0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedPolonia w Milwaukee

Polonia w Milwaukee

-

REKLAMA

Medal Prezydenta Miasta Bydgoszczy

dla Leonarda Jędrzejczaka


Najważniejszą organizacją społeczno-polityczną Polonii w Stanach Zjednoczonych jest Kongres Polonii Amerykańskiej. Zrzesza Polaków w całych Stanach, ale najprężniej działają dwa ośrodki: w Nowym Jorku i w Chicago. Do okręgu chicagowskiego należy stanowy oddział KPA w Milwaukee. Każdego roku, w dniu 11 listopada, dniu Święta Niepodległości Polski, uhonorowane są różnymi nagrodami osoby, które zasłużyły się dla rozsławiania imienia Polski i krzewienia kultury polskiej na świecie. W tym roku takich osób jest kilka, ale na szczególną uwagę zasługuje nagroda, którą wyróżniony został major Wojska Polskiego w stanie spoczynku, Leonard Jędrzejczak.

 

Prezydent miasta Bydgoszczy uhonorował go specjalnym medalem.

 

Czym Leonard Jędrzejczak na takie wyróżnienie zasłużył?

 

Lista dowodów jest bardzo długa, więc wybiorę tylko niektóre momenty z jego owocnego życia, które zasługują na to, aby o nich mówić. Leonard Jędrzejczak urodził się w Sulinowie, na Pałukach w regionie Żnina, niedaleko od Biskupina, najstarszej osady słowiańskiej, a więc i polskiej. Jego dziadek Józef Jędrzejczak wyorał pierwsze pale Biskupina, nie wiedząc o tym, co odkrywa, nie zdając sobie sprawy, co go łączy z tak odległą historią. Zarówno rodzina ze strony ojca, jak i rodzina ze strony matki (Janiszewscy), zapisali swoją kartę w walce z pruskim zaborcą. Zawsze wplątani byli w „jakąś awanturę”. A to styczniową, a to kryminalną, bo stryjowie, Ignacy i Walenty, wymierzyli karę nauczycielowi, który pobił ich siostrę za to, że mówiła w szkole po polsku. Uciekali przed wymiarem pruskiej sprawiedliwości do Ameryki, ale tutaj nie zapominali, że są Polakami, pracowitymi i uczciwymi ludźmi.

 

Stryj Leonarda Ignacy był aktywnym członkiem kółka teatralnego im. Heleny Modrzejewskiej, które promowało literaturę i sztukę polską. Drugi stryj – Walenty, był aktywnym członkiem komitetu budowy bazyliki w Milwaukee. Bazylika jest zaliczona do najwspanialszych zabytków architektury sakralnej. Jest ósmą na świecie pod względem wielkości i wyposażenia. Fundatorzy nie zapomnieli umieścić w niej wielu polskich symboli. Zwiedzając bazylikę, nie można nie zauważyć kopii obrazów Jana Matejki: „Kazanie Skargi” i „Kościuszko pod Racławicami”. Jak zawsze, tak i dziś bazylika służy wszystkim, ale jest to trwały ślad, jaki pozostawili tutaj polscy emigranci, rodzina Leonarda i on sam, bo wspierał wszystkie akcje renowacyjne i konserwatorskie w bazylice.

 

Rodzice Leonarda Jędrzejczaka, choć mieszkali na Pałukach, po sąsiedzku, poznali się i pobrali w Ameryce, w Milwaukee w roku 1914. Gdy wybuchła I wojna światowa i Ignacy Jan Paderewski apelował o wstępowanie do armii polskiej, która tworzyła się we Francji, a którą od koloru mundurów nazwano „Błękitną Armią”, Franciszek Jędrzejczak zgłosił się jako jeden z pierwszych, a miasto Milwaukee wysłało do Francji ponad 1000 żołnierzy. Armię te nazywano też „Armią Hallera” od imienia polskiego dowódcy, gen. Józefa Hallera. To ojciec pierwszy uczył Lenego, co znaczą słowa honor i ojczyzna. Franciszek był świetnym fachowcem, budował dla niemieckich gospodarzy budynki na potrzeby rolnictwa. Wynagradzano go i szanowano jako fachowca, ale nie zapomniano, że jest Polakiem. Za swoją przynależność do Polski został zesłany do obozu w Dachau, po wyjściu z którego wkrótce zmarł.

 

Leonard od wczesnego dzieciństwa mieszkał z rodzicami w Bydgoszczy przy ulicy Grunwaldzkiej 26. Róg Granicznej. Dziś jeszcze widzi to miejsce bardzo wyraźnie. „Gdy się wychodziło z domu, trafiało się na furtę cmentarną od strony zachodniej. Dalej był kiosk z prasą i sklep rzeźnicki państwa Kątnych”. Z Jankiem Kątnym przyjaźnił się i przez sześć lat siedzieli w jednej ławce w szkole podstawowej im. A. Mickiewicza, mieszczącej się przy ulicy Nowogrodzkiej na Okolu. Do dziś utrzymują kontakt i składają sobie życzenia świąteczne.

 

W 1934 roku Jędrzejczakowie przeprowadzili się na ulicę Fordońską, niedaleko fabryki „Kabel Polski”, w której pracowała siostra Lenego. Zapamiętał nazwiska swoich sąsiadów, ogrodników i właścicieli przedsiębiorstw zajmujących się handlem drewnem i jego przetworami, tor wodny, na którym odbywały się regaty wioślarskie, kościoły i Ratusz.

 

Leny wstąpił do Związku Harcerstwa Polskiego 12 września 1933 roku, do 13 Drużyny im. Generała Sowińskiego w Bydgoszczy, tak zwanej „czarnej trzynastki”. Przyrzeczenie harcerskie złożył 29 marca 1934 roku na ręce druha podharcmistrza Łuczaka i otrzymał pierwszy krzyż harcerski z liściem laurowym i dębowym i ze złotą lilijką. Krzyż ten przeszedł z nim cały szlak wojenny. Był z niego dumny, kiedy organizował harcerstwo polskie w Milwaukee i przechowuje go wśród pamiątek jak relikwię. Razem z krzyżem otrzymał stopień harcerski „Ćwika”. Gdy rozpoczął naukę w gimnazjum, przeniósł się do Drużyny im. Bolesława Chrobrego – „Błękitnej dziewiętnastki”. Od tego czasu każdego roku przebywał na obozach harcerskich, zlotach, kursach instruktorskich i otrzymywał coraz wyższe stopnie wtajemniczenia. Ostatni obóz harcerski, na którym pełnił funkcję oboźnego, był na Kaszubach w czasie wakacji 1939 roku.

 

Pierwszy września zastał go na obozie przysposobienia obronnego koło Suwałk. Nie miał jeszcze ukończonych 17 lat, ale wiedział, że musi iść do wojska. Opiekując się końmi, szedł z wojskiem, które się cofało, aż na Węgry, gdzie byli internowani. Na początku 1940 roku przerzucony został na Bliski Wschód i z Samodzielną Brygadą Strzelców Karpackich, potem z 3 Dywizją Strzelców Karpackich, walczył pod Tobrukiem. Przeszedł szlak bojowy przez Irak, Syrię, Palestynę i Egipt. Od 1944 roku walczył we Włoszech, biorąc udział w najcięższych walkach jako wysokiej klasy specjalista w batalionie łączności II Korpusu Polskiego. Zdobywał Monte Cassino, Ankonę i Bolonię. Przeżył gorycz, kiedy II Korpus zamieniono w Korpus Rozmieszczenia.

 

Ciągle uczył się, wierząc, że jego wiedza przyda się w wyzwolonej Polsce. Niestety, nie odnajdując drogi do Polski, do Bydgoszczy, w której ciągle pozostawała matka, brat i siostry, wyjechał do Stanów, do Milwaukee, bo tutaj byli stryjowie i inni członkowie rodzin. Od samego początku pobytu na emigracji włączył się czynnie w życie Polonii. Było dużo do zrobienia. Trzeba było pomóc urządzić się tym, którzy przybyli tutaj z obozów jenieckich i obozów pracy, jednoczyć weteranów, pomagać chorym kolegom, inwalidom wojennym.

 

Leonard Jędrzejczak zarabiał na życie i na rodzinę jako inżynier mechanik, ale każdą wolną chwilę poświęcał pracy społecznej. Jest współzałożycielem kubu sportowego „Polonia”, który istnieje już 62 lata. Było to wielkie przedsięwzięcie finansowe i moralne, ale udało się. Przez pięćdziesiąt lat w Milwaukee była polska stacja radiowa, której był współtwórcą i redaktorem. Radio informowało o sytuacji w Polsce i komentowało wydarzenia mające tam miejsce.

 

Poprzez Kongres Polonii Amerykańskiej w Milwaukee, którego był członkiem, organizował pomoc dla polskiej Solidarności. Od podstaw zorganizował w Wisconsin harcerstwo. Na ćwiczeniach wojskowych w Palestynie poznał Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego Prezydenta Rzeczypospolitej na Uchodźctwie. Zaprzyjaźnili się, organizowali kręgi harcerskie w wojsku, zloty międzynarodowe po wojnie, odwiedzali się i korespondowali ze sobą regularnie. Ich przyjaźń ta przetrwała do śmierci Prezydenta pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.

 

Dziś Leonard Jędrzejczak ma 89 lat i często jego obowiązkiem jest żegnać odchodzących na wieczną wartę kolegów. Chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami z młodszymi, chętnie opowiada o swojej Bydgoszczy, o takiej, jaka została w jego pamięci.

 

Jako żołnierz odznaczony został wieloma krzyżami za męstwo i odwagę, medalami zasługi i honorowymi odznakami, ale to, że jego rodzinne miasto o nim pamięta i wyróżniło go Medalem Prezydenta Miasta Bydgoszczy sprawiło mu wielką moralną satysfakcję. Słowa, jakie prezydent zawarł w wystosowanym specjalnie na tę okoliczność liście, oddają uczucia, jakie wszyscy żywimy do ludzi, którzy są wzorem dla młodego pokolenia. Dobrze, że takich ludzi w Polsce docenia się i oddaje im się należną cześć i szacunek za życia. Cała Polonia w Wisconsin gratuluje wyróżnienia i życzy laureatowi długich lat życia w zdrowiu i radości.

 

Katarzyna Murawska

Zdjęcia:

Marcin Murawski

archiwalne sa ze zbiorów L. Jędrzejczaka

REKLAMA

2091217580 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

2091217879 views

REKLAMA

2093014338 views

REKLAMA

2091218160 views

REKLAMA

2091218306 views

REKLAMA

2091218451 views