0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportEkstraklasa piłkarska - Jagiellonia i Termalica nie zwalniają tempa

Ekstraklasa piłkarska – Jagiellonia i Termalica nie zwalniają tempa

-

Jagiellonia udzieliła Śląskowi srogiej lekcji fot.Facebook
Jagiellonia udzieliła we Wrocławiu Śląskowi srogiej lekcji fot.Facebook

Ruch Chorzów przegrał na własnym stadionie z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 0:1 w piątkowym spotkaniu otwierającym 9. kolejkę piłkarskiej ekstraklasy. W drugim meczu prowadząca w tabeli Jagiellonia rozgromiła we Wrocławiu Śląsk 4:0.

Kibice w Chorzowie nie obejrzeli meczu na żywo. Był to efekt kary za zachowanie sympatyków Ruchu podczas spotkania z Legią Warszawa 28 sierpnia.

REKLAMA

Goście przyjechali na Śląsk w glorii pogromców mistrza Polski Legii, co mogło ich stawiać w roli faworyta. Początkowe 20 minut nie przyniosło żadnej podbramkowej sytuacji. Pierwszą groźną akcję przeprowadzili piłkarze Bruk-Betu i objęli prowadzenie. Dośrodkowanie Vlastimira Jovanovica zamienił głową na gola Vladislavs Gutkovskis.

Chorzowianie mogli po kwadransie w ciągu dwóch minut zdobyć trzy gole po „główkach” Piotra Ćwielonga i Marcina Kowalczyka. Nic z tego nie wyszło, bo dwa razy obronił Krzysztof Pilarz, a później piłka odbiła się od słupka.

Jeszcze przed przerwą Kowalczyk sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Gutkovskisa i wyleciał z boiska. Mogło być jeszcze gorzej dla „Niebieskich”, bowiem po rzucie wolnym wykonanym przez Romana Gergela ich bramkarz interweniował „wspólnie” z poprzeczką.

Zaraz po wznowieniu gry okazji do wyrównania nie wykorzystał Eduards Visnakovs, pudłując w dobrej pozycji. Ruch mimo osłabienia nie rezygnował z walki przynajmniej o punkt. Gospodarze mieli jednak później problem z przebiciem się w okolice bramki „Słoni”. Z dystansu nieskutecznie próbował zaskoczyć Pilarza Kamil Mazek.

Goście spokojnie czekali na swojej połowie na możliwość skarcenia przeciwnika. Mógł tego dokonać krótko po wejściu na boisko Wojciech Kędziora. Miał przed sobą tylko Kamila Lecha, ale strzelił obok słupka.

W ostatnich minutach zakotłowało się w polu karnym Termaliki po rzutach rożnych chorzowian. Nad poprzeczką uderzył Miłosz Przybecki, ale więcej goli na cichym i pustym stadionie przy ul. Cichej w piątkowy wieczór nie padło. Bruk-Bet wygrał trzeci kolejny ligowy mecz.

 

Jagiellonia przyjechała do Wrocławia jako lider ekstraklasy i pokazała, że nie jest to przypadek. Goście w starciu z Śląskiem byli zdecydowanie lepszym zespołem i w pełni zasłużenie zdobyli trzy punkty.

Jagiellonia zaczęła spotkanie bardzo odważnie, ofensywnie i piłkarze Śląska sprawiali wrażenie mocno tym zaskoczonych. Goście szybko rozgrywający piłkę i z dużą łatwością przedzierali się pod bramkę Mariusza Pawełka i już w trzecie minucie mogli wyjść na prowadzenie, ale Dmytro Chomczenowski fatalnie przestrzelił.

Kilka chwil później Jagiellonia zaatakowała prawym skrzydłem i tym razem już skuteczniej. Konstantin Vassiljev popisał się fantastycznym podaniem do wybiegającego na wolne pole Przemysława Frankowskiego, a ten zbiegł do środka i mierzonym strzałem nie dał szans bramkarzowi Śląska. Zespół trenera Michała Probierza po zdobyciu gola się nie cofnął, ale dalej atakował i po kolejnych dziewięciu minutach prowadził już dwa zero. Ponownie goście przedarli się prawą stroną, ale tym razem Pawełek zdołał obronić pierwsze uderzenie. Piłka trafiła do Vassiljeva, ten dograł do Frankowskiego i było 0:2.

Dopiero od tego momentu Śląsk zaczął przejmować inicjatywę, ale grał zbyt wolno i przede wszystkim niedokładnie, aby zaskoczyć przyjezdnych. W dalszym ciągu groźniejsza była rozbiegana Jagiellonia. Wrocławianom udało się zepchnąć rywali do głębszej obrony dopiero w ostatnich pięciu minutach przed przerwą. Wtedy też wypracowali sobie pierwszą bramkową okazję – najpierw Damian Węglarz musiał interweniować po strzale Ryoty Morioki, a kilka chwil później po uderzeniu zza pola karnego Joana Angela Romana jeden z obrońców gości wybił piłkę zmierzającą do bramki.

W przerwie trener Mariusz Rumak zmienił bezproduktywnego Węgra Bence Mervo na Hiszpana Sito Rierę dając znać, że Śląsk jeszcze chce walczyć przynajmniej o remis. Pięć minut po wznowieniu gry losy spotkania były jednak już rozstrzygnięte. Wrocławianie rzucili się do ataku, ale zostali skutecznie skontrowani. Po nieudanej pułapce ofsajdowej Karol Świderski znalazł się sam przed Pawełkiem, dograł jeszcze do nadbiegającego Vassiljeva i było już 0:3.

Na tym emocje we Wrocławiu praktycznie się zakończyły. Śląsk miał optyczną przewagę, ale nie potrafił ani razu poważnie zagrozić bramce Węglarza. Kontry gości były groźniejsze, ale widać było, że są usatysfakcjonowani prowadzeniem i więcej uwagi zwracali już na defensywę.

Mimo tego i tak przyjezdni zdołali zadać jeszcze jeden cios. W ostatniej akcji meczu, przy biernej postawie zawodników Śląska Taras Romanczuk wbiegł w pole karne gospodarzy i technicznym strzałem pokonał Pawełka. Wrocławianie nawet nie wznowili gry od środka boiska.

(PAP)

REKLAMA

2091218449 views

REKLAMA

2091218748 views

REKLAMA

2093015207 views

REKLAMA

2091219029 views

REKLAMA

2091219175 views

REKLAMA

2091219319 views