Dwa samoloty pasażerskie wylądowały bez pomocy wieży kontrolnej – i zezwolenia – w środę w nocy na lotnisku im. R. Reagana w Waszyngtonie. Kontroler, który tego dnia kierował ruchem powietrznym zasnął. Federalna Agencja Lotnicza (FAA) podjęła decyzję o zawieszeniu pracownika w obowiązkach.
Peter Knudson, rzecznik Krajowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) potwierdził, że piloci dwóch samolotów pasażerskich, linii American Airlines i United Airlines, po nieudanych próbach nawiązania łączności z pracownikiem wieży kontrolnej na lotnisku im. R. Reagana, poprosili o pomoc w uzyskaniu kontaktu radiowego z portem personel naziemny, oddalonej o 40 mil, placówki FAA w Warrenton, w stanie Wirginia. Wykonywane przez pracowników telefony na wieżę w Waszyngtonie też nie przyniosły jednak rezultatów.
Szef FAA, Randy Babbit, poinformował że agencja prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
Incydent po raz kolejny wznowił dyskusję na temat bezpieczeństwa ruchu lotniczego w kraju. Sekretarz Departamentu Transportu, Ray LaHood, zalecił FAA przeprowadzenie ogólnokrajowego śledztwa dotyczącego pracy personelu wież kontrolnych. A na lotnisku Reagana zarządził wprowadzenie na nocną zmianę dwóch kontrolerów, gdyż jak twierdzi „niedopuszczalne jest zarządzanie ruchem lotniczym w tak strategicznym miejscu (lotnisko Reagana znajduje się w Wirginii, ale tuż na wprost Kapitolu, po drugiej stronie Potomaku – przyp. red.) przez tylko jednego kontrolera”.
Eksperci mówią jednak o niskim stopniu zagrożenia, gdyż w tym przypadku lot odbywał się w nocy, czyli przy niższym natężeniu ruchu, a piloci i tak za pomocą kontaktu radiowego ostrzegliby znajdujące się w pobliżu inne samoloty o podchodzeniu do lądowania. Niebezpieczeństwo mogłoby pojawić się, gdyby na pasie startowym znajdował się sprzęt, o którym piloci nie byliby poinformowani.
as