Piłkarze reprezentacji Portugalii długo męczyli się ze Słowenią we Frankfurcie, ale ostatecznie wygrali w rzutach karnych 3-0 i awansowali do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Po 90 minutach i dogrywce nie było goli.
Drużyna Roberto Martineza, po zwycięstwach w fazie grupowej nad Czechami (2:1) i Turcją (3:0), w trzecim meczu zaliczyła wpadkę, przegrywając sensacyjnie z debiutującą w mistrzostwach Europy Gruzją 0:2. Selekcjoner, oprócz gwiazdy zespołu Cristiano Ronaldo, dał jednak wówczas szansę wielu rezerwowym piłkarzom.
Na spotkanie ze Słowenią wystawił już oczywiście pierwszy "garnitur". Natomiast wśród rywali, którzy zremisowali wszystkie mecze w fazie grupowej, nie mógł wystąpić pauzujący za żółte kartki Erik Janza z Górnika Zabrze, strzelec gola z Danią (1:1).
Faworytem byli Portugalczycy, nawet mimo faktu, że w marcu przegrali ze Słoweńcami 0:2 w meczu towarzyskim.
Uwaga kibiców skierowana była oczywiście głównie na 39-letniego Ronaldo, który rozegrał tego dnia 51. mecz w wielkim turnieju (29 na Euro i 22 w mistrzostwach świata).
Jeden z najlepszych piłkarzy w historii futbolu jeszcze nie miał gola w tegorocznym turnieju i widać było niemal w każdej ofensywnej akcji Portugalczyków, jak bardzo zależy mu na tym trafieniu.
Najlepszą okazję w pierwszej połowie miał w 34. minucie, gdy po jego mocnym strzale z rzutu wolnego piłka poleciała nad poprzeczką.
Słoweńcy umiejętnie się bronili i próbowali kontratakować, ale nie stwarzali groźnych sytuacji. W 44. minucie z dystansu uderzył Benjamin Sesko, lecz bramkarz Diogo Costa nie miał żadnych kłopotów.
W odpowiedzi blisko szczęścia - również po strzale z dystansu - był Joao Palhinha, piłka otarła się od słupka.
To oznaczało, że w pierwszej połowie Portugalczycy... nie oddali żadnego celnego strzału.
Doszło do tego dopiero w 55. minucie, jednak z uderzeniem Ronaldo z rzutu wolnego, znów bardzo mocnym, poradził sobie Jan Oblak.
Czas mijał, a podopieczni Roberto Martineza wciąż nie mieli pomysłu na szczelną defensywę rywali. Brakowało groźnych akcji, na dodatek kolejne próby Ronaldo z rzutów wolnych było coraz gorsze.
W 89. minucie wydawało się, że Portugalczycy wreszcie dopną swego. Wbiegający z lewej strony na pole karne Ronaldo znalazł się w sytuacji sam na sam z Oblakiem, ale znów górą był 31-letni bramkarz Atletico Madryt.
O losach tej rywalizacji musiała więc rozstrzygnąć dogrywka.
Pod koniec jej pierwszej części - w 105. minucie spotkania - faworyci mieli wymarzoną okazją. Po faulu na Diogo Jocie włoski sędzia Daniele Orsato podyktował rzut karny. Do piłki podszedł oczywiście Ronaldo. Stadion ucichł, słynny zawodnik wziął rozbieg i... nie zdobył bramki. Jego strzał znakomicie obronił Oblak.
Chwilę potem, gdy nastąpiła przerwa w dogrywce, kamery telewizyjne pokazały zapłakaną twarz legendarnego piłkarza.
Emocji było w tym czasie więcej - czerwoną kartkę za protesty zobaczył... selekcjoner Słoweńców Matjaz Kek i został odesłany na trybuny.
W 115. minucie po dużym błędzie dobrze grającego dotychczas 41-letniego obrońcy Pepe w znakomitej sytuacji - sam przed bramkarzem - znalazł się Sesko, ale Diogo Costa obronił jego strzał. Słoweńcy kibice nie mogli uwierzyć - okazja była naprawdę wyśmienita.
Po dogrywce wynik wciąż był bezbramkowy. "Pachniało" sensacją, ale w serii rzutów karnych Portugalczycy nie pozostawili rywalom złudzeń.
Wykorzystali wszystkie swoje próby (trzy - więcej już nie musieli), w tym m.in. Ronaldo. Natomiast w ekipie słoweńskiej nikt z trzech wykonawców nie zdobył bramki. Pomylili się kolejno: Josip Ilicic, Jure Balkovec i Benjamin Verbic - wszystkie strzały obronił portugalski golkiper, bohater tego spotkania.
Słowenia odpadła z turnieju, choć nie przegrała żadnego meczu. Z drugiej strony - żadnego również nie wygrała...
Rywalem Portugalii w bardzo ciekawie zapowiadającym się ćwierćfinale będzie Francja, która wcześniej w poniedziałek wygrała z Belgią 1:0.
Po meczu powiedzieli:
Roberto Martinez (trener reprezentacji Portugalii): "Kiedy Słowenia zachowała czyste konto po 90 minutach, ciężko nam było utrzymać koncentrację i skupienie. Widzieliśmy drużynę pełną dumy i siły. Próbowaliśmy wszystkiego. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale takie mecze się zdarzają. Jesteśmy w ćwierćfinale i myślę, że fani mają wieczór do świętowania. Sekretem naszej drużyny jest Diogo Costa, najbardziej ukryty sekret w europejskim futbolu. Dziś pokazał się na innym poziomie. Był niesamowity w sytuacji jeden na jednego, a potem zachował koncentrację i pokazał jakość, broniąc trzy razy z rzędu w serii rzutów karnych. Musimy być z niego bardzo dumni. Cristiano Ronaldo nie wykorzystał rzutu karnego (w dogrywce), ale potem trafił w bardzo ważnym momencie, rozpoczynając serię rzutów karnych. Utorował drogę. To było zwycięstwo jedności drużyny, a Cristiano jest naszym kapitanem. Pokazał, że w życiu i piłce nożnej są trudne momenty. I nie możemy się poddawać, musimy iść dalej i to był pokaz tego, co należy robić, gdy sprawy nie układają się dobrze".
Matjaz Kek (trener reprezentacji Słowenii): "Przepraszam kibiców. Ludzie nie wierzyli, że uda nam się rozegrać taki turniej. Niestety, nie udało nam się dzisiaj wygrać, ale Portugalia zasłużyła na zwycięstwo. Jestem najmniejszym czynnikiem w tej drużynie i pozwólcie, że to powtórzę – nie macie pojęcia, jaki to zaszczyt prowadzić tę reprezentację i to, że możemy grać z największymi drużynami w Europie i na świecie".
Diogo Costa (bramkarz reprezentacji Portugalii, MVP meczu): "Jestem bardzo podekscytowany. Cieszę się, że pomogłem drużynie dotrzeć do ćwierćfinału. Myślę, że to prawdopodobnie najlepszy mecz w moim życiu. Mecz, w którym najbardziej się przydałem. Po prostu poszedłem za głosem, intuicją. Oczywiście analizowaliśmy sposoby wykonywania rzutów karnych przez rywali, ale zawodnicy zmieniają sposób, w jaki strzelają. Niewykorzystany karny przez Cristiano w dogrywce? Wszyscy popełniamy błędy. Liczy się to, co robimy jako zespół. Wszyscy wiemy, że on pracuje najciężej. Rozumiem, jak bardzo jest sfrustrowany, ponieważ poświęca temu cały swój czas. Dla mnie to zaszczyt grać w tej samej drużynie. Jesteśmy wszyscy rodziną, wierzę w pracę, którą wykonujemy. Dzisiaj wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi, a teraz chcemy zagrać z Francją.".
(PAP)