Działanie w pojedynkę nie jest rozwiązaniem ani dla Europy, ani dla USA – oświadczył w piątek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Podkreślił, że Sojusz stoi w obliczu „największego w tym pokoleniu” zagrożenia dla swojego bezpieczeństwa.
W artykule, który ukazał się w piątek na łamach brytyjskiego dziennika „The Observer”, Stoltenberg zwrócił się do Trumpa, przypominając, że „obecnie stoimy w obliczu największego w tym pokoleniu zagrożenia dla bezpieczeństwa”. „To nie czas na podważanie wartości partnerstwa między Europą a Stanami Zjednoczonymi” – podkreślił.
W kampanii poprzedzającej swoje zwycięstwo we wtorkowych wyborach prezydenckich w USA kandydat Partii Republikańskiej Donald Trump określił Sojusz Północnoatlantycki jako przestarzały oraz zakwestionował gotowość Stanów Zjednoczonych do przyjścia z pomocą ewentualnie zaatakowanemu sojusznikowi.
Szef Sojuszu przypomniał, że „NATO odwołało się do zapisu (o obowiązku kolektywnej obrony wobec zaatakowanego państwa Sojuszu) tylko raz, w akcie solidarności z USA po atakach z 11 września (2001 roku)”. „Było to coś więcej niż działania symboliczne. NATO przyjęło dowództwo nad misją w Afganistanie. Setki tysięcy europejskich żołnierzy służyły tam od tego czasu, a ponad tysiąc z nich zapłaciło najwyższą cenę życia w imię operacji, stanowiącej bezpośrednią odpowiedź na atak na USA” – zaznaczył Stoltenberg.
Sekretarz generalny NATO przyznał, że kraje członkowskie Sojuszu w Europie powinny zwiększyć budżety obronne, co było jednym z postulatów Trumpa w kampanii wyborczej (obecnie USA pokrywają 70 proc. budżetu NATO). Stoltenberg zaznaczył jednak: „W tych niepewnych czasach konieczne jest silne przywództwo USA i ponoszenie przez kraje europejskie ich części odpowiedzialności. Jednak przede wszystkim musimy uznać wartość partnerstwa między Europą i USA, a jest ono nie do przecenienia”.
Dziennik „Guardian” ocenia, że „żarliwy apel” Stoltenberga odzwierciedla poważne obawy wśród europejskich środowisk wojskowych w związku z osobą przyszłego prezydenta USA. Gazeta przypomina, że w lipcu Trump zarzucił NATO, że nie jest w stanie walczyć z terroryzmem, oraz powiedział, że państwa sojusznicze, które nie „rekompensowałyby” USA wydatków związanych z zapewnianiem im ochrony, być może będą musiały „bronić się same”.
Stoltenberg wskazał, że Sojusz odgrywa kluczową rolę w walce z dżihadystycznym Państwem Islamskim oraz we wspieraniu państw w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie w zwalczaniu terroryzmu.
Napisał także, że Rosja pod rządami Władimira Putina stała się w ostatnich latach „bardziej asertywna”, a znaczące siły wojskowe, jakie Moskwa zgromadziła wzdłuż swych zachodnich granic, należy traktować jako realne zagrożenie wymagające od Zachodu reakcji. Tymczasem Trump twierdził, że uda mu się nawiązać dobre relacje z Putinem i atakował tych, którzy opowiadali się za końcem ustępstw wobec Rosji.
Stoltenberg podkreślił, że cztery wielonarodowe bataliony, które Sojusz rozmieści w przyszłym roku w Polsce i w krajach bałtyckich oraz brygada pancerna, jaką USA wyślą w ten region Europy, to „odstraszanie, a nie akt agresji”. „Nie chcemy prowokować konfliktu, lecz mu zapobiegać” – napisał, zaznaczając, że reakcja NATO na zagrożenie ze strony Rosji „ma charakter defensywny i proporcjonalny”, jednak „ma też jasne przesłanie – atak na jednego (z członków Sojuszu) spotka się z odpowiedzią wszystkich (sojuszników)”.
We wtorkowych wyborach w Stanach Zjednoczonych Trump odniósł zwycięstwo nad rywalką z ramienia Partii Demokratycznej Hillary Clinton i został wybrany na 45. prezydenta USA. Urząd obejmie w styczniu przyszłego roku.(PAP)