Mirra Andriejewa awansowała do półfinału French Open w Paryżu. 17-letnia rosyjska tenisistka pokonała rozstawioną z numerem drugim Białorusinkę Arynę Sabalenkę 6:7 (5-7), 6:4, 6:4. Spotkanie trwało dwie godziny i 29 minut. Do półfinału awansowała również Jasmine Paolini. Mająca polskie korzenie i rozstawiona z numerem 12. włoska tenisistka pokonała reprezentującą Kazachstan Jelenę Rybakinę (nr 4.) 6:2, 4:6, 6:4. Spotkanie trwało dwie godziny i trzy minuty.
Porażka Sabalenki jest niespodzianką, a niewątpliwie wpływ na nią miały jej problemy zdrowotne. Już w pierwszym secie, gdy przegrywała 1:3, skorzystała z przerwy medycznej, w trakcie której dostała lekarstwo. Z pomocy korzystała również później i wiele razy jej mowa ciała zdradzała, że nie czuje się dobrze.
Białorusinka zdołała odrobić stratę i wygrała pierwszego seta po tie-breaku, ale w kolejnych, po zaciętej walce, górą była Andriejewa.
17-latka "pomściła" swoją trzy lata starszą siostrę Erikę, która w pierwszej rundzie przegrała z Sabalenką 1:6, 2:6.
Jest najmłodszą wielkoszlemową półfinalistką od 1997 roku, kiedy w wieku 16 lat w najlepszej czwórce US Open znalazła się Szwajcarka Martina Hingis.
"Trener przygotował dla mnie plan, ale szczerze mówiąc, nic z niego nie pamiętam. Grałam swobodnie, po prostu starałam się uderzać piłkę tam, gdzie kort był pusty. Przy piłce meczowej starałam się być odważna, jakbym broniła break pointa. Dziękuję publiczności za wsparcie, bo nie spodziewałam się, że będzie mnie dopingowała" - przyznała Andriejewa.
Jej półfinałową rywalką w czwartek będzie Jasmine Paolini (nr 12.). Mająca polskie korzenie Włoszka wygrała z reprezentującą Kazachstan Jeleną Rybakiną (nr 4.) 6:2, 4:6, 6:4. Andriejewa grała z Paolini miesiąc temu w Madrycie i wygrała 7:6 (7-2), 6:4.
28-letnia Paolini, której matka jest Polką, nigdy wcześniej nie awansowała do najlepszej czwórki w Wielkim Szlemie. Już gra w ćwierćfinale była jej największym osiągnięciem, ale w środę zdołała wykonać kolejny krok.
Faworytką była urodzona w Moskwie Rybakina. Mistrzyni Wimbledonu 2022 w drodze do ćwierćfinału nie straciła nawet seta, ale tym razem daleka była od swojej optymalnej dyspozycji.
W pierwszym secie Rybakina kompletnie nie radziła sobie z serwisem Paolini. Pierwsze podanie, mierzącej zaledwie 163 centymetry Włoszki, nie imponowało szybkością, ale Kazaszka przy jej serwisie zdobyła tylko punkt.
Zwykle to bronią wysokiej Rybakiny jest serwis, jednak tym razem nie potrafiła go skutecznie wykorzystwać. W efekcie pierwszą partię gładko przegrała.
W pierwszym secie Paolini popełniła tylko jeden niewymuszony błąd wobec aż 16 Rybakiny. W drugim Włoszka tak dobrej gry nie była w stanie utrzymać i spotkanie stało się bardziej zacięte. Rybakina trzy razy przełamała rywalkę, co pozwoliło jej wyrównać stan meczu.
Rybakinie do końca jednak nie udało się zmniejszyć liczby niewymuszonych błędów. Myliła się czasem w niezwykle prostych sytuacjach, a doskonałą ilustracją jej nieudanych zagrań było trafienie z bekhendu w... sędzinę na stołku. Łącznie popełniła aż 48 niewymuszonych błędów, wobec 22 Paolini.
"To niesamowite uczucie. To był bardzo ciężki mecz. W drugim secie za bardzo się podekscytowałam. Powiedziałam sobie, że muszę walczyć o każdą piłkę, zapomnieć o drugim secie, bo taki jest tenis, no i udało się" - powiedziała Paolini.
(PAP)