Kasia Marks
Nie tak dawno był Dzień Ciasta Marchewkowego, więc zdecydowałam, że to dobry czas, aby je zrobić. Co prawda bardziej kojarzy mi się z jesienią, ale w sumie zima to równie dobry czas na jedzenie korzennych ciast.
Korzennych oczywiście z powodu przypraw, a nie samej marchewki, która jakby nie było też jest korzeniem. Ale żarty na bok – robimy dania na serio. Zamiast klasycznego kremu serowego, zrobiłam karmelowy z nutką cynamonu. Tak powstało bardzo korzenne ciasto.
Dodam jeszcze, że samo ciasto robi się naprawdę szybko, zwłaszcza jeśli zetrzecie marchewkę przy pomocy malaksera. Nie pozostało mi chyba już nic innego, jak życzyć smacznego!
Składniki:
Ciasto:
3 jajka
⅔ szklanki oleju rzepakowego
1⅓ szklanki mąki
½ szklanki cukru
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka
proszku do pieczenia
2 łyżeczki
cynamonu
1 łyżeczka
przyprawy korzennej
½ łyżeczki
soli
1½ szklanki drobno startej marchewki
¼ szklanki posiekanych orzechów
Krem:
⅔ szklanki serka kremowego
4 łyżki kajmaku
½ łyżeczki cynamonu
połówki orzechów włoskich do dekoracji
Czas wykonania: 30 min
Czas pieczenia: 45 min
Porcje: 8 kawałków
Sposób wykonania:
Piekarnik rozgrzej do 345℉. Przygotuj tortownicę o średnicy 8 cali, wyłóż ją papierem do pieczenia.
W mniejszej misce wymieszaj: mąkę, cukier, sodę, proszek do pieczenia, sól, cynamon i przyprawy korzenne.
W większej misce ubij olej i jajka na pienistą masę. Możesz to zrobić rózgą, mikser nie jest do tego potrzebny.
Do mokrych składników dosyp sypkie i wymieszaj szpatułką, żeby się dobrze połączyły. Na końcu dodaj marchewkę oraz orzechy. Ponownie wymieszaj i przełóż do przygotowanej formy.
Wstaw do nagrzanego piekarnika na 45 minut. Przed wyjęciem sprawdź patyczkiem, czy ciasto się upiekło. Jeśli patyczek po wbiciu w ciasto wychodzi suchy – można wyjmować.
Ciasto pozostaw w tortownicy do całkowitego ostudzenia.
Na krem ubij serek kremowy z kajmakiem oraz cynamonem.
Ciasto ułóż na talerzu lub paterze. Wierzch pokryj kremem. Możesz ozdobić orzechami włoskimi.
Ciasto możesz przechowywać w lodówce kilka dni.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks
