0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportEkstraklasa piłkarska - Warta - Legia 0:3. Beniaminek bez szans

Ekstraklasa piłkarska – Warta – Legia 0:3. Beniaminek bez szans

-

- Advertisement -
Legia udzieliła beniaminkowi surowej lekcji fot.Facebook

W zaległym meczu 6. kolejki Warta Poznań przegrała z Legią Warszawa 0:3 (0:3). Legioniści potrzebowali zaledwie 30 minut, by rozstrzygnąć losy meczu. Warciarze w pierwszej połowie popełniali fatalne błędy w obronie i zostali ukarani. Beniaminek w bieżących rozgrywkach po raz pierwszy stracił w meczu więcej niż jednego gola, natomiast wciąż pozostaje zespołem bez strzelonej bramki na własnym stadionie.

Przed spotkaniem stołeczny klub poinformował o wykrytym przypadku zakażenia koronawirusem w zespole. Zawodnik, którego personaliów nie ujawniono, został odizolowany od grupy i pozostał w domu.

Beniaminek w tym sezonie dał się poznać z solidnej obrony – stracili tylko sześć goli, a jedynie Pogoń Szczecin mogła pochwalić się lepszym bilansem (cztery stracone bramki). Tymczasem przeciwko mistrzom Polski w ciągu pół godziny stracił połowę tego, co we wcześniejszych siedmiu meczach. Podopieczni Czesława Michniewicza po niepowodzeniach w europejskich pucharach powoli wstają z kolan. Trzy punkty zdobyte w Grodzisku Wielkopolskim pozwoliło im na awans na trzecie miejsce w tabeli.

„Zieloni” tylko przez pierwsze minuty dotrzymywali kroku rywalom. Już na połowie gości atakowali piłkarzy Legii, którzy na początku spotkania mogli czuć się nieco zaskoczeni. Taktyka Warty rozsypała się w 13. minucie, kiedy to Joel Valencia z Filipem Mladenoviciem łatwo rozmontowali defensywę gospodarzy; Serb płasko dograł w pole karne, a Paweł Wszołek dopełnił formalności.

Legioniści szybko zorientowali się, że prawa strona przeciwnika – Jan Grzesik i Kajetan Szmyt nie najlepiej współpracują ze sobą i starali się to wykorzystać. Szmyt dał się dość łatwo ograć Mladenoviciowi, który z ok. 14 m idealnie przymierzył w „okienko”.

Poznaniacy przeżywali trudne momenty, nie potrafili odpowiedzieć na ataki Legii, nie umieli też przerwać kolejnych akcji zespołu gości. W 28. minucie Tomas Pekhart był bliski podwyższenia wyniku, ale po jego strzale głową piłka odbiła się od słupka. Czech w kolejnej akcji wpisał się na listę strzelców, zamykający akcję Josip Juranovic próbował strzelać, ostatecznie piłka trafiła na głowę Pekharta, który zdobył ósmą bramkę w tym sezonie i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców.

Po dwóch kwadransach emocje się praktycznie skończyły. Legia prowadziła grę, kontrolowała mecz i miała sporą przewagę, choć groźniejszych sytuacji do przerwy już nie stworzyła.

Warta kiepsko sobie radziła w ofensywie w poprzednich meczach, przeciwko Legii w ataku praktycznie nie istniała. Przez 45 minut Artur Boruc nie miał praktycznie okazji do interwencji.

W przerwie Michniewicz zdjął byłego reprezentanta Polski i między słupkami stanął Cezary Miszta, który zadebiutował w ekstraklasie. Miszta w poprzednim sezonie był wypożyczony do pierwszoligowego Radomiaka Radom i cztery miesiące temu grał przeciwko Warcie w decydującym meczu barażowym o ekstraklasę. Wówczas został dwukrotnie pokonany po rzutach karnych. 19-latek w poniedziałkowy wieczór ekstraklasy zagrał bezbłędnie i zachował czyste konto.

Po zmianie stron tempo meczu spadło, ale inicjatywa wciąż należała do mistrzów Polski. Opiekun Legii widząc, że rywal nie jest w stanie zrobić jego drużynie krzywdy, skorzystał z nowego regulaminu i co chwilę wprowadzał nowych zawodników na boisko.

Gospodarze próbowali zdobyć, choć kontaktowego gola i w ostatni kwadransie zagrali odważniej w ofensywie. Próba dośrodkowania Łukasza Trałki okazała się niezłym strzałem, z którym poradził sobie Miszta. Chwilę później po rzucie rożnym Bartosz Kieliba wygrał pojedynek główkowy, ale bramkarza gości wyręczył Juranovic. Groźnie z dystansu uderzył Mateusz Kupczak, ale Miszta znów był na posterunku.

Warszawianie w drugiej odsłonie mieli praktycznie jedną okazję – po akcji Macieja Rosołka, Domagoj Antolic z bliska trafił tylko w boczną siatkę.
(PAP)

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA