Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 22 grudnia 2024 17:49
Reklama KD Market

Imigracyjna pułapka na Demokratów

fot. MICHAEL REYNOLDS/EPA-EFE/Shutterstock

Między przeciekami medialnymi a kompromisem w Kongresie

„Kłamstwo obiegnie świat, podczas gdy prawda zakłada buty” – napisał republikański senator z Oklahomy James Lankford, gdy wyciekł projekt rzekomego  porozumienia granicznego i imigracyjnego negocjowanego właśnie w Kongresie. Rozmowy na ten temat wciąż trwają, a ich stawką mogą okazać się nie tylko losy migrantów zmierzających do USA, ale także losy… Polski.

Według konserwatywnej grupy Immigration Accountability Project, która opublikowała swoje rewelacje 11 stycznia, projekt negocjowanej ustawy pozwalałby na wjazd do USA 5 tysięcy migrantów dziennie. Nowe przepisy miały też zwiększyć liczbę wydawanych zielonych kart do 50 tysięcy. Według przecieków, projekt ustawy przyznaje także pozwolenia na pracę nielegalnym cudzoziemcom zwalnianym z amerykańskich aresztów i zapewnia „prawników finansowanych przez podatników” małoletnim bez opieki i migrantom, których uznaje się za upośledzonych psychicznie. Ponadto zapewniałaby pozwolenia na pracę dorosłym dzieciom posiadaczy wizy H-1B. Wydalanie migrantów miało być możliwe tylko wtedy, gdy liczba przekraczających osiągnęłaby poziom 5 tys. osób dziennie przez okres siedmiu dni.

Na prawicy zawrzało. „Republikanie z Senatu współpracują z Chuckiem Schumerem nad tajnym ‘porozumieniem’ w sprawie amnestii i pozwoleń na pracę dla nielegalnych imigrantów” – napisała republikańska kongresmenka Mary Miller ze stanu Illinois. – „Będę głosowała ‘nie’ w sprawie amnestii i kapitulacji Republikanów z Senatu”.

Nie tylko imigracja i granica

Sen. Lankford określił rewelacje Immigration Accountability Project jako „kłamstwo”. „Zachęcam ludzi do przeczytania ustawy o bezpieczeństwie granic, zanim ją ocenią. Radzę też ludziom, aby nie wierzyli we wszystko, co przeczytają w Internecie” – dodał. Republikanin Lankford negocjuje w Senacie z Demokratami zapisy ustawy dotyczącej  bezpieczeństwa granic obejmującej też inne wydatki dotyczące bezpieczeństwa narodowego, wartości 106 miliardów dolarów. Projekt obejmuje między innymi kluczowe dla polityki zagranicznej USA fundusze pomocowe dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu.

Z kolei Republikanie z Izby Reprezentantów forsują własną ustawę imigracyjną. Projekt obejmuje reformy dotyczące ubiegania się o azyl, w tym zniesienie polityki „zatrzymaj i wypuść” wobec migrantów oczekujących na przesłuchania sądowe oraz powrót do prezydenckich rozporządzeń o ochronie granic z czasów pandemii, co zmuszało imigrantów do pozostania na południe od granicy. Do spotkania jednych i drugich musi jednak dojść, jeśli Stany Zjednoczone chcą w dalszym ciągu pozostać globalnym supermocarstwem.

Dzieje się

W sprawach imigracji dzieje się wiele. Obraz będzie jeszcze pełniejszy, gdy przypomnimy, że właśnie w stanie Iowa odbyły się pierwsze prawybory przed listopadowymi wyborami prezydenckimi. A imigracja będzie należała do najbardziej emocjonalnych tematów tegorocznej kampanii. 

Przez ostatnich kilka tygodni Kongres spędził wiele czasu, szukając kompromisu w sprawie ustawy imigracyjnej. Mimo podjętych wysiłków wciąż wydaje się to celem odległym. Jak wylicza portal „Slate”, w tym samym czasie Republikanie z Izby Reprezentantów udali się z „pielgrzymką” nad południową granicę, aby pokazać mediom nieskuteczność działań administracji Joe Bidena w kontroli imigracji. Z kolei sekretarz stanu Antony Blinken udał się do Meksyku, aby rozmawiać o możliwościach powstrzymania migracji u południowych sąsiadów. W mediach ukazywały się artykuły o nowych karawanach migrantów i rosnącym napływie imigrantów na granicę. Natomiast Teksas przyjął przepisy uznające nieudokumentowaną imigrację za przestępstwo stanowe, rzucając wyzwanie władzom federalnym i licząc na korzystne rozstrzygnięcie ze strony konserwatywnego Sądu Najwyższego. Stan Nowy Jork pozwał firmy autobusowe za przewóz migrantów z Teksasu do Empire State. A według wstępnych danych amerykańskich służb granicznych (U.S. Customs and Border Protection, CBP), w grudniu do Stanów Zjednoczonych przybyło z Meksyku ponad 276 tysięcy osób ubiegających się o azyl, które zostały zatrzymane przez amerykańskie CBP. Emocje podkręciła także republikańska kongresmenka ze stanu Georgia Marjorie Taylor Greene, która wniosła projekt uchwały o pozbawieniu urzędu Alejandro Mayorkasa, sekretarza Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego w administracji prezydenta Bidena.

Konieczny kompromis

Projekt ustawy musi być kompromisem, bo Republikanie kontrolują Izbę Reprezentantów, a Demokraci – Senat. Prawicy udało się jednak uzależnić pomoc dla Ukrainy, Izraela i Tajwanu od rozwiązania kwestii imigracyjnej, co stworzyło dodatkową presję. Bez finansowej i wojskowej pomocy byt każdego z tych trzech państw nie jest bezpieczny. W szczególnej sytuacji znajdują się Ukraińcy toczący od dwóch lat otwartą wojnę z Rosją. Ewentualna porażka może zagrozić także bezpieczeństwu Polski. 

Po lewej stronie nie brak ostrzeżeń, że ewentualna ugoda w sprawie ustawy o bezpieczeństwie granic może stać się dla Demokratów polityczną pułapką. Przed takim scenariuszem ostrzegły także liberalne media: „Washington Post”, „New York Times” czy portal „Slate”. Ostrzegają, że Demokraci boją się zniechęcić wyborców, jeśli chodzi o imigrację. Ostatnie miesiące i pojawienie się migrantów w miastach-sanktuariach wpłynęły bowiem na nastawienie lewicowego elektoratu. Wyborcy zaczęli popierać restrykcyjną politykę wobec migrantów i uderzać w ksenofobiczne tony. Tymczasem badania naukowe wskazują, że imigraci przyczyniają się do rozwoju kraju, zarówno pod względem demograficznym, intelektualnym czy gospodarczym. „Albo Stany Zjednoczone uznają się za naród imigrantów, albo staną się narodem schyłkowym” – ostrzega „Slate”. Z drugiej strony, jeśli skrajnie prawicowe i skrajnie lewicowe środowiska krytykują możliwe porozumienie, może to świadczyć o tym, że kompromis jest możliwy do osiągnięcia. Ugoda polega bowiem także na ustępstwach i oddzieleniu ideologicznej retoryki od pragmatyzmu. Pod warunkiem, że jest to rzeczywiście możliwe. Optymistom trzeba w tym miejscu przypomnieć, że ostatnią kompleksową reformę systemu imigracyjnego przegłosowano w Kongresie w… 1986 roku. 

Jolanta Telega
[email protected]

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama