0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportMega wspomnienia - wywiad z Janem Błachowiczem

Mega wspomnienia – wywiad z Janem Błachowiczem

-

- Advertisement -
Jan Błachowicz: dzięki wsparciu polskich fanów czułem dodatkową energię fot.Facebook

Z Janem Błachowiczem mistrzem świata UFC, specjalnie dla “Dziennika Związkowego” rozmawia Jan Pachlowski

26 września „Cieszyński Książę” stał się królem. Polak pokonał w walce o mistrzostwo świata wagi półciężkiej faworyta Amerykanina Dominica Reysa przez nokaut w drugiej rundzie. Zdecydowanie wygrał walkę o mistrzostwo UFC.

Jan Pachlowski: – Przed samą walką tonowałeś nastroje…

Jan Błachowicz: – To jest taka kolej losu. Jak o coś walczysz i pracujesz na to wszystko, to naprawdę jesteś w stanie tego dokonać. To teraz się dzieje.

– Jak z perspektywy czasu wspominasz ten pojedynek. To był twój świetny występ, czy jednak mogło być coś lepiej?

– Tutaj cudów nie wymyślisz. Wszyło bardzo dobrze, to była przecież wygrana w walce mistrzowskiej w drugiej rundzie. Było idealnie, ja czułem się bardzo dobrze. Cała aklimatyzacja w Azji też świetnie przebiegła. Bez problemów przechodziłem też proces ścinania wagi. Moja głowa była tylko przy tym starciu, chciałem jak najszybciej być w Oktagonie. Wszedłem w walkę idealnie, poczułem od razu dystans przeciwnika. Od pierwszych akcji wiedziałem, że zwycięstwo będzie moje. Mam mega wspomnienia. Obym zawsze się czuł jak wtedy.

– Kiedy ogłaszany był werdykt, podziękowałeś kibicom. Podkreślałeś, że czułeś wsparcie polskich fanów z całego świata. Teraz otrzymujesz mnóstwo gratulacji, ponadto zapraszany jesteś na przeróżne imprezy…

– To wsparcie było bardzo duże. Tylu wiadomości przed walką nigdy nie otrzymałem. Po samym starciu wszystkie skrzynki miałem zapchane. Jeszcze tak naprawdę nie wszystkie wiadomości przeczytałem. Rzeczywiście gratulacje spływały nie tylko z Polski, ale i z całego świata. Dzięki temu czułem taką dodatkową energię. Bardzo za to dziękuje, bo było mi bardzo wszystko potrzebne.

– Co bardzo ważne, znakomite warunki do trenowania masz w Polsce. Na przygotowania do ważnych walk wcale nie trzeba wyjeżdżać za granicę…

– Wydaje mi się, że jestem tego najlepszym przykładem, że da się wszystko zorganizować u nas na miejscu w Polsce. Kilkanaście lat temu byłem na treningach w Stanach Zjednoczonych. Na tamten czas to była przepaść, to co robili Amerykanie, a co my. Trzeba do tego wszystkiego podchodzić bez kompleksów. Różnic już nie ma.

– Cały czas świętujesz zdobycie mistrzowskiego pasa?

– Oczywiście, że tak. Na początku bardzo delikatnie. Po naszej rozmowie z kolegami z klubu i przyjaciółmi zamierzam porządnie świętować. Potem wracam do treningów, ale nie ciężkich, wszystko na spokojnie.

– Na razie nie znasz żadnych konkretów co do przyszłych walk, ale czy jest już w twojej głowie jakiś plan?

– Wiem, że inni zawodnicy będą chcieli odebrać mi pas, ale chcieć, a zrobić to są dwie zupełnie inne sprawy. Sporo zawodników mnie prowokuje, sprawia mi to frajdę. Cieszę się, że tak jest. Zobaczymy co tam UFC wymyśli. Dla mnie najlepszy czas na powrót to marzec. W grudniu zostanę ojcem i chcę się teraz na tym skupić. Cała uwaga była dotychczas skupiona na mnie. Moja partnerka jest także moją menadżerką. Teraz ja się odwdzięczam i będę się skupiał na niej i dziecku.

– Czy jest szansa, aby galę UFC zorganizować w Polsce?

– To pytanie zostało zadane prezydentowi Dana White. Pierwszy warunek jest taki, że musi się uspokoić sytuacja z pandemią.

– Co do przyszłości mistrzowskiego ‘’pasa’’ który teraz zdobyłeś, to masz pewien plan.

– Tak, chcę się nim teraz trochę nacieszyć, a potem trafi on pewnie na cele charytatywne. Zaznaczam, jednak tani nie będzie.

– Dziękuję za rozmowę.

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA