trzymamy.

Po 35 latach w tym biznesie, jak oceniasz zmiany, które zaszły w ostatnich latach? Jak postęp techniczny i era cyfrowa wpłynęły na branżę muzyczną? Czy twoim zdaniem zmierzamy w dobrą stronę? Czy talent wciąż odgrywa kluczową rolę?

– Uważam, że postęp techniczny rzeczywiście wpłynął na jakość domowego muzykowania. Teraz można tworzyć muzykę we własnym domu na wysokim poziomie, a wspólne, domowe muzykowanie ma swój niepowtarzalny urok. Choć technologia często kojarzy się z plastikowym brzmieniem, to jednak możliwość rejestracji muzyki w dobrej jakości jest ogromną wartością. Postęp techniczny nie musi prowadzić do plastikowych dźwięków, jak te generowane przez sztuczną inteligencję (AI). Myślę, że trzeba umieć wykorzystywać te możliwości techniczne, żeby grać muzykę żywą.

Ostatnio Steven Tyler i zespół Aerosmith ogłosili, że kończą swoją karierę koncertową i nie będą już występować na żywo. W związku z tym pytanie, jak widzisz przyszłość Elektrycznych Gitar?

– Razem mamy więcej lat niż Rolling Stones, którzy nadal występują. Są starsi od nas o kilka lat, ale my też jeszcze dajemy radę. Tutaj zdradzę tajemnicę: nie jestem najstarszą osobą w zespole, więc jak patrzę na moich kolegów, którzy jeszcze mogą, to ja też chcę móc.

A chyba weryfikuje to, co robicie na scenie, właśnie frekwencja na waszych koncertach, o którą nie musicie się obawiać.

– Tak, to wynika z tego, że na nasze koncerty przychodzą przedstawiciele wielu pokoleń. Ostatecznie, pod sceną zbiera się całkiem spora widownia. Nie narzekamy na brak zainteresowania.

Czekamy na was w Chicago. Na dwa koncerty   jeden na zakończenie sierpnia w sobotę 31 sierpnia, a drugi 2 września w poniedziałek. Jak będziemy zatem kończyć lato z Elektrycznymi Gitarami?

– A no właśnie, bo to będzie faktycznie już końcówka lata. Chociaż kalendarzowe lato to dopiero 21 września, ale zapraszamy na nasze dwa koncerty w Chicago. Myślę, że programy będą się troszeczkę różniły, bo niewykluczone, że ta sama widownia będzie się przewijać, więc chcielibyśmy trochę urozmaicić. Na szczęście mamy tyle piosenek, że damy radę. Zapraszamy serdecznie na nasze występy. Myślę, że podstawą tych występów jest wspólna zabawa i zwykła radość z tego, co może się wydarzyć – humor sytuacyjny, jakieś rzeczy nieprzewidywalne i nieprzewidziane. Zapraszamy, bo naprawdę lubimy się bawić na estradzie i myślę, że to udziela się widowni.

Dziękuję bardzo za rozmowę. Oczywiście zapraszamy wszystkich na spotkanie z Elektrycznymi Gitarami na festiwalu „Taste of Polonia”! 

Rozmawiała: Joanna Trzos
[email protected]


fot. elektrycznegitary.pl

ELEKTRYCZNE GITARY powstały z inicjatywy gitarzysty Rafała Kwaśniewskiego i basisty-klawiszowca Piotra Łojka, którzy planowali utworzenie nowej grupy rockandrollowej wykonującej przede wszystkim piosenki Kuby Sienkiewicza. Repertuar ten liczył wówczas co najmniej kilkadziesiąt oryginalnych, a nieznanych szerzej utworów. Kuba Sienkiewicz, który przejął obowiązki lidera, wcześniej wykonywał z gitarą piosenki zarówno własne, jak też innych autorów (m. in. Jacka Kleyffa, Karla Kryla, Jana Krzysztofa Kelusa, Stanisława Staszewskiego, Jacka Kaczmarskiego), miał za sobą epizod z reggae’ową formacją Niepodległość Trójkątów oraz udział w grupie Miasto, z której bezpośrednio powstały Elektryczne Gitary. 25 kwietnia 1990 roku w warszawskim klubie Hybrydy zespół zarejestrował demo – ponad 20 wersji piosenek, które w przyszłości stworzyły repertuar płyt „Wielka radość i „A ty co”. Pierwszy koncert nowego kwartetu odbył się 10 maja 1990 r. w klubie Hybrydy.  Popularność grupy rozpoczęła się jeszcze przed wydaniem płyty. Piosenki „Włosy” i „Jestem z miasta” zawładnęły w 1991 r.  antenami właśnie powstałych warszawskich prywatnych rozgłośni radiowych. Ogromna ilość utworów Elektrycznych Gitar wyryta jest w pamięci wielu z nas. Znamy i śpiewamy je wszyscy. Najpopularniejsze utwory zespołu to między innymi wspomniane wcześniej „Włosy”, „Jestem z miasta” a także „Dzieci”, „To już jest koniec”, „Nie pij Piotrek”, „Spokój grabarza”, „Marymoncki Dżon”, „Co ty tutaj robisz”, „Kiler” oraz wiele, wiele innych. Dziś zespół gra w składzie: Jakub Sienkiewicz, Piotr Łojek, Tomasz Grochowalski, Aleksander Korecki, Leon Paduch i Jacek Wąsowski.  Strona zespołu: http://www.elektrycznegitary.pl  (Źródło: Taste of Polonia)


Jakub Sienkiewicz fot. Rafał Nowakowski

Jakub Sienkiewicz fot. Rafał Nowakowski

fot. elektrycznegitary.pl

fot. elektrycznegitary.pl

fot 4. Elektryczne-Gitary06

fot 4. Elektryczne-Gitary06

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama