W tegorocznych finałach Marcowego Szaleństwa nie ma ani jednego z ośmiu zespołów rozstawionych z numerami 1 i 2. Zabrakło Duke, Północnej Karoliny, Pittsburgha, Ohio State, Kansas – największych faworytów. Są natomiast Bulter (numer 8 ) i VCU (Virginia Commonwealth, typowani z numerem 11). VCU to drużyna, której samo zakwalifikowanie przez komisję sportu uniwersyteckiego do grona 68 drużyn Marcowego Szaleństwa uznano przez dziennikarzy ESPN za… skandal.
Oprócz ekip Butler i VCU, w tegorocznym Final Four, czyli wielkiej czwórce najlepszych drużyn uniwersyteckich March Madness, znalazły się także Kentucky i Connecticut, prowadzone przez najbardziej kontrowersyjnych, często wchodzących w konflikt z prawem, trenerów. Podsumowując, Final Four 2011 wygląda jak półfinały małych zawodów regionalnych, a nie półfinały najbardziej oglądanej imprezy sportowej w Ameryce. W tym szaleństwie jest jednak metoda – już sama nazwa turnieju do czegoś zobowiązuje.
Jeśli drużynie Buter uda się awansować po raz drugi pod rząd do finału, to zespołowi z Indiany, którego 80 proc. przeciętnych kibiców nie wskaże na mapie, uda się coś, co było do tej pory udziałem tylko ekip Duke mających w składzie legendy uniwersyteckiego basketu takie jak choćby Christian Laettner, Bobby Hurley czy Grant Hill. Dwa tygodnie temu, koszykarze z VCU tak bardzo nie wierzyli, że mogą zagrać w turnieju, że nawet nie oglądali ceremonii losowania zespołów, wybierając zamiast tego wspólne wyjście na hamburgera i oglądanie kreskówek. Za niespełna tydzień będą grać o wejście do finału, jako trzecia drużyna w historii, która weszła do finałowej czwórki rozstawiona dopiero z numerem 11. Przed meczem z ekipą z Kansas, nota bene ostatnią rozstawioną z numerem 1, która ostała się w turnieju i do tej pory bezproblemowo wygrywała swoje spotkania, jeden z braci Morris, braci-bliźniaków stanowiących o sile drużyny, podszedł do rozgrywającego VCU, Joey’a Rodrigueza i powiedział: „Koniec tego dobrego”. „Zobaczymy” – odparł Rodriguez, kapitan zespołu, który w pierwszej połowie trafił aż 9 z 12 oddanych rzutów za trzy.
Marcowe Szaleństwo daje zwycięzcy miano uniwersyteckiego mistrza Stanów Zjednoczonych. Tegoroczny turniej mogą wygrać zarówno Butler, jak i VCU, bo grają najlepiej akurat w najważniejszej części sezonu. Jak słusznie podkreśla Sports Illustrated, nie powinno to nas specjalnie dziwić – w ubiegłym roku bejsbolowy zespół San Francisco Giants zapewnił sobie udział w fazie play-off w ostatnim sezonie, by wygrać całe World Series. Podobnie było w przypadku Green Bay Packers z NFL, którzy wrócili do domu z pucharem Super Bowl w ręku.
Butler i VCU to uczciwe zespoły, które nawet w decydujących momentach spotkań z utytułowanymi i bardziej utalentowanymi rywalami wierzą w swoje możliwości. Dlatego grają dalej…
Wyniki spotkań o wejście do finałowej ósemki:
VCU (11) – Kansas (1) 71:61 (41:27)
Kentucky (4) – Północna Karolina (2) 76:69 (38:30)
Butler (8) – Florida (2) 74-71 (32:33, po dogrywce)
Connecticut (3) – Arizona (5) 65:63 (32:25)
Mecze półfinałowe (2 kwietnia): VCU – Butler, Connecticut – Kentucky. Mecz finałowy rozegrany zostanie 4 kwietnia w Houston.
Zobacz także:
Marzec, czyli czas na koszykarskie szaleństwo w USA.
Marcowe Szaleństwo, czyli w poczekalni do NBA.
Przemek Garczarczyk