Podczas sobotniej żużlowej Grand Prix w Malilli, Tony Rickardsson powinien zapewnić sobie szósty tytuł mistrza świata. Gratulacje ma odebrać od legendarnego Ove Fundina pięciokrotnego mistrza świata, który przyjedzie z St.Tropez gdzie mieszka, do Szwecji ....na motocyklu.
"Jazda na motorze dalej sprawia mi przyjemność i dalej jestem aktywnym człowiekiem. Jak na żużlowca przystało jeżdżę na dwóch kołach" - powiedział Fundin.
Podkreślił, "cieszę się, że Tony zdobędzie swój szósty tytuł i pobije mój rekord. W końcu rekordy są po to, aby je poprawiać".
72-letni Fundin w swojej karierze zdobył pięć złotych medali, trzy srebrne i trzy brązowe. Pierwszy tytuł mistrza świata wywalczył w roku 1956, a ostatni - w 1967. Przed Grand Prix w Malilli Rickardsson ma w swoim dorobku pięć tytułów mistrza świata, trzy wicemistrza i dwa medale brązowe.
Rickardsson cztery złote medale zdobył po 1996 roku, kiedy zmieniono formułę mistrzostw świata z turnieju indywidualnego na serię Grand Prix i punktację przez cały sezon.
"Podczas turniejów indywidualnych, kiedy raz w roku uczestniczyło 16 najlepszych żużlowców świata, wcale nie było łatwiej. Nawet broniąc tytuł mistrza świata musiałem za każdym razem zakwalifikować się do tego finału. Konkurencja była tak silna, że słaba jazda w jakimś turnieju powodowała odpadnięcie z tej prestiżowej 16. Trzeba było cały czas, przez cały rok być dobrym, aby zmierzyć się osobiście z najlepszymi" - opisał Fundin.
"W moich czasach zawodowców było stosunkowo mało. Ja byłem jednym z nich lecz to oznaczało, że musiałem startować aż w 120-130 turniejach lub meczach rocznie. Inne były też możliwości podróżowania - nieraz, by dotrzeć na jakiś mecz trzeba było wyjechać przed końcem poprzedniego".
Fundin stwierdził, że dzisiaj żużel jest bezpieczniejszy. "Kiedyś inaczej się jeździło. Podczas mojej kariery żużlowej śmierć poniosło 100 żużlowców, głównie z powodu uderzenia w bandę. Dzisiejsze, nadmuchiwane są najważniejszym osiągnięciem żużla".