Stany Zjednoczone zmagają się z określaną jako największa w historii USA suszą. Departament Rolnictwa (USDA) stan klęski żywiołowej ogłosił na terenie ponad tysiąca hrabstw w 26 stanach. Władze federalne wspomogą finansowo farmerów, ale według ekspertów za suszę zapłacimy wszyscy: zniszczone plony przełożą się bowiem na wzrost cen żywności.
Sucha zima, rekordowe upały i brak opadów w ostatnich miesiącach zniszczyły lub poważnie zagroziły uprawom – głównie soi i kukurydzy – w południowych i centralnych stanach USA. Farmerzy czekają na deszcz, ale meteorolodzy nie mają dla nich dobrych wieści: najbliższe tygodnie będą suche i upalne, a susza w niektórych regionach kraju utrzymywać będzie się aż do września.
Właściciele wielu farm już teraz stracili nadzieję na jakiekolwiek zbiory i zdecydowali się zaorać spalone słońcem uprawy, tracąc zainwestowane pieniądze i perspektywę zarobku.
Według wielu ekspertów obecna susza może być gorsza w skutkach niż kataklizm z 1988 roku, kiedy straty oszacowano na 78 mld. dolarów. Zniszczone zbiory przełożą się także na wzrost cen żywności.
W czwartek amerykański Departament Rolnictwa ogłosił stan klęski żywiołowej na terenie 1 016 hrabstw w 26 stanach. Pozwoli to farmerom na terenach dotkniętych suszą na skorzystanie z federalnych dotacji i preferencyjnych kredytów. Jednym z najdotkliwiej odczuwającym skutki suszy stanów jest Teksas, gdzie obszarem klęski żywiołowej ogłoszono wszystkie 254 hrabstwa. Suszą dotkniętych jest obecnie 53 proc. terenów położonych na Środkowym Zachodzie, w tym także w w części tzw. Corn Belt – pasa największych w USA upraw kukurydzy, w Illinois i Iowa.
Zobacz także: Rekordowe upały nękają USA
mp
