0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportLekarze: u Tomasza Golloba utrzymuje się głęboki niedowład nóg

Lekarze: u Tomasza Golloba utrzymuje się głęboki niedowład nóg

-

Tomasz Gollob zakończył rehabilitację w warunkach szpitalnych fot.Jens Ohlsson/EPA/REX/Shutterstock

Lekarze z 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy przyznawali na środowej konferencji prasowej, że u żużlowca Tomasza Golloba utrzymuje się głęboki niedowład kończyn dolnych. Wskazali, że rehabilitacja sportowca w warunkach szpitalnych dobiega końca.

Tomasz Gollob ma zostać wypisany do domu do końca listopada.

REKLAMA

„Rehabilitacja pacjenta po wypadku rozpoczęła się bardzo szybko – jeszcze na oddziale klinicznym anestezjologii i intensywnej terapii, a następnie była kontynuowana na oddziale neurochirurgii oraz w klinice rehabilitacji. Wdrożona została kompleksowa rehabilitacja, która trwa do dzisiaj. Mamy nadzieję, że postępy będą jeszcze lepsze niż dotychczas. Obecnie u Tomka utrzymuje się głęboki niedowład kończyn dolnych, ale z poszczególnymi funkcjami niektórych mięśni. Poprawiło się czucie powierzchowne w stosunku do okresu urazu. Pacjent może chociażby samodzielnie przesiąść się z wózka na łóżko i z powrotem oraz może w egzoszkielecie i przy pomocy balkonika poruszać się na odległość kilkudziesięciu metrów. Mam nadzieję, że postęp będzie coraz większy” – wskazał ordynator oddziału klinicznego rehabilitacji neurologicznej bydgoskiego szpitala Jarosław Tywoniuk.

Operujący żużlowca po wypadku prof. Marek Harat wskazał, że od momentu wypadku są momenty gorsze i lepsze, a bóle, których doświadczył sportowiec są najsilniejszymi, jakie mogą dotknąć człowieka. „Walka ze spastycznością, z bólami neuropatycznymi może wymagać od nas działania w przyszłości, a walka z tym odbywała się przez ostatnie siedem miesięcy. Jest nadzieja, że Gollob będzie mógł obejść się bez kolejnych operacji i pozostanie skupić się na rehabilitacji i przystosowaniu do życia” – ocenił prof. Harat.

Lekarz podkreślił, że wszyscy w klinice oczekują, że mogą pojawić się korzystne zmiany – powrót funkcji rdzenia, ale trzeba być przygotowanym na utrzymanie się tej funkcji na obecnym poziomie.

„W takim przypadku chodzenie będzie wymagało pewnego zaprotezowania i to będzie wyzwanie, przede wszystkim, dla Tomka. Ważne będzie również zaopatrzenie w odpowiedni samochód, żeby sportowiec odzyskał pewną swobodę poruszania się. Tak, aby mógł wykorzystać cały swój potencjał, włączyć się do normalnego, aktywnego życia w społeczeństwie” – ocenił prof. Harat.

Przypomniał, że operacja została wykonana trzy godziny po wypadku, a miało to istotne znaczenie dla późniejszych rokowań.

„Obrażenia były poważne. Było podwichnięcie, czyli przesunięcie dwóch trzonów TH6 do TH7. Doszło m.in. do uszkodzenia i stłuczenia rdzenia, krwiak był wewnątrz kanału kręgowego, a opona (osłona) rdzenia rozerwana. Podwichnięcie kręgosłupa zostało nastawione, a kręgosłup został ustabilizowany. To było zadanie do wykonania tuż po urazie. Pacjent otrzymał również odpowiednie leczenie farmakologiczne” – wyjaśnił prof. Harat. Wskazał dodatkowo, że chodziło o to, żeby nieuszkodzone aksony, które mogły przeżyć ten uraz, mogły w kolejnym okresie podjąć swoje funkcje.

Dr Cezary Rybacki, który zna żużlowca i opiekuje się nim od 1988 roku, wspominał pierwsze chwile po wypadku, gdy otrzymał bardzo złe wieści z toru motocrossowego od menedżera Golloba, który mówił, że ten spadł z motocykla i nie ma czucia w nogach.

„Od początku miałem informacje, że jest to poważny wypadek. Spotykamy się z państwem dlatego, że w końcu Tomek wyraził na to zgodę, gdyż wcześniej nie był na to gotowy. Kończy się faza szpitalnego leczenia, a dalsza rehabilitacja będzie ambulatoryjna. Obecnie stan ogólny Tomka jest bardzo dobry, ale wymaga on dalszej rehabilitacji” – mówił Rybacki.

Dodał, że niestety nadal utrzymuje się głęboki niedowład kończyn dolnych i to wymaga dalszej rehabilitacji. „Razem z zespołem zaplanujemy ją po wyjściu pacjenta ze szpitala” – stwierdził Rybacki.

Lekarze zgodnie przyznali, że są otwarci na wszystkie sugestie pomocy sportowcowi płynące z innych klinik, ale zastrzegli, że muszą one coś wnosić do procesu rehabilitacji, a nie być tylko innowacją dla innowacji oraz próbą wykorzystywania dramatu sportowca do celów promocyjnych.

„Nie jest łatwo, ale bardzo, bardzo ciężko. Mam nadzieję, że za „x” czasu będę w lepszym stanie niż dzisiaj” – powiedział Gollob podczas konferencji prasowej w Bydgoszczy. Przyznał, że jego kariera sportowa jest zakończona.

Było to pierwsze wystąpienie publiczne sportowca po kwietniowym wypadku na torze motocrossowym.

„Witam serdecznie po tak długim czasie niewidzenia się z państwem. Było to przemyślane, a ten czas był dla mnie potrzebny, żebym oswoił się z sytuacją, która mnie w kwietniu spotkała” – rozpoczął swoje wystąpienie Gollob. „Cieszę się, że jestem w miarę naprawiony. To, co zostało zrobione w szpitalu, wykonane zostało najlepiej na świecie. Tutaj jest wiele dobrych możliwości. Ten czas, który jest przede mną, jest długi i ciężki. Nastawiłem się już na długą drogę i nie zamierzam się poddawać. Nie jest łatwo, ale bardzo, bardzo ciężko. Mam nadzieję, że za +x+ czasu będę w lepszym stanie niż dzisiaj” – podkreślił żużlowiec.

Podziękował za wsparcie całej sportowej Polsce, która w dniu jego wypadku się zjednoczyła i pokazała wielkie serce. „Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie” – mówił Gollob. Dziękował również komendantowi 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, lekarzom tam pracującym oraz całemu personelowi.

„Dziękuję panu komendantowi, który umożliwia mi naprawę mojego ciała w tym szpitalu. Trwa to już ok. trzydziestu lat. Wszystkie rzeczy, które miałem naprawiane w swojej karierze i dzięki temu mogłem ją kontynuować, miałem naprawiane w tym szpitalu. Gdy znalazłem się tutaj po tym ciężkim wypadku, byłem bardzo zadowolony z tego, że znowu spotkałem się w swoim domu, gdyż tutaj doskonale znają moje ciało” – wspominał pierwsze chwile po wypadku Gollob.

Wskazał, że prof. Marek Harat mówił mu podczas poprzedniego urazu, że nie ma już więcej części zamiennych do jego kręgosłupa i powinien pomału pomyśleć o zakończeniu przygody z wyczynowym sportem. Żużlowiec przyznał, że nie zareagował na tę sugestię na czas.

„Z wypadku nie pamiętam nic. Odnalazłem się w rzeczywistości ok. tygodnia po nim. Myślę, że lekarze mogą coś więcej o tym powiedzieć. Zapewniam państwa, że moja cała kariera, która trwała ok. 40 lat, była traktowana poważnie. To, że coś się stało na tym torze, to nie był przypadek. Nie przyśniło mi się nic i nie wstałem i nie pojechałem na te zawody. Nie było łatwo, gdy uświadomiłem sobie, co się stało. Mogę przypomnieć jedną rzecz z pierwszego widzenia z prof. Haratem, który powiedział, że trzeba to umieć zrozumieć. Jeżeli inaczej się do tego podejdzie, to można zrobić sobie wiele kłopotów wewnętrznych. Jestem bardzo wdzięczny za otoczenie takimi profesjonalnymi doktorami” – stwierdził Gollob.

Zawodnik dodał, że miał przygotowane kolejne dziesięć lat funkcjonowania w sporcie, m.in. planował udział w Rajdzie Dakar. „To jednak już tylko historia. Szkoda, bo chciałem zdobyć jeden z medali w MŚ w motocrossie i +popłynąć Dakarem+, który zawsze był w mojej głowie. Najśmieszniejsze jest to, że to wszystko było dograne i miało się stać, ale się nie stało” – przyznał.

Gollob dodał także, że „jest chyba jeszcze potrzebny”. „Nie będę chodził na razie, ale jeździł na wózku. Od dzisiaj będziecie mnie mogli spotkać w różnych miejscach i nie będę się ukrywał, jak niektórzy fotoreporterzy, którzy chcą zrobić zdjęcia z ukrycia” – wskazał sportowiec.

Podkreślił, że za niedługi czas chce być maksymalnie sprawny.

„To, co się wydarzyło, zamknęło mi możliwość rywalizacji w sporcie – jakimkolwiek. Potrzebowałem czasu, bo proszę sobie wyobrazić, co przeżywałem w pierwszych miesiącach po wypadku” – stwierdził Gollob.

46-letni Gollob, indywidualny mistrz świata w jeździe na żużlu z 2010 roku, 23 kwietnia miał wystartować w motocrossowych mistrzostwach strefy północnej w Chełmnie. Podczas treningu przed zawodami uległ jednak poważnemu wypadkowi.

Jak wykazały badania, doznał urazu kręgosłupa w odcinku piersiowym, doszło też do złamania siódmego kręgu piersiowego i przemieszczenia między szóstym a siódmym kręgiem oraz do uszkodzenia rdzenia kręgowego. Miał również stłuczone oba płuca. Przeszedł długą operację i był przez lekarzy utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Po kilku dniach został z niej wybudzony. Od 2 maja znajdował się na oddziale neurochirurgii 10 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy pod opieką prof. Marka Harata, a 22 maja został przeniesiony do kliniki rehabilitacji.

(PAP)

REKLAMA

2091271229 views

REKLAMA

2091271530 views

REKLAMA

2093067990 views

REKLAMA

2091271813 views

REKLAMA

2091271960 views

REKLAMA

2091272105 views