Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 24 listopada 2024 12:09
Reklama KD Market

Syn chaosu / Son of Chaos

Syn chaosu / Son of Chaos
fot. John Guzlowski

Kilka tygodni temu napisałem felieton dla „Dziennika Związkowego” zatytułowany „Chaos”. Mówił o szalonych rzeczach, które doświadczała moja rodzina w związku z przeprowadzką z jednego pięknego domu w lesie w Lynchburgu (VA) do innego pięknego domu w lesie w Lynchburgu.Problemy w nowym domu głównie były związane z powodzią. Pęknięta rura w piwnicy zniszczyła wykładzinę, ściany i piec ogrzewania w pokoju rodzinnym. Wszystko to ostatecznie zostało naprawione. W rzeczywistości pokój rodzinny wygląda lepiej, niż wyglądał przed zalaniem.Problem z kupcem naszego starego domu także się rozwiązał. Nalegał, żebyśmy obniżyli cenę w związku z drobnymi problemami, jakie znalazł – jak gwóźdź w ścianie czy maźnięcie farbą na podłodze w garażu. Przekazaliśmy naszemu agentowi nieruchomości, że nie wykonujemy już żadnych prac w domu i nie obniżymy ceny. Jeśli kupiec nie jest szczęśliwy, to może się wycofać z zakupu i stracić swój depozyt. Kupujący to przełknął i powiedział: „dobrze”.Pomyśleliśmy, że teraz wszystko już będzie dobrze i wprowadzimy się do nowego domu bez problemów.Myliliśmy się.Chaosowi narodził się syn. W rzeczywistości chaos ma kilkoro dzieci, a ich imiona to: panowie od przeprowadzki, technik od kablówki, technik od systemu ochrony oraz John Guzlowski.Zacznę od firmy, która nas przeprowadzała. Pracownicy byli w większości świetni, ale kilku z nich było totalnie niechlujnych. Opisaliśmy każdy z setki kartonów, który zapakowaliśmy, aby pracownicy firmy przeprowadzkowej wiedzieli, gdzie każdy z nich powinien się znaleźć. Ale około jedna czwarta tych pudeł skończyła w złym miejscu. Jak możecie sobie wyobrazić, spowodowało to problem z rozpakowaniem. Następny problem pojawił się po tym, jak pracownicy nie zrozumieli, co znaczy napis „kruche” (ang. fragile). Moja żona uwielbia piękne kryształy i zastawy obiadowe. A oni upuścili pięć pudeł i zniszczeniu uległy kieliszki do wina i stare zabytkowe talerze, które żona zbierała od kilku lat.Następnie pojawił się problem z technikiem od telewizji kablowej i drugim – od systemu ochrony. Ci dwaj goście musieli być ze sobą spokrewnieni. Obaj spieprzyli to, co robili.Ponieważ nie mam tutaj za dużo miejsca, opowiem wam o facecie od kablówki. Ustawiał WiFi i sprawdzał, czy kablówka jest podłączona. Po około godzinie powiedział, że wszystko jest w porządku i wyszedł. Podziękowałem mu i wróciłem do nadzorowania gości od przeprowadzki. Godzinę później włączyłem telewizor, żeby zobaczyć, jak odbieramy kablówkę. Nie odbieraliśmy wcale. Technik sprawdził, czy przez kabel dochodzi prąd, ale nie sprawdził, czy kabel faktycznie pokazuje stacje telewizji kablowej. Nawet nie podłączył kabli do telewizora. Zadzwoniłem do niego i odpowiedział, że nie ma problemu, że zaraz wróci, żeby to naprawić. Nigdy się nie pojawił. Skończyło się tym, że zadzwoniłem do dostawcy kablówki i zamówiłem wizytę następnego technika. Przyszedł po trzech dniach.Ostatnie dziecko chaosu? To ja.Podczas pierwszej nocy w naszym nowym domu obudziłem się o 2 nad ranem, żeby pójść do łazienki, ale nie mogłem wstać z łóżka. Moje plecy były totalnie skręcone. Okropny, przeszywający ból przeszywał mój kręgosłup. Ból był tak silny, że zacząłem się pocić jak maratończyk i jęczeć jak bokser, któremu raz po raz zadaje ciosy wielki Muhammad Ali. Siedziałem na łóżku, a każdy ruch, który wykonałem, nawet najmniejszy, powodował więcej okropnego bólu. Myślę, że kilka razy straciłem przytomność. Moje jęczenie obudziło żonę, która pomogła mi wstać i pójść do łazienki.To był koniec mojej pomocy dla żony i córki w rozpakowywaniu. Następnego dnia spotkałem się z ortopedą, specjalistą od kręgosłupa. Dał mi zastrzyk ze sterydów i kazał się oszczędzać i nie dźwigać nic ciężkiego.Więc siedzę nad tym felietonem, podczas gdy kobiety w moim domu rozpakowują nas i porządkują stosy książek i lakierów do paznokci.Ten syn chaosu nic nie pomoże.


Son of Chaos

A couple weeks ago I wrote a column for Dziennik Związkowy called CHAOS. It talked about the crazy stuff my family was experiencing because of our move from one beautiful house in a forest in Lynchburg, VA to another beautiful forest house.The problems in the new house mainly had to do with flooding. Burst water pipes in the basement destroyed the carpeting and walls and heating units in the family room down there. All of that, however, was finally fixed. In fact, the family room area looks better than it did before the flooding.And the problem with the buyer of our old house was also resolved. He had been insisting we lower the price of the house because of some minor problems like a nail in a wall or a splash of paint on the garage floor. We told our real estate agent to tell him we weren’t doing any more work on the house and weren’t lowering the price. If he wasn’t happy with it, he could just walk away from the purchase and lose his deposit. The buyer grunted and said, “Okay.”We figured everything would be gravy after that and that we would move into the new house without any kind of problems.We were wrong.Chaos had a son. In fact, Chaos had several sons and their names were Movers and Cable Technician and Security Technician and John Guzlowski.Let me start with the company that moved us. The moving guys were mostly great, but a few were totally sloppy. We had labeled each of the hundreds of boxes we packed so the movers would know where they were supposed to go, but probably about a fourth of those boxes ended up in the wrong place. As you can imagine, that created problems unpacking. Another problem developed because they didn’t apparently understand the labels that said FRAGILE! My wife loves beautiful glassware and dinnerware. About 5 of the boxes were dropped and wine glasses and antique plates she’s collected over the years were destroyed.Then there were problems with the cable technician and the security tech. The former was hired to set up our internet and cable TV, the latter was supposed to set up our security system. These two guys must have been related. They both screwed up what they were doing.I’m running out of space, so let me just tell you about the cable guy. He set up the WiFi and checked to see if the cables were powered up. After about an hour, he said everything was fine and left. I thanked him and went back to supervising the movers. An hour later I turned on the TV to see what the cable reception was like. There was no cable reception. The technician had checked to see that there was power coming through the cable, but he didn’t check if the cable actually showed TV cable stations. He hadn’t even attached the cables to the TVs or plugged them in. I called him up, and he said, no problem, he’d be right back to fix it all. He never came back. I ended up calling the cable provider and setting up an appointment for another technician. He came out three days later.The last Son of Chaos? That’s me.The first night in our new house, I woke up about 2 in the morning to go to the bathroom, but I couldn’t get out of bed. My back was all screwed up. Terrible stabbing pain was shooting through my spine. The pain was so bad that I started sweating like a marathon runner and groaning like a boxer getting whacked over and over by the great Muhammad Ali. I was sitting in the bed, and every move I made, even the slightest move, shot more stabbing pain through me. A couple times, I thought I was going to pass out. My groans woke my wife up, and she helped me stand up and walk to the bathroom.That was the end of any help I could give my wife and our daughter and granddaughter as they tried to unpack. The next day I saw my orthopedic doctor, a spine specialist. He gave me a steroid shot and told me to take it easy, not do any heavy lifting.So I’m sitting around writing this column as the women in my family unpack and sort my piles of books and nail paintings to the wall.This son of chaos is no help.

John Guzlowski

amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama