Mam nadzieję, że tak jak ja lubicie przepisy do pracy. Chodzi o dania, które można wziąć do lunchboxa i zjeść podczas przerwy. A ponieważ to Wasze własne danie, to mieć małą namiastkę domu w pracy. Na dodatek mam jeszcze dwa bonusy: pierwszy – to deser, drugi – jest dietetyczny.
Wiem, że dietetyczny deser brzmi jak oksymoron, ale coraz więcej jest pomysłów na to, jak słodkie i tłuste dania zamienić na zdrowe i mniej kaloryczne, ale zachować ich znakomity smak. Tak jest w tym przypadku, bo mamy pyszne serniko-brownie, ale możemy wsuwać bezkarnie, bo nie pójdzie w boczki. Oczywiście z umiarem, bo jak wiadomo, ten jest najlepszy.
Zanim zaproszę Was do samego przepisu, to jeszcze uwaga techniczna. Podaję tu proporcję dla jednej osoby i do naczynia, w którym to danie można upiec, a potem zabrać do pracy, bo ma pokrywkę. Oczywiście można swobodnie zwiększyć ilość i upiec to ciasto w normalnej formie. Tak czy inaczej – spróbujcie i smacznego!
Składniki:
Masa czekoladowa:⅓ banana1 jajko1 szklanka mąki migdałowej (może być pszenna, ale wtedy zamień na ¾ szklanki)½ łyżeczki proszku do pieczenia1 łyżeczka ciemnego kakao2 łyżeczki słodzika¼ szklanki mleka
Masa serowa:⅔ szklanki skyru waniliowego*2 łyżeczki skrobi kukurydzianej
⅓ szklanki wiśni mrożonych
Czas wykonania: 10 minCzas pieczenia: 30 minPorcje: 1 osoba
Przygotuj naczynie o wielkości 5×5 cala, najlepiej z pokrywką. Piekarnik rozgrzej do 370℉.Zacznij od masy czekoladowej: do miski włóż banana i jajko, rozdrobnij przy pomocy końcówki blendera. Dodaj mąkę, proszek do pieczenia, kakao, słodzik i wlej mleko. Wymieszaj wszystko na gładką masę. Przelej do przygotowanego naczynia.W małej misce wymieszaj skyr ze skrobią. Łyżeczką ułóż białą masę kleksami na ciemnej, a następnie patyczkiem lub cienkim nożem zrób esy-floresy z obu mas. Na końcu posyp ciasto wiśniami.Wstaw do nagrzanego piekarnika na 30 min. Po upieczeniu odstaw do ostygnięcia.Możesz przechowywać w lodówce do 4 dni. Idealne do pracy lub na piknik.
*Skyr to bardzo gęsty skandynawski jogurt. Można go zastąpić jogurtem greckim lub serkiem śmietankowym o smaku waniliowym.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.Fot. arch. Kasi Marks