Powiat Maui opublikowało nazwiska 388 osób, które wciąż są zaginione w ponad dwa tygodnie po najbardziej śmiercionośnym pożarze od ponad stulecia. Urzędnicy zwrócili się do każdego, kto zna osobę na liście o kontakt. Lista dostępna jest na stronie (https://www.mauinuistrong.info/unaccountedfor).
Tymczasem według FBI liczba potwierdzonych ofiar śmiertelnych pożarów na Maui, drugiej co do wielkości wyspy w archipelagu Hawajów, które zniszczyły historyczną nadmorską społeczność Lahaina, wynosi 115. Lokalne władze ostrzegają, że wzrośnie.
„Ujawnienie tych nazwisk może spowodować ból osób, których bliscy znajdują się na liście. (…) Nie jest to łatwe zadanie, ale chcemy mieć pewność, że robimy wszystko, co w naszej mocy, aby dochodzenie było jak najbardziej kompletne i dokładne” – cytuje AP szefa departamentu policji Maui Johna Pelletiera.
Jak dodaje, DNA pobrano jedynie od 104 rodzin, czyli znacznie mniej, niż w przypadku poprzednich poważnych katastrof w całym kraju.
Do czwartku urzędnicy powiadomili rodziny 35 zidentyfikowanych ofiar śmiertelnych. Rodzin kolejnych 11 zidentyfikowanych nie udało się odnaleźć. Specjalne ekipy szukają szczątków potencjalnych ofiar wśród popiołów zniszczonych firm i wielopiętrowych budynków mieszkalnych.
Dotknięty ogniem obszar został oczyszczony w około 85 proc. - stwierdził w piątek pułkownik armii USA David Fielder, zastępca dowódcy wspólnej grupy zadaniowej reagującej na pożary.
„Oczyszczenie ostatnich pozostałych struktur, będzie niezwykle skomplikowane. Zaczęto już mobilizować sprzęt, aby tam dotrzeć i usunąć niektóre konstrukcje, w celu dotarcia do szczątków. To nie będą dni, mówimy o tygodniach, aby przez to wszystko przejść” – ocenił Fielder.
W czwartek powiat Maui pozwało zakłady energetyczne Hawaiian Electric Co., twierdząc, że przedsiębiorstwo przez zaniedbanie nie odłączyło prądu pomimo wyjątkowo silnego wiatru i suchych warunków. Relacje świadków i nagrania wideo wskazują na to, że iskry z linii energetycznych wznieciły pożary, gdy słupy energetyczne łamały się na wietrze napędzanym przez huragan.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)