Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 09:00
Reklama KD Market

Dom opieki? / Assisted Living?

Dom opieki? / Assisted Living?
fot. Pixabay.com

Półtora roku temu rodzice mojej żony Lindy – Tony i Mabel – przeprowadzili się do ośrodka mieszkalno-opiekuńczego w pobliżu ich domu w Fairfield w stanie Connecticut. Mieli 98 lat i jak możecie sobie wyobrazić, znaleźli się w takim punkcie swojego życia, że już dłużej nie mogli mieszkać sami bez pomocy. Dwa razy w tygodniu przychodził do nich terapeuta, aby podtrzymać ich aktywność fizyczną i raz w tygodniu pielęgniarka, by byli zdrowi, ale ostatecznie to nie wystarczyło. Któregoś dnia Tony spadł z ganku, kiedy wynosił śmieci i uszkodził sobie plecy. Po skończonej rehabilitacji, razem z Mabel postanowili, że potrzebują przeprowadzki do domu opieki. 

Próbowaliśmy ich nakłonić, żeby przeprowadzili się do nas do Virginii, ale pomysł, by przeprowadzić się z dala od miejsca, gdzie mieszkali przez 40 lat, nie przemówił do nich. Mieli tam wielu przyjaciół, a większość ich wnuków i prawnuków mieszkała w promieniu godziny jazdy samochodem.

Od tamtej pory, przykro mi to powiedzieć, ale Tony zmarł kilka miesięcy po przeprowadzce, Mabel mieszka sama w ich dwupokojowym apartamencie w domu opieki.

Jest wiele rzeczy, które podobają mi się w jej domu opieki. Głównym powodem jest oczywiście Mabel. Staramy się ją odwiedzać co 5-6 tygodni. Przyjeżdżamy z Virginii i spędzamy z nią czas, robiąc to, co lubi robić: idziemy do pobliskiego kasyna, gramy w karty w pokoju zabaw w tym domu i bierzemy udział w zajęciach, które oferuje ten ośrodek. 

Zajęcia są świetne. Codziennie odbywają się programy z ćwiczeniami, wykładami z kultury i historii, gry z ciekawostkami i happy hours, czyli specjalne promocje. Mabel najbardziej lubi grę w bingo i imprezy muzyczne. Mniej więcej dwa razy w tygodniu w ośrodku pojawiają się pianista i śpiewacy i z całego serca grają i śpiewają dla mieszkańców domu. I są to występy na najwyższym poziomie. Niedawno przyszedł pianista, który zagrał i zaśpiewał pięknie piosenki Cole’a Portera, a mieszkańcy śpiewali razem z nim, a jedna para nawet tańczyła! 

Uwaga, jaką cieszą się mieszkańcy, jest również znakomita. Cały personel jest cudownie wesoły i pomocny. Przez całą dobę dyżuruje pielęgniarka. Jej asystentki kilka razy dziennie przychodzą do mieszkań pensjonariuszy, żeby sprawdzić ich stan zdrowia, a posiłki w jadalni są tak dobre, że Linda i ja jadamy tam większość posiłków podczas wizyt.

Kiedy Tony i Mabel pierwszy raz wspomnieli o przeprowadzce do domu opieki, to byłem sceptycznie do tego nastawiony, ale teraz widzę, że mieszkanie tam ma swoje zalety.

Czy ja zamieszkałbym tam?

Dam wam znać w następnym felietonie.


Assisted Living?

About a year and a half ago my wife Linda’s parents, Tony and Mabel, moved into an assisted living facility near their home in Fairfield, Connecticut.  They were 98, and – as you can imagine – just at the point where they could no longer live alone without help.  They had had a physical therapist coming in twice a week to keep them active and a nurse once a week to keep them healthy, but that wasn’t enough finally.  One day, Tony fell off his porch while taking out the garbage and fractured his back. After he did some rehab, he and Mabel decided they needed to move into an assisted living facility.  

We tried to get them to move in with us in Virginia, but the idea of moving away from where they had lived for forty years just didn’t appeal to them.  They had many friends there, and most of their grandkids and great grandkids lived within an hour’s drive.

Since then, I’m sorry to say, Tony died a couple of months after moving into the facility, and Mabel is now alone in her two-room apartment at the assisted living.

There are a lot of things I like about her assisted living place. The main thing, of course, is Mabel.  We try to see her about every 5 or 6 weeks.  We drive up from Virginia and spend time with her doing what she loves doing: going to the nearby casino, playing cards in the game room at the assisted living, and taking part in the activities the facility offers.  

The activities are great.  Everyday there are exercise programs, lectures on culture and history, trivia games, and happy hours.  Mabel especially loves the bingo games and the musical events.  About 2 times a week, piano players and singers come to the place and sing and play their hearts out for the people living there.  And these performers are first rate.  Recently, a piano player came and played and sang Cole Porter songs that were beautifully done, and he had the residents singing along, a couple were even dancing!

The attention the residents receive is also excellent. The whole staff is wonderfully cheerful and helpful.   There’s a nurse on duty 24 hours a day.  Her assistants stop by the apartments of the residents several times a day to check on their health, and the meals in the dining hall are so good that Linda and I eat most of our meals there when we’re visiting.  

When Tony and Mabel first talked about moving into an assisted living, I was skeptical, but I can now see that living in one does have its benefits.

Would I move into one?

I’ll let you know in next week’s column for the „Dziennik Związkowy”.

John Guzlowski

amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.
-
John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama