50. Super Bowl nadspodziewanie łatwo wygrali futboliści Denver Broncos. Najlepsza w sezonie regularnym Carolina Panthers nie miała nic do powiedzenia. Zespół Peytona Manninga pokonał Cama Newtona i spółkę 24:10.
Świetne wykonanie hymnu przez Lady Gaga było dobrą zapowiedzią tego, co miało nastąpić. Jednak pierwsza połowa rozczarowała. Carolina nie potwierdziła tego, czym imponowała z Seattle i Arizoną. Nie było szybkiego odjazdu, wręcz przeciwnie, to Denver objęło po pierwszej ćwiartce prowadzenie 10 :0 po celnym kopnięciu Brandona McManusa z 34 jardów i przyłożeniu Malika Jacksona, który wykorzystał błąd Cama Newtona. W drugiej ćwiartce Panthers zmniejszyli deficyt do 10:7 po przyłożeniu Jonathana Stewarta, ale odpowiedź McManusa z 33 jardów była natychmiastowa.
W pierwszej odsłonie ci, którzy mieli ekscytować i być w centrum uwagi całkowicie zawiedli. Rating rzutów Peytona Manninga (42 pkt) i Cama Newtona (58 pkt) jest najlepszym komentarzem ich poczynań.
Znakomity występ w przerwie meczu brytyjskiej grupy Coldplay, Beyonce i Bruno Marsa miał natchnąć oba zespoły do tego, by w końcu pokazali coś na miarę Super Bowl. Obudził się Newton, dwa razy celnie podając do Teda Gina Jr, ale Graham Gano trafił z 44 jardów w słupek. W odpowiedzi Manning dwa razy uruchomił Emanuela Sandersa, a McManus po raz trzeci celnie kopiąc zwiększył przewagę Broncos do 16:7.
W kolejnym rajdzie Newton ponownie dwa razy popisał się znakomitymi podaniami, by w trzecim podać do rąk przeciwnika. W tym momencie wiadomo było, że Panthers może albo uratować cud, albo kardynalne błędy Broncos.
Druga opcja zaczęła się urzeczywistniać na początku ostatniej odsłony. Manning dał sobie wybić piłkę, Carolina nie była jednak w stanie tego w pełni wykorzystać. Zamiast przyłożenia, było tylko celne kopnięcie za trzy punkty.
Na cztery minuty przed końcem, w sytuacji, kiedy wszystko było jeszcze możliwe Newton, idąc w ślady Manninga zgubił piłkę i to już był koniec złudzeń. Denver jest zbyt doświadczonym zespołem, by z takiego prezentu nie zrobić użytku. Najpierw CJ Anderson wbiegł do strefy sześciu punktów, by chwilę później dołożyć dodatkowe dwa punkty.
Zupełnie zawiódł Newton ani przez moment nie potwierdzając rewelacyjnej postawy z sezonu regularnego. Na rewelacyjną obronę Broncos Newton nie potrafił jednak znaleźć sposobu. Szczególnie wyróżniającą się postacią defensywy Denver był Von Miller, wybrany MVP finału. Jest dopiero trzecim linebackerem (wspomagającym), który otrzymał tę nagrodę. Miller trzykrotnie przyczynił się do powalenia Newtona, a dwa razy wytrącił mu piłkę.
Niewiele lepiej zaprezentował się Manning, ale zwycięzców się nie sądzi, tym bardziej że był to prawdopodobnie jego ostatni występ w karierze. Zdobywając Super Bowl, nie mógł sobie wymarzyć lepszego pożegnania.
Dariusz Cisowski
