Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że nie zamierza kandydować w wyborach prezydenckich. Poinformował, że wspólna kandydatura KO lub całej koalicji15 października powinna zostać ogłoszona przez Bożym Narodzeniem. Za najbardziej prawdopodobnego kandydata uznał Rafała Trzaskowskiego.
"Decyzję o kandydacie Koalicji Obywatelskiej, a może szerzej całej koalicji 15 października, powinniśmy ogłosić przed świętami Bożego Narodzenia. Nie ma co za wcześnie zaczynać kampanii" – powiedział Tusk w piątek dziennikarzom w Karczewie (woj. mazowieckie).
"Wybory prezydenckie odbędą się za niecały rok. To jeszcze bardzo dużo czasu jak na polską politykę. Nie jestem osobiście zainteresowany startem" – zapewnił szef rządu.
"Mam pewien problem, bo im częściej mówię, że nie będę kandydował, tym częściej później czytam, że z Tuskiem to nie wiadomo, jak będzie" – dodał. "Nie, nie zamierzam kandydować, mam świadka. Minister (sportu, Sławomir) Nitras dobrze wie, jak wielkiego zadania się podjęliśmy" - powiedział Tusk, wskazując na szefa resortu sportu, z którym wystąpił na konferencji prasowej.
"Najbliższe lata to naprawdę bardzo poważna harówa. Ja się czuję kompetentny i dobrze w tym miejscu, w jakim jestem" – zadeklarował premier.
Dodał, że PO i KO nie mają problemu z wyłonieniem kandydatur i mają "mocne nazwiska". "Nieprzypadkowo (prezydent Warszawy) Rafał Trzaskowski we wszystkich możliwych sondażach organizowanych przez wszystkie możliwe media wydaje się najbardziej akceptowany przez Polaków - jako kandydat na prezydenta. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz" – podkreślił Tusk.
Na początku sierpnia sekretarz generalny PO, europoseł Marcin Kierwiński uznał Trzaskowskiego za obecnie najpoważniejszego kandydata. Dodał, że Tusk będzie chciał pozostać premierem do końca kadencji. Złożona w piątek przez Tuska deklaracja nie była pierwsza. "Nie będę kandydował w wyborach prezydenckich. Jest cała grupa kandydatów zdeterminowanych, by walczyć o prezydenturę" – mówił premier w maju. (PAP)