Opublikowany we wtorek raport o stanie szkół publicznych w Atlancie ujawnił rażące zaniedbania w tamtejszym szkolnictwie. Aż 82 ze 178 oskarżonych nauczycieli i wychowawców przyznało się do tego, że uczestniczyło w procederze, dzięki któremu uczniowie szkół w Atlancie osiągali bardzo dobre wyniki w nauce w nieuczciwy sposób. To jeden z największych skandali w historii amerykańskiej oświaty.
Ze względu na powagę oskarżeń wysuniętych przez autorów raportu o stanie szkolnictwa publicznego w Atlancie, sprawą postanowił zająć się Nathan Deal, obecny gubernator stanu Georgia. Wystąpił on podczas zwołanej w tym celu konferencji prasowej na stanowym Kapitolu w Atlancie.
Raport, który wywołał burzę donosi, że wielu nauczycieli z Atlanty ustalało odpowiedzi na tzw. teście sprawdzającym (Criterion-Referenced Competency Test) tak, aby uczniowie z ich szkół mogli wypaść jak najlepiej.
Jedną z oskarżonych w sprawie jest Beverly Hall, która zdobyła tytuł kuratora roku 2009, głównie dzięki wspaniałym wynikom uczniów z jej rejonu. Okazuje się, że Hall wiedziała o mających miejsce nieprawidłowościach.
Robert Schaeffer, rzecznik National Center for Fair & Open Testing twierdzi, że takie sytuacje mają miejsce wtedy, gdy system oświaty kładzie zbyt duży nacisk na dane statystyczne i wyniki testów. Nauczycielom zależy wtedy tylko na śrubowaniu wyników.
Tak było w szkołach w Atlancie. Podczas gdy wyniki 55 tysięcznej społeczności uczniowskiej miasta rosły nieprzerwanie od kilku lat, nauczyciele z 44 szkół zawarli cichy pakt, zgodnie z którym poprawiali odpowiedzi uczniów na teście sprawdzającym.
Brian Jacob, szef Center on Local, State and Urban Policy z University of Michigan uważa, że tak rażące zaniedbania w systemie oświaty wynikają z tego, że nie istnieją niezależne organa kontrolujące system przeprowadzania testów sprawdzających w szkołach.
AS