Mieszkaniec afgańskiej prowincji w pobliżu Kabulu utrzymuje, że amerykański żołnierz zabił 16 niewinnych cywili – podała stacja CNN. Informację tę potwierdziły Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) dodając, że żołnierz sam oddał się do dyspozycji policji. Jak na razie dokładna liczba ofiar nie została oficjalnie potwierdzona.
Według zeznań mieszkańców i doniesień z Afganistanu, w niedzielę przed świtem amerykański żołnierz uciekł z bazy wojskowej w południowej prowincji Kandahar i zaczął strzelać do niewinnych cywilów w 2 sąsiednich wioskach. Major Jason Waggoner z sił ISAF ogłosił, że żołnierz nie wykonywał poleceń służbowych i działał wyłącznie na własną rękę.
Prezydent Hamid Karzai ogłosił, że 9 z 16 zabitych przez Amerykanina cywilów to dzieci.
Jak dotąd wciąż nie wiadomo ile osób poniosło śmierć. Źródła związane z Talibami podały, że amerykański żołnierz zastrzelił aż 50 osób, jednak dane podawane przez żadną z agencji informacyjnych nie są nawet bliskie tym doniesieniom. Różne źródła agencyjne mówią o 15-18 zabitych i wielu rannych, wśród których są kobiety i dzieci.
Generał broni ISAF, Adrian Bradshaw wyraził głębokie ubolewanie nad niedzielnymi zdarzeniami. Amerykańska ambasada USA w Kabulu potępiła czyn żołnierza.
Agencja Reuters prorokuje, że niedzielna tragedia pogorszy i tak bardzo trudne relacje na linii Afganistan – USA. Pod koniec lutego przed najważniejszą bazą w Afganistanie doszło do gwałtownych zamieszek i protestów, ponieważ do miejscowej ludności doszły słuchy, jakoby Amerykanie znów dopuścili się palenia Koranu. W wyniku zamieszek zginęło wówczas 30 osób.
AS
Zobacz także:
Sześciu marines zginęło w katastrofie śmigłowca
Wideo. Marines oddają mocz na zwłoki Afgańczyków
