Jeszcze tego lata, choć nie wiadomo dokładnie kiedy, w północno-wschodniej części USA pojawi się nieproszony intruz w postaci wielkiego pająka joro. Naturalnym miejscem zamieszkania tego stawonoga jest Azja Wschodnia, a po raz pierwszy zauważono go w Stanach Zjednoczonych mniej więcej dziesięć lat temu, w Georgii. Według „iNaturalist”, internetowej sieci osób dzielących się informacjami o przyrodzie, pająki rozprzestrzeniły się od tego czasu na inne stany, w tym na obie Karoliny, Tennessee i Wirginię Zachodnią. Ich dalszego marszu na północ nie da się zatrzymać…
Latające stawonogi
Nie chodzi tu jednak o jakąś masową inwazję milionów pająków. Prędzej czy później w takich stanach jak Nowy Jork i New Jersey joro będą z pewnością widoczne, ale tylko od czasu do czasu, gdyż będą pojawia
się tam sporadycznie. Mimo to, ich pojawienie się budzi sporo obaw, choć na ogół wynika to z błędnych informacji.
Faktem jest, że są to pająki duże i obdarzone bardzo długimi nogami. José R. Ramírez-Garofalo, ekolog z Rutgers University, twierdzi, że samice pająków joro mogą dorastać do ośmiu cali długości, podczas gdy samce są mniej więcej o połowę mniejsze. Potrafią latać, ale tylko w pewnym sensie: poruszają się w powietrzu, wystrzeliwując pajęczynowe nici, które „łapią” wiatr, a prądy powietrza niosą je ze sobą, choć niezbyt daleko.
A zatem, wbrew licznym plotkom, nie ma mowy o tym, by owady te nagle szybowały masowo po jakiejkolwiek okolicy. Pająki joro często jeżdżą autostopem, czyli dostają się do samochodów i ciężarówek i podróżują w ten sposób na znaczne odległości. Stawonogi znalezione w Baltimore jesienią ubiegłego roku zostały prawdopodobnie przypadkowo przetransportowane przez jakiś pojazd, a zatem nie oznaczało to jeszcze ekspansji tego stworzenia na te tereny.
Nowy Jork i pobliskie stany są świetnymi siedliskami dla tych pająków. Region środkowo-atlantycki leży mniej więcej na tej samej szerokości geograficznej, co niektóre kraje Azji Wschodniej, gdzie pająki są bardziej rozpowszechnione i gdzie klimat jest podobny. W tej części Ameryki mogą pojawić się w każdej chwili, choć nikt nie wie na pewno, kiedy to nastąpi. Tymczasem ich nadejście przedstawiane jest czasami w niemal apokaliptyczny sposób.
„Gigantyczne, jadowite latające pająki zmierzają w okolice Nowego Jorku” – straszono w CBS News. „Wschodnie wybrzeże przygotowuje się na inwazję jadowitych pająków wielkości dłoni, które potrafią latać” – stwierdzono w programie Fox Weather. Natomiast dziennik „The Guardian” informował, że stworzenia te „wywołują wymioty”. Tymczasem naukowcy badający te pająki twierdzą, że takie opisy są mylące.
Przerażające opowieści
Floyd Shockley, entomolog i kierownik zbiorów w Smithsonian National Museum of Natural History w Waszyngtonie, twierdzi, że przerażają go niektóre sensacyjne nagłówki. Na przykład niedawny artykuł w Gothamist opisuje pająki jako istoty mające ciało wielkiej długości i nogi o rozpiętości od sześciu do ośmiu cali, czyli mniej więcej wielkości ludzkiej dłoni. „To całkowicie absurdalne” – mówi Shockley – „Trzeba byłoby rozciągnąć to stworzenie jakimś średniowiecznym narzędziem tortur, by uzyskać opisywane rozmiary”. Co więcej, o tej porze roku każdy pająk joro w Stanach Zjednoczonych nie jest większy od ziarenka ryżu. Dorosłe osobniki giną każdej zimy, a jaja wykluwają się wiosną i rozpoczynają cykl od nowa.
„Sposób, w jaki pająki te są opisywane w nagłówkach sprawia wrażenie, że chodzi o jakieś latające potwory z krainy Oz” – mówi David Coyle, ekspert ds. gatunków inwazyjnych na Uniwersytecie Clemson. Tymczasem tak naprawdę żaden z dużych dorosłych joro, często przedstawianych w wiadomościach, nie jest zdolny do lotu. Jednakże, podobnie jak inne pająki, joro może wzbić się w przestworza w typowym procesie rozprzestrzeniania się zwanym balonowaniem. Zaraz po wykluciu się mikroskopijne osobniki mogą wznieść się wysoko porwane wiatrem i napędzane dodatkowo wspomnianymi już nićmi. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że każdej wiosny nad ich głowami unoszą się prawdopodobnie tysiące małych pająków.
Rzeczywistość jest taka, iż pojawienie się pająków joro to nie zwiastun naszej zagłady. Stworzenia te są bardzo płochliwe i nieśmiałe. Zwykle chcą, by je zostawić w spokoju. Są wprawdzie jadowite, ale ich jad jest tak słaby, że ukąszenie człowieka przez tego pająka nie powoduje żadnych konsekwencji. Nieliczne doniesienia o ukąszeniach ludzi przez joro sugerują, że efektem jest coś pomiędzy swędzącym podrażnieniem po ukąszeniu komara i bólem po użądleniu pszczoły.
Na podstawie obserwacji tych stawonogów w Georgii, wygląda na to, że nie spowodowały one tam oczywistych szkód w ekosystemie. Oczywiście konkurują z rodzimymi pająkami, jeśli chodzi o zdobywanie żywności, ale same też są często pożywieniem dla lokalnej fauny.
Pewne jest to, iż pająki joro mogą przetrwać w Stanach Zjednoczonych, ale o kolonizacji kontynentu przez te istoty raczej nie ma co mówić. Nawet jeśli zadomowią się tutaj, ich rozprzestrzenienie się zajmie dużo czasu. Niektórzy eksperci twierdzą, że nadszedł czas, by przyzwyczaić się do tych nowych stworzeń. Mają one jedną, imponującą cechę, która odróżnia je od wielu innych pająków. Przędzą mianowicie niezwykle duże i twarde pajęczyny, które są bardzo wytrzymałe. W Georgii zaobserwowano ptaki siadające na tych pajęczynach bez naruszenia ich konstrukcji w jakikolwiek sposób.
Faktem jest, że pająki joro są duże i niektórym wydają się przerażające, ale to niekoniecznie oznacza, iż należy się ich bać lub je tępić.
Andrzej Malak