Jest zdecydowanie zbyt wcześnie, aby przesądzać o zwycięstwie Donalda Trumpa - powiedział PAP Keith Nahigian, działacz Republikanów oraz konserwatywny komentator telewizji Fox News. Nahigian przewiduje też, że kandydatem Demokratów w listopadowych wyborach nie będzie Joe Biden.
Wielu republikańskich delegatów i polityków uczestniczących w trwającej w Milwaukee konwencji wyborczej uważa, że po tym, jak Donald Trump przeżył zamach na swoje życie, jego zwycięstwo jest przesądzone, a wręcz gwarantowane przez Boga.
"Głęboko wierzę w to, że to ręka Boga ocaliła prezydenta, po to, by był naszym 47. prezydentem" - powiedziała PAP Tracey, delegatka z Arizony. O boskiej interwencji i boskich intencjach co do przyszłości Trumpa mówiło też wielu polityków występujących podczas konwencji, na przykład, gubernator Arkansas Sarah Huckabee Sanders.
"Bóg Wszechmogący zainterweniował, bo Ameryka jest jednym narodem pod opieką Boga i nie skończył on z prezydentem Trumpem" - powiedziała gubernator Sanders.
Nie wszyscy jednak są do tego stopnia przekonani o pewności zwycięstwa byłego prezydenta. Znacznie ostrożniej o tym mówił w rozmowie z PAP Keith Nahigian, republikański działacz, strateg i weteran kampanii wyborczych, występujący jako konserwatywny komentator.
"Absolutnie zbyt wcześnie jest mówić, że jest już po wszystkim. Wciąż pamiętam rok 1992, kiedy mieliśmy w sondażach 17 punktów przewagi, a i tak przegraliśmy" - powiedział działacz, wspominając porażkę Georga Busha-seniora z Billem Clintonem. Jak zaznaczył, choć Trump jest obecnie mocnym faworytem, to do listopada, kiedy odbędą się wybory, może się jeszcze wiele zmienić.
"Jeśli Biden pozostanie kandydatem, myślę że mamy wielką szansę. Ale jestem przekonany, że jak tylko zakończy się konwencja w Milwaukee, wśród Demokratów zacznie się olbrzymia mobilizacja, by skłonić go do wycofania się z wyścigu. I myślę, że Biden wkrótce już nie będzie kandydatem, że nie przetrwa nadchodzącego weekendu. A wtedy, kto wie, co sie zdarzy. To będzie w pewnym sensie reset tego wyścigu" - podkreślił Keith Nahigian. Ocenił jednak, że Demokratom trudno będzie zjednoczyć się wokół wiceprezydent Kamali Harris, a w efekcie kwestia kandydata partii może rozstrzygnąć się dopiero podczas partyjnej konwencji w Chicago 19 sierpnia.
Mówiąc o trwającej konwencji Republikanów w Milwaukee, Nahigian zwrócił uwagę, że głównym przesłaniem imprezy jest jedność partii, która w ostatnich latach była targana ostrymi wewnętrznymi walkami.
"Widzieliśmy na scenie po kolei wszystkich ludzi - Nikki Haley, Marco Rubio, Teda Cruza - którzy kiedyś atakowali Trumpa, a którzy dzisiaj mówią, że trzeba się zjednoczyć dla dobra kraju" - podkreślał Nahigian.
Pytany o wybór senatora J.D. Vance'a na kandydata na wiceprezydenta, ocenił że Vance został wybrany ze względu na swoją biografię i pochodzenie ze społecznych nizin oraz reputację trybuna klasy robotniczej.
"To jest próba pozyskania elektoratu z tzw. +swing states+, z +pasa rdzy+: Pensylwanii, Michigan, Wisconsin. To tam wygrywa się wybory" - zaznaczył.
Działacz ocenił jednak, że Vance - który mandat senatora ze stanu Ohio sprawuje dopiero od niecałych dwóch lat - jest dla wielu w partii wciąż kimś nieznanym, zaś jego ekonomiczny populizm i krytyczny stosunek do Wall Street może wywołać niepokój dużego biznesu, który jest jedną z podpór Republikanów.
"Ale może te środowiska powinny się trochę niepokoić" - dodał Nahigian.
Z Milwaukee Oskar Górzyński (PAP)