Piłkarze Górnika Zabrze pokonali na wyjeździe beniaminka Wartę Poznań 1:0 w meczu kończącym 8. kolejkę ekstraklasy i wrócili na pozycję wicelidera. Bramkę z rzutu karnego zdobył Hiszpan Jesus Jimenez, dla którego to szóste trafienie w obecnym sezonie.
Poznański beniaminek przystępował do tego meczu podbudowany dwoma zwycięstwami z rzędu. Górnicy z kolei w ostatnim czasie dostali zadyszki po udanym początku sezonu, notując zaledwie jeden punkt w trzech meczach. W Grodzisku Wielkopolskim zabrzanie wrócili na właściwe tory; wygrali wprawdzie skromnie, ale w pełni zasłużenie.
Górnik w przekroju całego meczu sprawiał lepsze wrażenie, widać było większe doświadczenie po jego stronie. Piłkarska jakość i kreatywność też były po stronie gości. Warciarze nadrabiali braki ambicją, ale w ofensywie nie mieli praktycznie żadnych atutów.
W 8. minucie Mateusz Kuzimski został sfaulowany blisko pola karnego i sam poszkodowany próbował z rzutu wolnego zaskoczyć Martina Chudego. Piłka trafiła w głowę jednego z zawodników Górnika i Słowak nie musiał interweniować.
Jak się później okazało, była to jedna z najlepszych szans „zielonych”. Zdecydowanie więcej pracy miał Adrian Lis, którego już na początku spotkania kilkakrotnie sprawdzili piłkarze z Zabrza. Golkiper beniaminka nie dał się zaskoczyć przy strzale Piotra Krawczyka i Romana Prochazki, kilka prób górników było też niecelnych.
W 38. minucie powinno być 1:0 dla podopiecznych Marcina Brosza. Po błędzie rezerwowego Kajetana Szmyta (zastąpił kontuzjowanego Mariusza Rybickiego), piłkę przejął Erik Janza. Dograł do Krawczyka, ale bramkarz gospodarzy obronił uderzenie napastnika gości. W końcówce pierwszej połowie znów Prochazka strzelił z dystansu – mocno, ale w sam środek bramki.
Obraz gry nie zmienił się po przerwie, widać było, że zabrzanie zwietrzyli szansę na komplet punktów. Groźnie zza pola karnego strzelał Alasana Manneh, ale po rykoszecie piłka poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później Krawczyk otrzymał świetne podanie, miał przed sobą tylko Lisa, lecz zbyt długo zwlekał z finalizacją akcji i praktycznie podał piłkę do rąk bramkarza.
Warta nie potrafiła na dłużej przenieść gry na połowę rywala, a Górnik wciąż atakował. Gola zdobył jednak dzięki wideoweryfikacji. Po jednym z dośrodkowań Adrian Laskowski „ściągnął” na murawę Przemysława Wiśniewskiego. Arbiter Łukasz Szczech długo analizował sytuację i ostatecznie pokazał na rzut karny, a Jesus Jimenez nie pomylił się.
Po zdobytym golu goście poczuli się jeszcze pewniej i kontrolowali przebieg gry. Łatwo rozbijali bardzo chaotyczne akcje poznaniaków i sami szukali okazji do kontrataków. W kilku sytuacjach zabrakło dokładności, ale w 88. minucie Alex Sobczyk po podaniu Jimeneza był w sytuacji sam na sam, ale huknął wysoko nad poprzeczką.
Trener gospodarzy Piotr Tworek próbował ożywić poczynania ofensywne swojego zespołu, ale zmiany nie przyniosły żadnego efektu. Warta w trzecim meczu na własnym stadionie w tym sezonie nie potrafiła zdobyć bramki.
(PAP)