Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 05:44
Reklama KD Market

Filip Frąckowiak: Z Polonią chicagowską wiele mnie łączy (WIDEO)

Filip Frąckowiak: Z Polonią chicagowską wiele mnie łączy (WIDEO)
Filip Frąckowiak i Frank Spula-prezes ZNP/KPA

Sprawę podwójnego opodatkowania emerytur w USA i Polsce da się załawić, ale wyłącznie przy zgodzie rządów obu krajów – mówi w wywiadzie z „Dziennikiem Związkowym” Filip Frąckowiak, dyrektor Muzeum Zimnej Wojny im. Generała Kuklińskiego i wiceprzewodniczący Rady Programowej TVP. Ubiegający się o mandat posła na Sejm RP z ramienia PiS, radny warszawski, złożył w poniedziałek, 25 września wizytę w siedzibie Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance, PNA), gdzie spotkał się z Frankiem Spulą, prezesem ZNP-PNA i Kongresu Polonii Amerykańskiej oraz działaczami organizacji polonijnych i przedstawicielami biznesu. Frąckowiak apelował na tym spotkaniu o wsparcie amerykańskiej Polonii w sprawie reparacji wojennych od Niemiec, o które ubiega się polski rząd.

W studiu Radia WPNA 103.1 FM

Joanna Trzos: Podczas spotkania z udziałem prezesa ZNP-PNA i Kongresu Polonii Amerykańskiej Franka Spuli oraz zaproszonych działaczy polonijnych odpowiadał Pan m.in. na pytania dotyczące podwójnego opodatkowania emerytur w USA i Polsce. O tej sprawie głośno mówił Pan już podczas kampanii wyborczej w 2019 r. Czy zatem to się da załatwić?

Filip Frąckowiak: Te sprawy da się załatwić wyłącznie na poziomie międzyrządowym. Przy zgodzie rządu Stanów Zjednoczonych i rządu polskiego. Po pierwsze żaden z polityków ani w Polsce, ani w Stanach Zjednoczonych, nie może działać na rzecz uszczuplenia budżetu państwa, ani nie może działać na rzecz tego, aby inne państwo miało korzyści z jakiejś umowy. Tu musi być balans. A mówię o tym, dlatego, że taka umowa jest międzyrządowa. Wydaje się, że na tym etapie najlepszą propozycją jest to, że jeśli ktoś mieszka w Stanach Zjednoczonych, to tutaj się rozlicza z podatków, a jeśli mieszka w Polsce, to w Polsce. W mojej opinii nie będzie lepszego momentu (red. na załatwienie tej sprawy) niż w tej chwili. Ta sprawa może być niejako offsetem do umów (red. z USA) na zakup broni, a to są ogromne, gigantyczne środki, więc moglibyśmy tę sprawę w to wciągnąć. Negocjacje nie wydarzą się w ciągu miesiąca czy dwóch, ale mogę zapewnić, że będę podejmował działania w tej sprawie zarówno po polskiej stronie, jak też i po amerykańskiej.

Podczas spotkania w siedzibie ZNP-PNA mówił Pan także, że potrzebne jest wsparcie Polonii w sprawie reparacji wojennych od Niemiec?

– To jest bardzo ważna sprawa, dlatego że reparacje wojenne przedstawione Niemcom spotkały się ze ścianą po ich stronie. Oczywiście zaczęli dyskutować wewnątrz, ale raczej nie są chętni do wypłaty odszkodowań i reparacji. A my przedstawiliśmy, także w Stanach Zjednoczonych, ten raport. Tutaj ogromną rolę odegrał Pan wiceminister spraw zagranicznych Arkadiusz Mularczyk. Proszę Państwa, aby mówić o tej sprawie przedstawicielom administracji amerykańskiej albo nawet pisać na swoich własnych mediach społecznościowych tak, żeby Wasi amerykańscy przyjaciele też o tym usłyszeli. Niemcy nie zapłacili Polsce żadnych reparacji.

Amerykanie mogą zadawać pytania: dlaczego Polska teraz dopiero podejmuje kroki w tej sprawie?

– Ta sprawa nie trwa rok czy dwa lata, trwa już 15 lat. Przypomnę, że pierwszy raport w tej sprawie był raportem prezydenta miasta stołecznego Warszawy profesora Lecha Kaczyńskiego, który w 2005 roku został prezydentem RP. A zatem nawet dwadzieścia lat, a nie piętnaście lat, ma raport dotyczący zniszczeń niemieckich w Warszawie. Ta sprawa nie ruszyła teraz, a tylko trwa już kilka dekad.

Gorąca dyskusja toczy się w sprawie pytań referendalnych, a nadchodzące referendum – jak obserwujemy – dzieli Polaków.

– Pytania referendalne zostały postawione dlatego, że dyskusja o tych sprawach się toczy w Polsce. Referendum nie jest częścią kampanii, formalnie nie jest częścią wyborów. Ale to jest kwestia podstawowa, jak Polska ma dalej wyglądać. Weźmy przykład Orlenu, jeśli rozmawiamy o prywatyzacji strategicznych spółek Skarbu Państwa, oczywiście możemy powiedzieć, że wolna ręka rynku reguluje, jak mają działać te spółki, czy w ogóle gospodarka. Ale przecież w sytuacji kryzysowej, dzięki takim spółkom państwo ma narzędzie do pomocy obywatelom i nie można zarzucić niczego właściwie tej firmie, która jest super nowoczesna, a do Polski sprowadza 46 proc. dochodu z paliwa z zewnątrz, czyli to są najprościej mówiąc pieniądze, które przychodzą z zagranicy do Polski, zagraniczne inwestycje. Naprawdę tu się nie ma do czego przyczepić. Potrzebujemy takich narzędzi.

Wspomniał Pan o pytaniu referendalnym dotyczącym wyprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym. Dużo emocji wzbudza też sprawa przyjęcia – jak ujęto w innym pytaniu referendalnym – „tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską”.

– Polacy są otwartym narodem i kwestia migracji nie wynika z tego, że my nie chcemy przyjmować osób, które chciałyby mieszkać w Polsce, ale po to są przepisy imigracyjne, żeby przyjeżdżający do Polski czy też starający się o możliwość wjazdu do Polski obcokrajowcy, bez względu na to, czy (red. imigranci) polityczni, czy ekonomiczni, żeby w oficjalny sposób zadali te pytania w Polsce. Stany Zjednoczone mają też ten sam problem. Inne państwa europejskie mają ten sam problem. Błędna, w naszej opinii, polityka najważniejszego państwa w Unii Europejskiej, czyli Niemiec, doprowadziła do tego, że jest napływ, który jest praktycznie niemożliwy do zatrzymania. No bo teraz Włosi, żeby zatrzymać tych imigrantów napływających z Afryki, musieliby zrobić chyba taką blokadę morską, jaką zrobił prezydent Kennedy wobec Sowietów podczas kryzysu kubańskiego. Zapraszamy do polskich konsulatów, a Polska ma bogatą sieć konsulatów, także w Afryce, w Azji, i proszę składać wnioski. Co więcej, wraz z napływem imigrantów pojawia się jakaś taka dziwna potrzeba zmian kulturowych w społeczeństwach Europy. My mówimy, że to nie jest dobry kierunek. To znaczy, jeśli ktoś chce pracować w Polsce, mieszkać w Polsce, być Polakiem, to super, to zapraszamy. Kultura polska, kultura Europy Zachodniej jest taka, jaką ją tworzyły przez całe wieki, nawet tysiąclecia, pokolenia ludzi, więc dlaczego mamy ją zmieniać? Dlaczego mamy tworzyć dzielnice, do których policja boi się wjeżdżać, bo tam rządzą gangi, gangi imigrantów. To nie tak powinno wyglądać. Niemcy przyznają się do błędu. Francuzi przyznają się do błędów. Włosi nie wiedzą, co teraz mają zrobić. No, ale myśmy już od kilku lat mówili, że to nie jest dobry kierunek.

Kandydował Pan na posła już dwukrotnie. Do trzech razy sztuka?

– Mam nadzieję, że tak. Zostałem zaproszony na listy Prawa i Sprawiedliwości (miejsce nr 16 w Warszawie). Wiele jest punktów propozycji programowych, które wypływają od różnych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Wszystkie one zamykają się w tym jednym haśle, jakim jest – ‘bezpieczna przyszłość Polaków’, oczywiście także Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych. Zarówno w 2015 r., jak i w 2019 r., zabrakło bardzo niewiele i też bardzo znacząca była liczba głosów oddanych na mnie ze Stanów Zjednoczonych, w tym oczywiście w Chicago. Stąd pozwalam sobie do Państwa skierować prośbę o oddanie głosu na mnie, nie dlatego, że przyjechałem tutaj w okresie przedwyborczym, ale dlatego, że tych spraw, które wspólnie nas łączą, jest wiele. Zresztą przyjeżdżam tutaj cztery razy w roku w różnych sprawach, wcześniej jako zastępca dyrektora TVP Polonia czy z wystawami Muzeum Generała Kuklińskiego.

Czy uważa Pan, że polskie wybory mobilizują Polaków mieszkających w Stanach Zjednoczonych?

–  Patrząc na sprawę czysto statystycznie, to mogę powiedzieć, że więcej osób głosowało w wyborach prezydenckich niż parlamentarnych. To oznacza, że w tych parlamentarnych można jeszcze się bardziej zmobilizować. Bardzo Państwa do tego namawiam, bo oddany przez Państwo 14 października głos w Chicago jest bardzo ważny dla Polski. Jesteście Państwo obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej i ci, którzy mają (red. ważne) paszporty, mają prawo głosować. I w Polsce toczy się w tej chwili bardzo poważna debata o tym, jaki ma być kształt naszej ojczyzny, naszego państwa, w którą stronę mamy pójść, czy mają być podtrzymane, moim zdaniem, pozytywne reformy Prawa i Sprawiedliwości, polityka gospodarcza, zapewnienie bezpieczeństwa nie tylko ekonomicznego, ale także bezpieczeństwa po prostu militarnego. Czy mają dojść do władzy ludzie, którzy w mojej opinii, nie są dostatecznie poważni, nie mają dostatecznego programu, żeby Polskę poprowadzić, poza tym, że są antyPiS. I to widać na każdym kroku. Widać to także w produkcjach nawet filmowych. Ostatnia produkcja związanej z Platformą Obywatelską Pani reżyser Agnieszki Holland, czyli film „Zielona granica” atakująca polskich pograniczników. Jak tak można? – to chyba w tym pytaniu zamyka się cała moja krytyka tego filmu. Państwo jesteście obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, a Ci z państwa, którzy mają (red. ważne) paszporty, mogą głosować. Potrzebne są te głosy. Bardzo o nie prosimy.

W jednym z wywiadów udzielonych naszej gazecie mówił Pan o swoich mocnych związkach z Polonią, a jak te relacje przekładają się na Pana pracę?

– Obiecałem, że powstanie w Stanach Zjednoczonych instytucja kulturalna, która będzie filią Muzeum Zimnej Wojny im. Generała Kuklińskiego, które prowadzę w Polsce, i tę obietnicę zrealizowałem. Powstał General Kuklinski Institute of America. Ma swoją siedzibę co prawda w Nowym Jorku, ale to jest tylko siedziba, a tutaj do Chicago już przyjechała wystawa o generale Kuklińskim. Do szkół został przekazany dostęp do Wirtualnego Muzeum Generała Kuklińskiego, aby młodzież mogła się za darmo uczyć o historii Polski XX wieku. To jest narzędzie dostępne w języku polskim albo w języku angielskim. Także trafiło do szkół amerykańskich. Pamiętam, jak mówiłem w Chicago, że powstanie Instytut Generała Kuklińskiego w Ameryce i on już istnieje.

Częścią tej wizyty w Chicago były Pana spotkania w polskich kościołach. Czy jednym z nich była tak bardzo związana z Pana rodziną Bazylika św. Jacka?

– Bardzo dziękuję za przypomnienie Bazyliki św. Jacka. Rzeczywiście jest w niej tablica pamięci mojego taty (red. śp. Józefa Szaniawskiego). Zresztą niedaleko bazyliki mieszkałem z mamą (red. Haliną Frąckowiak) w 1987 r. na ulicy Belmont. Podczas spotkań po mszy były rozmowy głównie poświęcone oczekiwaniom. Największym zainteresowaniem cieszy się pomysł właśnie zniesienia podwójnego opodatkowania emerytur. Też widać, że Polacy potrzebują połączenia instytucjonalnego pomiędzy Polską a Chicago. Jednym z pomysłów było utworzenie social clubu dla biznesmenów polonijnych i polskich, który działałby na rzecz właśnie wzmocnienia roli Polonii w Stanach Zjednoczonych, wzmocnienia relacji pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi. Tych pomysłów było naprawdę wiele. Rozmowy były oczywiście o stanie gospodarki w Polsce. Wiele osób pytało o to, czy Polska się przypadkiem nie zadłuża, proponując różne rozwiązania socjalne. I tutaj trzeba powiedzieć, że państwo wspiera osoby najmniej zarabiające, a potem te osoby mogą jechać na wakacje, kupować różne potrzebne im rzeczy i w ten sposób wzmacniają po prostu gospodarkę. W Polsce jest bardzo niskie bezrobocie, można powiedzieć, że praca szuka człowieka, a w związku z tym rosną też wynagrodzenia. Nie wyobrażałem sobie, że będziemy mieli tak dobre warunki ekonomiczne po kryzysie covidowym czy też w trakcie trwającej wojny (red. w Ukrainie). Te rozmowy pokazują zainteresowanie Polaków (red. w Chicago) tym, co się dzieje w Polsce.

Legenda Pana śp. Taty Józefa Szaniawskiego z całą pewnością jest żywa w Chicago. Zauważyłam natomiast, że portale w Polsce w ostatnim czasie, przy okazji rozmów z Panem, zaczęły przypominać historię Pana rodziny.

– Nie miałem wpływu na to, jak się potoczyły losy mojej rodziny, ale jestem gdzieś na końcu tego łańcucha pokoleń. Mój ojciec (red. śp. Józef Szaniawski) stworzył muzeum, był pełnomocnikiem Ryszarda Kuklińskiego, sprawiło, że gdy zginął, zostawił mnie z pewnym bagażem i ten bagaż rozwijałem jako dziedzictwo. I myślę, że w Polsce dobrze się dzieje, jeśli chodzi o takie inicjatywy. Jest wiele osób, które kontynuują dzieło swoich ojców. To jest coś, na co chyba czekaliśmy już dłuższy czas, żeby w Polsce była taka pozytywna kontynuacja działań rodzinnych.

Ale Pan nie zbija kapitału na nazwisku ojca. Jest Pan bardziej kojarzony jednak z mamą?

– Rzeczywiście noszę nazwisko mamy, ale to nie zmienia faktu, jak bardzo jestem przywiązany do mojego taty. A skoro Pani redaktor wywołała nazwisko mojej mamy, to jestem jest wdzięczny za jej ogromny trud włożony w moje wychowanie. Taty nie było, bo komuniści zamknęli go w więzieniu. Powołałem Fundację Józefa Szaniawskiego, która prowadzi Muzeum Zimnej Wojny. To zresztą była decyzja rodziców, kiedy mojego ojca zamknięto w więzieniu, i oni zdecydowali o tym, że noszę nazwisko mamy. Bardzo żałowałem, że z moim tatą poznałem się dopiero, kiedy miałem dziewięć lat, bo przecież miałem cztery lata, kiedy go zamknęli i musiałem go na nowo poznawać. Ale moja historia była podobna do historii tysięcy polskich dzieci, których ojców wywożono na Syberię, zamykano w więzieniach czy w ogóle mordowano. Ryszard Kukliński był świadkiem, jak Niemcy torturują jego ojca, bijąc go nogą od stołu, a potem zginął w obozie Sachsenhausen. Taka jest polska historia.

Rozpoczęliśmy od trwającej kampanii wyborczej i pozwolę sobie tym tematem zakończyć naszą rozmowę. Jak Halina Frąckowiak, Pana mama, podchodzi do udziału syna w wyborach?

– Mama bardzo mnie wspiera, za co bardzo jej dziękuję. Nieważne, czy mama śpiewa, czy nie śpiewa, jest znaną osobą, czy nie. Wsparcie mamy na pewno jest bardzo ważne. Mogę przy okazji powiedzieć, że rozmawiamy z mamą o organizacji koncertu w Chicago.

Cieszymy się, że możemy przekazać tę wiadomość naszym czytelnikom

– Jesteście Państwo pierwszymi mediami, którym to mówię.

Zatem czekamy na kolejne informacje w tej sprawie. Dziękujemy za rozmowę.

– Bardzo dziękuję za zaproszenie i bardzo proszę o Państwa głos. Filip Frąckowiak, miejsce numer 16, lista Prawa i Sprawiedliwości.

Z Filipem Frąckowiakiem rozmawiała Joanna Trzos.

[email protected]


PXL_20230925_185213428

PXL_20230925_185213428

IMG_8605

IMG_8605

Filip Frąckowiak

Filip Frąckowiak

W studiu Radia WPNA 103.1 FM

W studiu Radia WPNA 103.1 FM

Filip Frąckowiak i Frank Spula-prezes ZNP/KPA

Filip Frąckowiak i Frank Spula-prezes ZNP/KPA

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama