Karnawał w tym roku jest wyjątkowo krótki, co zastanowiło mnie poniekąd – czy ktoś jeszcze w ogóle świętuje ten okres? Ale to nie miejsce na socjologiczne rozważania, lecz na pyszne przepisy! Dzisiaj będzie taki typowo karnawałowy, czyli ciastka smażone.
Tym razem będą to oponki serowe. Nic nie musi wyrastać, bo w cieście nie ma drożdży, za to jest soda i ona odpowiada za puchatość i objętość ciastek. Ciasto jest z prostych składników i równie proste do zrobienia. Nie piszę, że szybkie, bo jednak trzeba chwilę w kuchni spędzić i to dość aktywnie. Ale poświęcenie wynagradza efekt.
Nie ma co tu kryć – oponki najlepsze są świeże, a nawet posunęłabym się do stwierdzenia, najsmaczniejsze są lekko ciepłe. Jednak przetrzymałam kilka w pojemniku plastikowym i o dziwo nadal były dobre. Zatem na spokojnie można zabierać się do smażenia. Życzę smacznego!
Składniki:
1 szklanka twarogu (tłustego lub półtłustego)
2 żółtka
⅓ szklanki cukru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
⅓ szklanki gęstej śmietany
1½ łyżeczki sody oczyszczonej
1½ szklanki mąki pszennej
Dodatkowo: mąka do podsypania
Do smażenia:
4 szklanki oleju
½ szklanki cukru pudru do posypania
Czas wykonania: 1 godzina
Porcje: u mnie wyszło ok. 24 oponek
Sposób wykonania:
Twaróg przeciśnij przez praskę lub bardzo dokładnie rozdrobnij widelcem. W misce wymieszaj twaróg, żółtka, cukier i ekstrakt waniliowy.
W małej miseczce połącz sodę ze śmietaną, zostaw na 1 minutę, a następnie dodaj do miski z twarogiem. Do całości dosyp mąkę i dokładnie wyrób na jednolite ciasto. Będzie ono dosyć kleiste, ale takie ma być.
Wyłóż ciasto na stolnicę oprószoną mąką i chwilę zagniataj, w razie potrzeby podsypując mąką.
Rozwałkuj ciasto na placek o grubości ½ cala. Delikatnie posyp mąką i wycinaj kółka o średnicy ok. 2⅓ in. Następnie wytnij w ich środku dziurkę. Ja do tego używałam po prostu nakrętki od napoju.
W garnku lub głębokiej patelni nagrzej olej (powinien mieć temperaturę ok. 370℉). Wkładaj po kilka oponek i smaż na złoty kolor przez około 1 minutę z każdej strony. Odsącz na papierowym ręczniku.
Jeszcze ciepłe posyp obficie cukrem pudrem.
Kasia Marks
Gotowanie nie od razu stało się moją pasją. Byłam za to radosnym konsumentem pierogów babi Anieli. I pewnie byłoby tak do dziś, gdyby nie opakowanie ryżu i pierwsze kotlety ryżowe (okropne). Tak właśnie zaczęły się moje przygody kuchenne. Ziarno (także ryżu) zostało zasiane i od tamtej pory coraz częściej i coraz śmielej poczynałam sobie w kuchni. Przez lata upiekłam wiele ciast i ugotowałam wiele dań. Zakochałam się w kuchni Indii i basenu Morza Śródziemnego. Ale nadal pozostaję bliska polskiej, domowej kuchni, choć chyba moje pierogi nigdy nie dorównają tym babcinym. Na co dzień jestem mamą nastolatka i pracuję jako redaktor w serwisie internetowym.
Fot. arch. Kasi Marks