Sałatka z pieczonych buraków

Dawno nie było jednego z moich ulubionych warzyw – buraka. Tym razem w iście śródziemnomorskim wydaniu. Dodatkiem bowiem są pomarańcze i oliwki. Niech nie zdziwi Was połączenie cebula plus pomarańcze. To klasyk w tamtejszej kuchni.

Sałatka jak to sałatka nie jest trudna. Z jednym wyjątkiem – filetowania pomarańczy. Jeśli owoce są dojrzałe, wystarczy je okroić ze skóry tak jak jabłko, później zaś ostrym nożem wycinać, czy raczej wyłuskiwać kolejne cząsteczki spomiędzy białych elementów.

Ale jak już się uda, to wychodzi przepyszna sałatka. Stanowi samodzielne danie, więc można ją podać na kolację albo zjeść na lunch. Spokojnie również poleży dwa dni w lodówce, oczywiście zapakowana w szczelne pudełko. Powiem nawet, że po kilku godzinach nabiera więcej smaku. Nie ma jednak konieczności, żeby się przegryzała. Smacznego!

Składniki:
2 buraki średniej wielkości
3 pomarańcze
1 cykoria
½ czerwonej cebuli
3 łyżki posiekanej natki pietruszki
20 czarnych oliwek

Dressing:
3 łyżki oliwy
1½ łyżeczki octu z czerwonego wina
1 łyżeczka płynnego miodu lub syropu klonowego
½ łyżeczki miodu
szczypta soli

Czas wykonania: 30 min + 1,5 h na pieczenie i studzenie buraków
Porcje: 4 osoby

Sposób wykonania:
Rozgrzej piekarnik do 400℉. Każdy z buraków owiń w folię aluminiową (nie musisz obierać) i włóż do nagrzanego piekarnika na 1h. Następnie odstaw do całkowitego ostygnięcia. Po wystygnięciu obierz i pokrój w łódeczki (czyli na ok. 8-12 części). Wrzuć do dużej misy.
Wyfiletuj pomarańczę: odetnij skórkę z góry i dołu pomarańczy. Następnie zetnij skórkę z boków, by usunąć jak najwięcej albedo (biała część). Nad miseczką wytnij części cząstki pomarańczy spomiędzy membran. Przełóż cząsteczki wraz z sokiem do misy z burakami.
Cykorię pokrój wszerz na plastry i rozdziel palcami. Cebulę pokrój na cieniutkie półplasterki. Oliwki przekrój wzdłuż na pół. Dodaj wszystko do misy, dosyp natkę pietruszki.
Z oliwy, octu, miodu, soli i pieprzu przygotuj winegret. Polej sałatkę, delikatnie wymieszaj.

Kasia Marks

Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks