Joe Biden i Donald Trump zapewnili sobie we wtorek nominację Demokratów i Republikanów do ubiegania się o urząd głowy państwa w listopadowych wyborach prezydenckich. Przesądziły o tym wyniki prawyborów w kolejnych stanach, m.in. w Georgii i Mississipi, gdzie dwaj główni kandydaci odnieśli pewne zwycięstwa.
Po przeliczeniu 99 proc. głosów w Georgii Biden prowadzi wśród Demokratów z poparciem ponad 95 proc., natomiast Trump wygrywa wśród Republikanów z wynikiem 84,5 proc. W stanie Mississipi Trump może liczyć na rezultat powyżej 90 proc., natomiast w stanie Waszyngton - ponad 70 proc. Podobny wynik w tej części kraju osiągnie prawdopodobnie Biden, który - po przeliczeniu 79 proc. głosów - prowadzi tam z poparciem wynoszącym 87 proc.
Takie rozstrzygnięcia oznaczają, że obaj główni kandydaci uzyskali już liczbę głosów elektorskich wymaganą do uzyskania partyjnych nominacji w wyborach, czyli - odpowiednio - 1968 w przypadku Bidena i 1215 w przypadku Trumpa - zauważyła agencja Reutera. Jak jednak podkreślono, było to przesądzone już 6 marca, gdy główna konkurentka Trumpa wśród Republikanów, Nikki Haley, ogłosiła po serii przegranych prawyborów, że wycofuje się z wyścigu o prezydenturę.
Wybory w 2024 roku będą "rewanżem" za głosowanie przed czterema laty, wygrane przez Bidena. To dopiero drugi taki przypadek w historii USA. Poprzednio dwaj główni kandydaci ubiegali się ponownie o urząd głowy państwa w 1956 roku, gdy Dwight Eisenhower pokonał po raz drugi z rzędu Adlaia Stevensona - zauważył Reuters. (PAP)