Trener piłkarskiej reprezentacji Anglii Gareth Southgate przed środowym półfinałem mistrzostw Europy z Holandią podkreślił, że jego zespół z meczu na mecz spisuje się lepiej, bo wraz z pokonywaniem kolejnych rund maleje presja na jego drużynę.
"Dotarliśmy do tej fazy turnieju, że dominują pozytywne, optymistyczne odczucia. Szansa, że możemy dokonać czegoś wielkiego, że możemy coś wygrać, przeważa nad presją, że coś może pójść nie po naszej myśli. Nadzieje przeważają nad obawami i to widać po moich piłkarzach" - powiedział opiekun Anglików na oficjalnej konferencji prasowej w Dortmundzie.
Ekipa "Trzech Lwów" jest o krok od awansu do finału, pierwszego w historii poza ojczyzną. Wcześniej grała w finale mundialu 1966 roku, kiedy sięgnęła po tytuł, i w decydującym spotkaniu Euro 2021, ale oba spotkania rozgrywała na Wembley w Londynie.
Southgate zauważył, że duże oczekiwania względem jego zespołu na początku ME "pętały nogi" jego piłkarzom. Wielu uważało, że Anglia ma najsilniejszy skład od lat, że jest głównym faworytem, ale drużyna zawodziła, choć szczebel po szczeblu pięła się w górę turniejowej drabinki. W doliczonym czasie gry doprowadziła do remisu w 1/8 finału ze Słowacją i w dogrywce przechyliła szalę na swoją stronę, a w ćwierćfinale ze Szwajcarią też musiała odrabiać straty, a później awans wywalczyła w serii rzutów karnych.
"Przez ostatnie lata silną stroną naszej reprezentacji były brak strachu i zahamowań. Ale na początku tego turnieju oczekiwania były tak duże i szum wokół drużyny większy niż kiedykolwiek, że odbijało się to na zawodnikach. Czułem, że jako grupa nie do końca potrafimy odnaleźć się w tej sytuacji, że to piłkarzom +pętało nogi+. Jednak mimo kłopotów poradziliśmy sobie z tym, znaleźliśmy sposób na wygrane, awanse mimo tych kłopotów. A teraz czuję, że to się przekuło w coś pozytywnego. Już w ćwierćfinale zagraliśmy lepiej, swobodniej operowaliśmy piłką, zawodnicy zaczęli uwalniać swój potencjał" - tłumaczył selekcjoner.
"To była lepsza wersja Anglii" - dodał.
Southgate próbował różnych sposobów, by z jednej strony uspokoić, a z drugiej nieco wyluzować piłkarzy. Jednym z nich było zaproszenie na koncert gwiazdy popu Eda Sheerana, którego piłkarze mogli posłuchać sącząc piwo.
"Oczywiście są różne sposoby, by zacieśniać więzi w zespole. Ale nie ma lepszego niż wybicie piłki z linii bramkowej w 92. minucie czy zdobycie gola w 96., jak przeciwko Słowacji. Wtedy wykuwa się prawdziwy duch drużyny" - podkreślił.