REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportŁukasz Fabiański żegna się z kadrą - niezawodny, ale w cieniu wielkich...

Łukasz Fabiański żegna się z kadrą – niezawodny, ale w cieniu wielkich konkurentów

-

W sobotnim meczu eliminacji mistrzostw świata z San Marino w Warszawie po raz ostatni w reprezentacji wystąpi Łukasz Fabiański. Jego kariera przypadła na czas innych świetnych bramkarzy, ale to on miał udział w największym sukcesie kadry w tym stuleciu – awansie do ćwierćfinału Euro 2016.

Drużyna narodowa, choć w przeszłości często grająca poniżej oczekiwań, zwłaszcza na wielkich imprezach, od lat słynie z kłopotów bogactwa na pozycji bramkarza. Gdyby Fabiański był reprezentantem innego kraju, zapewne miałby ponad sto występów na koncie. W biało-czerwonych barwach jednak, rywalizując najpierw z Arturem Borucem, a później z Wojciechem Szczęsnym, wystąpił w ciągu 15 lat „tylko” w 56 meczach.

REKLAMA

36-letni bramkarz był uczestnikiem mistrzostw świata w 2006 i 2018 roku oraz mistrzostw Europy w 2008, 2016 i 2020. Z Euro 2012, którego Polska była współgospodarzem, wykluczyła go kontuzja.

Większość meczów na wielkich turniejach oglądał z ławki rezerwowych. Wystąpił jedynie w czterech spotkaniach na Euro 2016 i jednym na mundialu 2018 – o „honor” z Japonią.

W jego przypadku sprawdziło się jednak powiedzenie, że liczy się jakość, a nie ilość. Po kontuzji Szczęsnego w pierwszym meczu w ME 2016 z Irlandią Północną zastąpił go w kolejnych spotkaniach i spisywał się tak świetnie, że biało-czerwoni dotarli do ćwierćfinału. Tam dopiero po rzutach karnych musieli uznać wyższość Portugalczyków, późniejszych triumfatorów.

Fabiański miał do siebie nieco pretensji za dwie serie rzutów karnych, gdy nie obronił żadnej „jedenastki” (wcześniej w 1/8 finału ze Szwajcarią), ale i tak zebrał mnóstwo pochwał za postawę w całej imprezie we Francji.

Słynny Włoch Gianluigi Buffon powiedział nawet wówczas, że to najlepszy bramkarz turnieju.

„Miło usłyszeć, bo to mój bohater. Na razie jednak mam zbyt świeże emocje związane z meczem z Portugalią, aby cokolwiek oceniać. Myślę, że było w porządku” – stwierdził krótko polski golkiper po ćwierćfinale Euro 2016.

Urodzony 18 kwietnia 1985 roku w Kostrzynie nad Odrą Fabiański karierę rozpoczynał w Polonii Słubice, a następnie trafił do szkoły piłkarskiej w Szamotułach, gdzie trenerem bramkarzy był znakomity specjalista Andrzej Dawidziuk.

Później grał w zespołach Lubuszanina Drezdenko, Sparty Brodnica i Mieszka Gniezno, skąd trafił do Lecha Poznań, gdzie jednak nie zdążył zadebiutować w ekstraklasie.

Ten ważny moment nastąpił 24 lipca 2005, ale już w barwach Legii, w której występował do 2007 roku. W sezonie 2005/06 wywalczył z warszawskim zespołem mistrzostwo kraju. Na Łazienkowskiej miał możliwość pracy pod okiem innego wybitnego specjalisty od szkolenia bramkarzy – Krzysztofa Dowhania.

Następnie był piłkarzem Arsenalu Londyn (Puchar Anglii w sezonie 2013/14), gdzie przez kilka lat rywalizował o miejsce m.in. ze Szczęsnym. W 2014 roku przeszedł do Swansea City – tam był już niekwestionowanym numerem jeden, dwukrotnie wybieranym piłkarzem sezonu swojej drużyny. Od 2018 występuje regularnie w londyńskim West Ham United.

Selekcjoner biało-czerwonych Paulo Sousa krótko po objęciu kadry jasno określił hierarchię wśród bramkarzy reprezentacji. Numerem jeden jest Szczęsny, a Fabiański został drugim golkiperem.

„Mam na tyle doświadczenia, że jestem w stanie to +ogarnąć+ i skoncentrować się na pracy. Już kilka razy byłem w takiej sytuacji i te decyzje przyjmowałem różnie, raz lepiej, raz gorzej. Czasami bywałem zaskoczony, a czasem się tego spodziewałem. Kiedy przekazano mi tę informację, przyjąłem to spokojnie, ale nie ukrywam, że gdy taką informację przekazano mi za kadencji Adama Nawałki, to inaczej reagowałem” – wspominał.

Dodał jednak, że bez względu na okoliczności i sposoby przekazywania informacji przez trenerów, wiadomość o byciu tym „drugim” zawsze jest rozczarowaniem.

„Nigdy jednak nie chciałem roztrząsać takich sytuacji i publicznie wylewać swoich żali. Zdaję sobie sprawę, że takie decyzje są trudne też dla drugiej strony. Koniec końców, moja rolą pozostanie to, by dobrze prezentować się na boisku, a nie szukać jakiegoś wsparcia” – przyznał.

Jeszcze na początku czerwca tego roku przyznawał, że nie myśli o swojej przyszłości w kadrze. Dwa miesiące później podjął jednak decyzję o zakończeniu kariery w narodowych barwach.

„Gra w reprezentacji zawsze była dla mnie największym zaszczytem, powodem do dumy, a także przyjemnością i spełnieniem marzeń. Dlatego ten moment nie jest łatwy” – przyznał Fabiański, cytowany 8 sierpnia w komunikacie PZPN.

„Uważam, że teraz nadszedł najlepszy moment, aby się pożegnać. Mam już swoje lata, w ostatnim czasie zmagałem się z kilkoma mikrourazami, przez które nie mogłem być zawsze do dyspozycji. Postanowiłem ustąpić miejsca młodszym. Mamy wielu znakomitych bramkarzy, którzy – podobnie jak ja kiedyś – czekają na swoją szansę. Niech spełniają swoje marzenia” – dodał.

W drużynie narodowej zadebiutował 28 marca 2006 roku w wyjazdowym spotkaniu towarzyskim z Arabią Saudyjską (2:1), zastępując w końcówce Jerzego Dudka. Co ciekawe, w tym samym meczu debiutował rówieśnik Fabiańskiego – Jakub Błaszczykowski.

Ostatni dotychczas występ w kadrze doświadczony bramkarz zanotował 1 czerwca we Wrocławiu z Rosją (1:1), w sparingu przed ME.

W trakcie turnieju bronił Szczęsny. Biało-czerwoni odpadli po fazie grupowej.

Ówczesny prezes PZPN Zbigniew Boniek uznał, że takiemu zawodnikowi jak Fabiański należy się godne pożegnanie z reprezentacją.

„On jest fantastycznym bramkarzem i jeszcze lepszym człowiekiem. Właśnie zamyka się kolejna piękna karta, kariera, w historii reprezentacji Polski. Sądzę jednak, że Łukasz może dać jeszcze wiele naszemu futbolowi w przyszłości, swoim bogatym doświadczeniem” – powiedział w sierpniu Boniek.

Do pomysłu godnego pożegnania z kadrą przychyliły się również obecne władze PZPN i selekcjoner. W sobotnim meczu na PGE Narodowym z San Marino, ostatnim zespołem w światowym rankingu (210. miejsce), Fabiański – w obecności ponad 50 tysięcy widzów – wybiegnie na boisko, a w trakcie gry ma zostać zmieniony. Wcześniej w podobnych okolicznościach oficjalnie żegnali się z kadrą Artur Boruc i Łukasz Piszczek.

„Rozmawiałem z Łukaszem, zgodziłem się na jego występ. On przeżył ważne chwile w drużynie narodowej. Taki zawodnik powinien odebrać hołd za wszystko co zrobił, dla siebie i kraju” – podkreślił Sosusa.

Prywatnie Fabiański jest wielkim fanem ligi NBA i drużyny Chicago Bulls. W młodości miał pseudonim „Bambi”, od sympatycznego Jelonka.

Jego młodszy brat, Arkadiusz, również był bramkarzem, ale nie zrobił kariery. Występował w polskich zespołach niższych klas.

Łukasz w marcu 2018 roku otrzymał tytuł honorowego obywatela Słubic, gdzie się wychowywał.

Od początku występów w kadrze słynął z dużej kultury osobistej, m.in. w kontaktach z dziennikarzami. Cichy, skromny, bezkonfliktowy i opanowany.

„Myślimy o nim w samych superlatywach. Zawsze wykazywał dużo spokoju. To jego opanowanie było czuć w każdej chwili spędzonej z nim, nie tylko na boisku. Często siedzieliśmy obok siebie w autokarze” – wspomniał podczas trwającego zgrupowania kadry jej kapitan Robert Lewandowski.

„Na boisku zawsze pokazywał piłkarsko to, co ma najlepsze. Wielokrotnie pomagał tej reprezentacji. Każdy wie, jaką prezentuje jakość piłkarską. Na pewno będzie go brakować. Mam nadzieję, że ten pożegnalny mecz będzie dla Łukasza szczególny. Zdamy sobie wówczas sprawę, jakiego piłkarza i jaką osobę tracimy. Bo to na pewno jest wielka postać” – dodał napastnik Bayernu.

W sobotni wieczór Fabiański tak często pozostający w cieniu innych wreszcie będzie pierwszoplanową postacią…

(PAP)

REKLAMA

2091189682 views

REKLAMA

2091189982 views

REKLAMA

2092986441 views

REKLAMA

2091190263 views

REKLAMA

2091190416 views

REKLAMA

2091190570 views