Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 03:38
Reklama KD Market

Trump nie jest Jezusem / Trump isn’t Jesus

fot. SHAWN THEW/EPA-EFE/Shutterstock

Jedną z rzeczy, która zaskoczyła mnie w ten wielkanocny weekend, jest ilość informacji, która płynęła od Trumpa i jego zwolenników na temat Trumpa oraz tego, jak on reprezentuje nauczanie Jezusa Chrystusa, a być może nawet sam jest Jezusem. Literka „J” w Donald J. Trump może oznaczać Jezus!W ten weekend sam Trump opublikował w swoich mediach społecznościowych Truth Social notatkę, w której toczące się przeciwko niemu sprawy sądowe – za oszustwa biznesowe, zniesławienie E. Jean Carroll i utajnienie płatności pieniężnych na rzecz gwiazdy porno Stormy Daniels – porównał do ukrzyżowania. Oczywiście podchwycili to jego zwolennicy i sami zamieszczali swoje posty w mediach społecznościowych, w których porównują smutki Trumpa do cierpień Jezusa podczas Tygodnia Męki Pańskiej.Mimo że on sam nie oświadczył jeszcze, że jest Jezusem, Trump ponownie zamieścił link do artykułu, w którym opisano go jako cud i „Wybranego” wysłanego tutaj przez Boga.I to nie koniec. Trump próbuje sprzedać za 60 dol. kopie Biblii „Boże błogosław Amerykę” każdemu chrześcijaninowi w Stanach i to tylko kolejna część jego próby pokazania swojego związku z wiarą tak wielu białych ewangelickich protestantów.Mógłbym tak wymieniać więcej przykładów, w których zwolennicy Trumpa i sam Trump próbują połączyć go z Jezusem, ale macie już ogólny obraz.Uważam to wszystko za bardzo dziwne. Nigdy nie spotkałem żadnej rozsądnej osoby, która twierdziłaby, że jest Jezusem, ale co ważniejsze, wszystkie te rzeczy są zasadniczo nieamerykańskie.Trump i jego zwolennicy chcą powiązać ewentualną prezydenturę Trumpa z zasadami chrześcijaństwa. Chcą ustanowić solidną i nierozerwalną więź między chrześcijaństwem a polityką amerykańską.Jak powie wam każdy, kto wie cokolwiek o amerykańskiej historii i amerykańskiej polityce, takie powiązanie jest sprzeczne z podstawowymi zasadami, na których zbudowano ten kraj. W latach czterdziestych XVII wieku Roger Williams, założyciel Rhode Island i pierwszego Kościoła baptystów w Ameryce, nawoływał do wzniesienia „ściany oddzielającej” między światem świeckim a kościołem świętym. Nieco ponad sto lat później Thomas Jefferson powtórzył to wezwanie do wzniesienia „muru oddzielającego Kościół od państwa” w często cytowanym liście, który napisał do Stowarzyszenia Baptystów w Danbury.Jednak to powtarzające się wezwanie do separacji jest najbardziej widoczne w Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jej Pierwsza Poprawka wzywa do utrzymania tego muru rozdzielającego: „Kongres nie będzie uchwalał żadnego prawa dotyczącego ustanawiania religii lub zabraniającego swobodnego jej praktykowania”.Dlaczego założyciele Stanów Zjednoczonych chcieli tego rozdziału?Istnieje wiele powodów. Jednym z głównych jest uniknięcie chaosu, jakiego doświadczyła Europa Środkowa podczas wojny 30-letniej (1618-1648), kiedy katolicy i protestanci walczyli o ustalenie, która religia będzie dominować w regionie. W konflikcie tym zginęło od 4 do 12 milionów ludzi. Innym ważnym powodem jest to, że założyciele uważali, że separacja pozwoli ludziom wybrać religię, którą chcą wyznawać. Rząd nie powinien mówić ci, abyś był baptystą, żydem, katolikiem, mormonem czy muzułmaninem. Trzecim powodem był fakt, że mieszkańcy jednego stanu niekoniecznie wyznawali tę samą religię, co członkowie sąsiedniego. Stany Nowej Anglii były w dużej mierze purytańskie, stany południowe anglikańskie, a stany środkowe były mieszanką wyznań katolickich, kwakrów, luterańskich, żydowskich i innych. Mieszkańcy jednego stanu nie chcieli, aby mieszkańcy innego stanu mówili im, w co mogą, a w co nie mogą wierzyć.Gotowość Trumpa do postrzegania siebie i zezwalania innym na postrzeganie go jako swego rodzaju Drugie Przyjście Chrystusa jest niebezpieczne, ponieważ niszczy tę separację. Dla wielu zwolenników Trump jako prezydent stałby się Drugim Chrystusem, przywódcą kultu religijnego, który chce postrzegać siebie jako osobę zdolną do przekształcenia Ameryki w zgodne z kultem wyobrażenie o tym, czym powinna być Ameryka.A jaka byłaby ta Ameryka Trumpa?Wystarczy posłuchać Trumpa.On ci powie.


Trump isn’t Jesus

One of the things that surprised me this Easter Weekend was the amount of stuff coming from Trump and his supporters about Trump and how he represents the teachings of Jesus Christ or how he may be Jesus Christ Himself. The “J” in Donald J. Trump may in fact stand for Jesus!This weekend, Trump himself published a note on his media network Truth Social comparing to a crucifixion the legal cases against him for business fraud, defamation against E. Jean Carroll, and hush money payments to porn star Stormy Daniels. His followers, of course, picked this up and posted their own posts on social media equating Trump’s sorrows to the sufferings of Jesus during the Passion Week.Although he hasn’t yet said that he is Jesus, Trump reposted a link to an article that described him as a miracle and as “the Chosen One” sent here by God.And this doesn’t end. Trump’s trying to sell his $60 copy of the God Bless the USA Bible to every Christian in America is just another part of his attempt to showcase his connection to the faith of so many White Evangelical Protestants.I could go on and on with more examples of Trump and his supporters trying to connect him and Jesus, but you get the picture.I find all of this completely odd. I’ve never met any sane person who has claimed to be Jesus, but more importantly, all of this stuff is fundamentally UnAmerican.Trump and his supporters want to connect Trump’s possible presidency with the principles of Christianity. They want to establish a solid and unbreakable bond between Christianity and American politics.As anybody who knows anything about American history and American politics will tell you, such a connection goes against the fundamental principles upon which this country was founded. In the 1640s, Roger Williams, the founder of Rhode Island and the first Baptist Church in America, called for a “wall of separation” between the secular world and the sacred church. A little more than a hundred years later, Thomas Jefferson repeated this call for “a wall of separation between church and state” in an often quoted letter he wrote to the Danbury Baptist Association.This repeated call for separation is most famously apparent, however, in the Constitution of the United States. Its First Amendment calls for the maintenance of this wall of separation: “Congress shall make no law respecting an establishment of religion, or prohibiting the free exercise thereof.”Why did the Founders of the United States want this wall of separation?There are a number of reasons. One of the main reasons is to avoid the chaos that Central Europe experienced during the 30-year war (1618-1648) when Catholics and Protestants fought to determine which religion would dominate the region. Between 4 and 12 million people died in this conflict. Another important reason is that the Founders felt the wall of separation would allow people to choose the religion they wanted to follow. Government should not tell you to be a Baptist or a Jew or a Catholic or a Mormon or a Muslim. A third reason was that the residents in one state didn’t necessarily have the same religion as members of a neighboring state. The New England states were largely Puritan, the southern states Anglican, and the middle states a mix of Catholic, Quaker, Lutheran, Jewish and other faiths. The people in one state didn’t want the people in another state telling them what they could or could not believe.Trump’s readiness to see himself and to let others see him as some kind of Second Coming of Christ is dangerous because it destroys this separation. To many of his followers, Trump as President would become a Second Christ, the leader of a religious cult that wants to see itself as able to transform America into the cult’s sense of what America should be.And what would this Trumpian America be like?Just listen to Trump.He’ll tell you.

John Guzlowski

amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama