Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 23 listopada 2024 10:19
Reklama KD Market

Trudny rok za Robertem Lewandowskim - w reprezentacji Polski i w Barcelonie

Trudny rok za Robertem Lewandowskim - w reprezentacji Polski i w Barcelonie
Robert Lewandowski może w 2024 roku uciszyć krytyków albo dać im jeszcze więcej argumentów fot. Alberto Esrevez/EPA-EFE/Shutterstock

Robert Lewandowski w ciągu 12 miesięcy z czołowego napastnika świata i uwielbianej gwiazdy stał się piłkarzem, któremu - mimo wciąż wielkiej klasy - coraz częściej wytyka się wiek i gorszą skuteczność. W ważnym dla futbolu 2024 roku może uciszyć krytyków albo... dać im jeszcze więcej argumentów.

"Trudno opisać uczucia, moje szczęście. To absolutnie niesamowite. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony w czasie występów w Barcelonie" - powiedział polski napastnik 5 sierpnia 2022 roku na Camp Nou. Wówczas odbyła się jego oficjalna prezentacja po transferze z Bayernu Monachium.

Siedzący obok Lewandowskiego prezes Barcelony Joan Laporta nie ukrywał radości i dumy.

"To wielki dzień, nawet historyczny. Witamy Robercie w Barcelonie. Jesteś wyjątkowym napastnikiem z uwagi na twoją charyzmę, ambicję, osobowość. Trudno podsumować wszystkie twoje umiejętności w kilku słowach. Wszyscy nasi kibice są podekscytowani perspektywą twoich występów w Barcelonie. Jesteśmy wdzięczni, że wybrałeś nasz klub" - powiedział Laporta.

Euforii w mediach i wśród kibiców nie było końca, a pierwsze tygodnie zdawały się potwierdzać ten optymizm.

Trudno wskazać konkretną datę, od której imponujące tempo kariery 35-letniego obecnie Lewandowskiego zaczęło spadać, ale ważnym dniem był 8 listopada 2022 roku.

Napastnik Barcelony zobaczył wówczas dwie żółte kartki i w konsekwencji czerwoną w pierwszej połowie meczu z Osasuną. Jak wielkie to było wydarzenie, świadczy fakt, że poprzednią czerwoną kartkę Lewandowski zobaczył prawie 10 lat wcześniej - 9 lutego 2013 roku, jeszcze jako piłkarz Borussii Dortmund.

Łącznie został ukarany zawieszeniem na trzy mecze hiszpańskiej ekstraklasy. Kara jednego wynikała z podwójnej żółtej kartki, natomiast dwa pozostałe to konsekwencja słów i gestów, które - zdaniem sędziów i komisji - polski piłkarz wykonywał wobec arbitra Jesusa Gila Manzano.

Okres zawieszenia przypadł na styczeń, bowiem wcześniej był mundial w Katarze i jedno spotkanie ligowe - z Espanyolem 31 grudnia (gdy wykonanie kary zostało zawieszone).

Do momentu spotkania z Osasuną Lewandowski miał powody do zadowolenia. Z 13 golami wyraźnie prowadził w ligowej klasyfikacji strzelców.

Wrócił do gry w lidze 1 lutego i do końca sezonu zdobył jeszcze 10 bramek, co łącznie dało mu 23 trafienia i koronę króla strzelców.

Barcelona zdobyła mistrzostwo Hiszpanii, ale zawiodła w rozgrywkach UEFA. Odpadła z Ligi Mistrzów już po fazie grupowej, a następnie w barażu o awans do 1/8 finału Ligi Europy. To oznaczało również brak pokaźnych premii od UEFA.

Na największe gwiazdy Barcelony spadła lawina krytyki, ale wciąż podkreślano w hiszpańskich mediach, że Lewandowski jest bardzo eksploatowany i zbyt rzadko dostrzegany na boisku przez kolegów.

Kolejny cios Barcelona otrzymała w kwietniowym meczu Pucharu Króla z odwiecznym rywalem - Realem Madryt. Uległa w półfinale u siebie "Królewskim" aż 0:4.

Krytyczny wobec Barcelony był m.in. madrycki dziennik "El Mundo". W komentarzu napisano, że spotkanie dowiodło, iż zespół trenera Xaviego Hernandeza nie zasługuje na 12-punktową przewagę nad Realem w lidze (tyle wówczas wynosiła), a jego ekipę określono jako "nadmuchany balon".

Gazeta skrytykowała większość graczy "Barcy", w tym Lewandowskiego, wypominając mu zaawansowany wiek jak na piłkarza.

"On już nie dochodzi do piłek, nie potrafi strzelić bramki (...) Jest starym, emerytowanym zawodnikiem na Costa Brava" - napisał jeden z dziennikarzy.

Jednocześnie trwała słabsza seria Lewandowskiego w reprezentacji Polski. Na mundialu w Katarze nie wykorzystał rzutu karnego z Meksykiem (0:0). "Gwiazda ataku Robert Lewandowski (...) stał się bohaterem tragicznym meczu w Dausze" - podkreśliła jedna z zagranicznych agencji prasowych.

Do końca turnieju kapitan biało-czerwonych strzelił dwa gole, swoje pierwsze w historii MŚ - z Arabią Saudyjską (2:0) i w 1/8 finału z Francją (1:3). W drugim przypadku z powtórzonego rzutu karnego w ostatnich sekundach.

Kiedy po mundialu zwolniono z funkcji selekcjonera Czesława Michniewicza, legendarny polski trener Antoni Piechniczek nie szczędził gorzkich słów m.in. po adresem Lewandowskiego.

"(...) Niestety, pamiętaj, że jesteś tylko piłkarzem. Dwa razy zmieniłeś trenerów reprezentacji Polski, a trener klubowy stoi z boku i patrzy. I dojdzie do wniosku: +ja ciebie szybciej skasuję niż ty mnie+. Nie wiadomo, co będzie za pół roku, za półtora w Barcelonie" - mówił w grudniu 2022 roku Piechniczek w rozmowie z RMF24.

2023 rok okazał się dla reprezentacji Polski bardzo nieudany. M.in. wyjazdowe porażki z Czechami 1:3, Mołdawią 2:3 i Albanią 0:2 sprawiły, że zajęła trzecie miejsce w teoretycznie najsłabszej grupie i musi szukać szansy w marcowych barażach, żeby awansować na Euro.

Słabym wynikom kadry towarzyszyła kiepska atmosfera wokół niej. Zaczęło się od tzw. afery premiowej przed mundialem. Nieoficjalnie było wiadomo, że również z tego powodu stanowisko stracił Michniewicz.

Sprzeczne były również sygnały płynące od samych zawodników. Tak naprawdę wciąż nie wiadomo, jakie były ustalenia i szczegóły przy podziale premii rzekomo obiecanej przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, których ostatecznie piłkarze i tak nie otrzymali.

Lewandowski kilka razy zabierał głos, ale to nie ugasiło pożaru.

"Chcę przeprosić kibiców, że jako kapitan nie powstrzymałem tych wydarzeń w odpowiednim momencie (...). Sprawa nie była poważna i realna, mieliśmy kilka okazji, żeby zamknąć temat, przerwać dyskusję. Zapłaciliśmy za to cenę, można to było załatwić inaczej" - mówił kapitan w marcu, tuż przed rozpoczęciem eliminacji Euro 2024.

Na początku września udzielił natomiast szeroko komentowanego wywiadu dla Eleven Sport/meczyki.pl, w którym zwrócił uwagę m.in. na problem z mentalnością i brak osobowości w reprezentacji.

"Czułem wewnętrzną potrzebę wypowiedzenia tego na głos. Wiele rzeczy leżało mi na sercu, bolało mnie, dlatego uznałem, że warto o tym powiedzieć. Wierzę, że efekt będzie pozytywny" - przyznał Lewandowski kilka dni później, na zgrupowaniu reprezentacji.

Reakcje innych piłkarzy na wywiad kapitana były różne.

"Wydaje mi się, że niektóre rzeczy powinny być załatwione między nami, w szatni. Nie powinniśmy wychodzić z nimi do opinii publicznej, nawet jeśli są to sprawy oczywiste i wszyscy o nich wiedzą. Sami jesteśmy w stanie poradzić sobie z niektórymi rzeczami" - podkreślił wkrótce potem Arkadiusz Milik, również na zgrupowaniu.

Efekt okazał się chyba inny od zamierzonego. Kadra po fatalnym występie przegrała we wrześniu w Tiranie z Albanią 0:2, a PZPN rozstał się z selekcjonerem Fernando Santosem.

W hiszpańskiej ekstraklasie Lewandowskiemu też już nie szło tak jak wcześniej. Nie dość, że stracił większość października z powodu kontuzji, to po powrocie na boisko wytykano mu problemy ze skutecznością oraz... komunikacją z niektórymi kolegami. Chodziło głównie o gest wobec Lamine'a Yamala, z którym nie przybił "piątki".

"Totalny przypadek, nie ma żadnego podtekstu ani drugiego dna" - tłumaczył później polski piłkarz, zapewniając, że nie ma żadnych nieporozumień.

Na początku grudnia, przed ligowym meczem z Atletico Madryt, kataloński "Sport" zamieścił okładkę z Lewandowskim i wielkim tytułem "Ponte Las Pilas, Lewy!", czyli: "Weź się w garść!".

Barcelona jest uzależniona od goli polskiego napastnika. Bez nich, jak podkreślają tamtejsi dziennikarze, nie wyprzedzi Realu Madryt i rewelacyjnej w tym sezonie Girony.

Tymczasem ostatniego gola w 2023 roku Lewandowski strzelił 10 grudnia w meczu z Gironą (porażka u siebie 2:4). Następnie nie trafił do siatki w przegranym 2:3 starciu w Belgii z najsłabszym w grupie LM Royal Antwerp FC, zremisowanym 1:1 spotkaniu ligowym z przeciętną obecnie Valencią oraz wygranym 3:2 meczu z outsiderem hiszpańskiej ekstraklasy Almerią, choć w tym ostatnim zaliczył ważną asystę.

Po meczu z Valencią 16 grudnia serwis goal.com tak podsumował występ Polaka: "Lewandowski znów zaginął! Polski napastnik ma za sobą kolejny nieszczęśliwy wieczór, gdy podopieczni Xaviego tracą coraz więcej punktów w wyścigu o tytuł La Liga po trzeciej wpadce z rzędu".

Łącznie w 2023 roku, licząc wszystkie rozgrywki Barcelony (bez sparingów) i mecze reprezentacji Polski, Lewandowski zdobył 28 bramek. Prawie o połowę mniej niż Anglik Harry Kane z Bayernu Monachium, Francuz Kylian Mbappe z PSG i Norweg Erling Haaland z Manchesteru City.

W tym sezonie hiszpańskiej ekstraklasie "Lewy" trafił osiem razy w 16 występach.

W kadrze narodowej odnotował w 2023 roku cztery trafienia - jedno z Mołdawią w czerwcu (2:3), dwa z Wyspami Owczymi we wrześniu (2:0) i jedno z Łotwą w towarzyskim spotkaniu w listopadzie (2:0).

Szczególne powody do rozczarowania mógł mieć w Lidze Mistrzów. Wprawdzie Barcelona wyszła z grupy, ale polski napastnik zdobył tylko jedną bramkę, w 1. kolejce u siebie z Royal Antwerp FC.

Na horyzoncie już pojawiła się przyszła gwiazda ataku Barcelony. 18-letni napastnik reprezentacji Brazylii Vitor Roque, który miał przejść z Athletico Paranaense do ekipy mistrza Hiszpanii za pół roku, być może wzmocni Katalończyków już w styczniu.

Wiceprezydent UEFA, były znakomity piłkarz Zbigniew Boniek w październiku, po zremisowanym 1:1 w Warszawie meczu z Mołdawią, gdy zabrakło kontuzjowanego Lewandowskiego, tak mówił PAP o reprezentacji bez jej najlepszego strzelca.

"To prawda, że jego gole dały Polsce wygraną z Wyspami Owczymi 2:0, ale też brał udział w przegranych na wyjeździe meczach z Czechami, Mołdawią i Albanią. Żeby było jasne – my się powinniśmy cieszyć, że od tylu lat mamy jednego z najlepszych napastników świata, który pomógł nam wygrać wiele meczów. To wspaniała sprawa. Ale my teraz koniecznie chcemy coś udowodnić. Że gdy nie będzie Roberta, to co? Przestaniemy jeździć na mistrzostwa Europy i świata? To nie jest tak do końca" - przyznał wówczas Boniek.

Lewandowski, zdobywając tytuł Piłkarza Roku w plebiscycie FIFA za 2020 i 2021 rok, podniósł sobie poprzeczkę do najwyższego możliwego poziomu. Powtórzenie tego sukcesu wydaje się niezwykle trudne. Podobnie jak zdobycie – po raz pierwszy w karierze – wymarzonej "Złotej Piłki". W 2021 roku polski napastnik zajął w plebiscycie "France Football" drugie miejsce, w 2022 - czwarte, a w 2023 - już 12.

Agent piłkarza Pini Zahavi powiedział niedawno, że Lewandowski nie zamierza odejść z Barcelony, choć głośno było o ofertach z Arabii Saudyjskiej. Sam zawodnik po raz kolejny podkreślił, że nie myśli o piłkarskiej emeryturze.

"Mam w sobie nadal te uczucia, pasję. Sądzę, że mogę grać jeszcze przez trzy albo cztery lata, bo fizycznie czuję się dobrze" - powiedział Lewandowski w wywiadzie dla dziennika "Marca".

"Mam poczucie, że jestem we właściwym czasie we właściwym miejscu" - dodał.

Doświadczony piłkarz może pocieszać się m.in. przykładem Lionela Messiego, który w czerwcu skończył 36 lat, a pół roku wcześniej zdobył z Argentyną mistrzostwo świata. W lutym wygrał plebiscyt FIFA na Piłkarza Roku.

Udział reprezentacji Polski w barażach o Euro 2024 i w perspektywie możliwy występ w finałowym turnieju, zmagania Barcelony w fazie pucharowej Ligi Mistrzów - w 2024 roku nie zabraknie Lewandowskiemu okazji, aby zmierzyć się z krytyką. I z rosnącą z każdym meczem bez gola presją...

(PAP)

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama