Chorwaci, wicemistrzowie świata z 2018 roku, w kiepskim stylu rozpoczęli mundial w Katarze. Nic ciekawego nie pokazali też Marokańczycy. Mecz otwierający rywalizację w grupie F zakończył się bezbramkowym remisem.
Pierwszy celny strzał na bramkę kibice zobaczyli dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Uderzał Nikola Vlasic, ale Bono nie dał się zaskoczyć. Po chwili piłka po strzale z dystansu Luki Modrica poszybowała nad poprzeczką.
W pierwszych minutach po przerwie zrobiło się trochę ciekawiej. Noussar Mazraoui oddał strzał głową z bliskiej odległości, ale z trudnego kąta i Dominik Livakovic nie dał się zaskoczyć. W 53. minucie zagotowało się w polu karnym Marokańczyków. Po rzucie rożnym w wielkim zamieszaniu próbował wepchnąć piłkę do bramki Dejan Lovren, jednak wybił ją jeden z obrońców.
Na odnotowanie zasługuje jeszcze w 65. minucie rzut wolny w wykonaniu Achrafa Hakimiego. Obrońca Paris Saint-Germain strzelił bardzo mocno, a Livakovic był dobrze ustawiony i wypiąstkował piłkę.
Po meczu powiedzieli:
Walid Regragui (selekcjoner reprezentacji Maroka): „Graliśmy z bardzo dobrym zespołem. Oni byli dobrze zorganizowani w środku pola, a my próbowaliśmy sprawić im problemy i przez dłuższe fragmenty to się udawało. Wynik korzystny, brawa dla mojej drużyny. Kibice na pewno pomogli moim graczom przekraczać granice. Mieliśmy też okazje bramkowe, ale nie były one dość konkretne”.
Zlatko Dalic (selekcjoner reprezentacji Chorwacji): „To zupełnie inna drużyna. Minęły cztery lata od ostatniego mundialu w 2018 roku, gdzie zdobyliśmy wicemistrzostwo świata. Mamy praktycznie nową reprezentację. Nie możemy porównywać dwóch pokoleń piłkarzy. Ale to zespół, który ma swoją wartość i kompetencje. Nie można powiedzieć, że wynik z Marokiem jest rozczarowaniem. Ten mecz pokazał, że to będzie trudny turniej. Powinniśmy bardziej iść do przodu, ale baliśmy się, że zostaniemy złapani na kontrataku. Zabrakło trochę odwagi po naszej stronie”.
(PAP)
