Jak każde duże miasto, Chicago ma swoje szkodniki, takie jak karaluchy, pluskwy, mrówki, ćmy, szczury, termity, komary, nietoperze. W mieście występują też inne szkodniki – kieszonkowcy, złodzieje, gangi uliczne itp. – ale nie o tym chcę dzisiaj mówić.Dzisiaj chcę opowiedzieć o szkodnikach, które spotykam w mieście, w którym teraz mieszkam – w Lynchburgu w stanie Wirginia. Mamy tutaj wszelkiego rodzaju szkodniki, o których wspomniałem powyżej, a także i takie, których nie spotyka się zbyt często w Chicago. Mówię tu o niedźwiedziach, kojotach, jeleniach, wężach i pręgowcach amerykańskich (ang. chipmunk). Jak widać, Lynchburg to miasto położone u podnóża Gór Błękitnych, otoczone lasem i górami, a nasz krajobraz sprzyja rozwojowi szkodników i drapieżników.Niektóre z nich nie są groźne. Na przykład, kiedy wsiadam do samochodu, aby pojechać do supermarketu, czasami widzę 3 lub 4 jelenie stojące na drodze bez żadnego powodu. Nie stanowią problemu. Odpalam samochód, a one słyszą dźwięk silnika i rozchodzą się.Inne szkodniki są bardziej kłopotliwe. Na przykład niedźwiedzie.Ostatnio na mojej ślepej uliczce pojawia się niedźwiedź. Każdego ranka dociera na naszą ulicę i chodzi z jednego końca na drugi i z powrotem. Wolno chodzi, więc przebycie mojej ulicy zajmuje mu zwykle około 10 minut. Szkodnik ten nie stwarza problemu dla kierowców. Jesteśmy w samochodach, a niedźwiedź wie wystarczająco dużo, aby unikać samochodów. Problem w tym, że nie każdy ma samochód. Na przykład dzieci w wieku szkolnym.One powinny zdążyć na szkolny autobus, który zatrzymuje się na rogu ulicy. Problem w tym, że spacer po okolicy jest niebezpieczny ze względu na niedźwiedzia. Rozumiem, że dzieci w wieku szkolnym uważają misia za uroczego, ale niedźwiedź prawdopodobnie postrzega je jako lunch lub deser. Rodzice i dziadkowie, tak jak ja, radzą sobie z tym konkretnym problemem, zawożąc dzieci i wnuki do szkoły, unikając w ten sposób głodnego, niebezpiecznego niedźwiedzia.Ale nie jestem tutaj, by dyskutować o jeleniach czy niedźwiedziach. Jestem tu, by pomówić o moim problemie z pręgowcem amerykańskim.Kilka dni temu nasz kot Lydia wpadła do domu z żywym pręgowcem w pysku. Jak tylko wpadła, wypuściła pręgowca z pyszczka i pobiegła do innego pokoju. Pręgowiec popatrzył na mnie i zwiał w inną część domu. Spędziłem około godziny na poszukiwaniach go i nie znalazłem.Więc zrobiłem to, co robi każda współczesna osoba, kiedy staje przed niemożliwą do rozwiązania sytuacją. Odpaliłem internet i zapytałem moich wirtualnych przyjaciół na Facebooku o to, co do diaska powinienem zrobić z tym pręgowcem.Wiele odpowiedzi na moje pytanie było prostych i niezwykle pomocnych. Jednym z najczęstszych było to, że wystarczy otworzyć drzwi domu i niektóre okna, a pręgowiec szybko znajdzie drogę na zewnątrz. Inną użyteczną sugestią było to, żeby zaopatrzyć się w humanitarną pułapkę – taką, która nie zabije zwierzątka, i włożyć do niej trochę chleba z masłem orzechowym, co przyciągnie je i schwyta, a następnie będę mógł go uwolnić na zewnątrz.To były wspaniałe sugestie, ale najlepsze były te absolutnie szalone propozycje. Oto kilka moich ulubionych:– napisz wiersz o pręgowcu,– nie przejmuj się nim! Mam dwie jaszczurki pod łóżkiem. Te szkodniki redukują populację pająków w naszym domu,– kotka dorwie go z powrotem, jeśli ograniczysz jej jedzenie,– rozważ zatrzymanie pręgowca i nauczenie go, żeby przynosił ci gazetę,– módl się, żeby pręgowiec nie oczekiwał potomstwa,– porozmawiaj ze swoim kotem, jak ma się w obecnej sytuacji dyplomatycznie zachować,– postaraj się o lepszego kota,– postaraj się o więcej lepszych kotów,– zabawiaj swojego pręgowanego gościa,– ciesz się emocjami!– zrób to samo, co Kristi Noem, gubernator Dakoty Południowej, zrobiła swojemu szczeniakowi,– oddaj dom pręgowcowi,– napisz o tym sonet,– Bóg karze cię za to, że pozwoliłeś swojemu kotu na zewnątrz niszczyć świat przyrody. Przyjmij swoją karę i odpraw pokutę,– włącz tę piosenkę „Alvin and the Chipmunks”,– adoptuj pręgowca jako swoje domowe zwierzątko,– stań na kanapie i krzycz, dopóki pręgowiec nie opuści domu,– otwórz drzwi, ustaw wielkie głośniki za meblami i odpal w domu album Van Halen,– prawdopodobnie będziesz musiał poczekać 30 dni, zanim będziesz mógł go eksmitować. Spędzisz mnóstwo czasu i pieniędzy na walce prawnej. Dostaniesz od niego zakaz zbliżania się, jeśli będziesz go za bardzo nękał, a wtedy nie będziesz mógł nawet przebywać w domu, dopóki go nie opuści. Podczas gdy on będzie zadowolony ze swojego pobytu, prawdopodobnie wyrządzi szkody w mieniu, zje całe twoje jedzenie i załatwi się w całym domu. Ale obecnie lokatorzy mają swoje prawa,– poproś go o opłacenie czynszu!Korzystam z Facebooka od 12 lat i pisałem o setkach różnych tematów, a żaden wpis nigdy nie otrzymał ponad tysiąca komentarzy, jak ten o pręgowcu w moim domu. Nie wiem, co o tym sądzić, może poza tym, że najwyraźniej marnowałem dotąd mój czas, pisząc o polsko-amerykańskiej kulturze, miłości, Trumpie, śmierci, drugiej wojnie światowej, moich kryminałach o Chicago, Holokauście, moim reumatoidalnym artretyzmie i o życiu osoby przesiedlonej.Zdecydowanie więcej czasu powinienem spędzać na pisaniu o pręgowcu amerykańskim.PS – Jeśli zastanawiacie się nad pręgowcem, to zniknął wkrótce po tym, jak kot wprowadził go do domu przez te drzwi, które moi przyjaciele z mediów społecznościowych sugerowali, abym zostawił otwarte.PPS – Jeśli chcesz spotkać się ze mną na Facebooku lub Twitterze, po prostu wyszukaj moje imię i nazwisko.
What to Do about a Chipmunk
Like every big city, Chicago has its own pests, things like roaches, bedbugs, ants, moths, rats, termites, mosquitos, bats. The city has other pests – things like pickpockets and thieves and street gangs, etc. – but that’s not what I want to talk about today.Today, I want to talk about the pests I encounter in the city I now live in, Lynchburg, Virginia. We’ve all kinds of pests, the ones I mentioned above as well as some you don’t find often in Chicago. I’m talking about bears, coyotes, deer, snakes, and chipmunks. Lynchburg, you see, is a city in the foothills of the Blue Ridge Mountains, a city surrounded by forests and mountains, and our landscape encourages pests to thrive.Some of these pests aren’t bothersome. For example, when I get into my car to drive to the supermarket, sometimes I see 3 or 4 deer standing in the road for no reason whatsoever. They’re not a problem. I start my car, and they hear the engine and scatter.Other pests are more troublesome. Bears, for instance.Recently, a bear has been inspecting my cul de sac neighborhood. Every morning he gets to our street and walks from one end to the other and back. He’s a slow walker, so it usually takes him about 10 minutes to travel my street. This pest doesn’t create a problem for the drivers. We’re in our cars, and the bear knows enough to avoid cars. The problem is that not everyone has a car. School kids, for instance.They’re supposed to catch the city’s school buses that stop at the corner. The problem is that walking through the neighborhood is dangerous because of the bear. I understand that school kids think the bear is cute, but the bear probably sees them as lunch or maybe dessert. Parents and grandparents like me deal with this particular problem by driving our kids and grandkids to school, thus avoiding the hungry, dangerous bear pest.But I’m not here today to talk about deer and bears. I’m here to talk about my chipmunk problem.A couple days ago, our cat Lydia rushed into the house with a live chipmunk in her mouth. As soon as she got in, Lydia dropped it on the floor and scampered into another room. The chipmunk looked at me and ran into a different part of the house. I spent about an hour trying to find it and couldn’t.So I did what every modern person does when confronted with an impossible situation. I went online and asked my social media friends on Facebook what the heck I should do about this chipmunk.Many of the responses to my question were straightforward and extremely helpful. One of the most common was that I should simply open my house doors and some of the windows, and the chipmunk would quickly find its way out. Another useful suggestion was that I get a humane trap, one that would not kill the chipmunk, and place some bread with peanut butter in it, and that this would attract and capture it, and I could then free it outside.These were great suggestions, but the best were the absolute craziest suggestions. Here are some of my favorite ones:Write a poem about the chipmunk.Don’t worry about it. I have two lizards under my couch. These pests reduce the spider population in your house.The cat will finally get it if you cut back on her food.Consider keeping the chipmunk and teaching her to fetch your newspaper.Pray that the chipmunk is not with child.Have a conversation with your cat about appropriate diplomatic behavior under the current circumstances.Get a better cat.Get many better cats.Entertain your chipmunk guest!Enjoy the excitement!Do what Kristi Noem, the Governor of South Dakota, did to her puppy.Surrender the house to the chipmunk.Write a sonnet about this.God is punishing you for allowing your cat outside to destroy the natural world. Accept your punishment and do some penance.Put on that song by Alvin and the Chipmunks.Take the chipmunk in as a pet.Stand on the couch screaming until the chipmunk flees the house.Open the doors, place enormous speakers behind the furniture, and blast a Van Halen album into the house.You probably have to wait 30 days before you can evict him. You’ll spend plenty of time and money fighting the legal battle. He’ll get a restraining order on you if you harass him too much and then you can’t even be in your own home until he’s gone. While he’s enjoying his stay, he’ll probably do some property damage, eat all your food, and relieve himself all over the house. But squatters have rights these days.Ask it to pay rent!I’ve been on Facebook for 12 years, and I’ve written about hundreds of different subjects, and not one post has received anything close to the 1,000 comments my chipmunk post received. I’m not sure what to make of that except to say that I’ve been apparently wasting my time writing about Polish-American culture, love, Trump, death, World War II, my mystery novels about Chicago, the Holocaust, my rheumatoid arthritis, and my life as a Displaced Person.I definitely should be spending more time writing about chipmunks!PS – If you’re wondering about the chipmunk, it disappeared shortly after the cat brought her into the house through one of the doors my social media friends suggested I keep open.PPS – If you want to meet up with me on Facebook or Twitter, just search my name.
John Guzlowski
amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.